środa, 4 marca 2015

Rozdział 22

Skuliłam się na podłodze i zaczęłam płakać. Znowu mi to zrobił, a ja głupia robiłam sobie nadzieję, że on się zmienił. Gówno prawda. Nie wytrzymam dłużej w tym domu z nim. Nie chcę tu być. Chcę gdzieś wyjechać na jakiś czas. I może to dobry pomysł? Może powinnam zniknąć na jakiś czas...

Myślałam o tym przez dłuższą chwilę i w końcu podjęłam decyzję. Uciekam stąd. Jak najdalej. Ja nawet nie wiem dokąd mam iść, ale coś wymyślę. Otarłam łzy i podbiegłam do szafy. Wzięłam dużą torbę na ramię i wpakowałam w nią jak najwięcej ubrań. schowałam jeszcze telefon i pieniądze. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwudziesta druga. Chyba jeszcze wszyscy nie śpią. Muszę poczekać. Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać list.

"Drodzy chłopcy...
Przepraszam, ale ja dłużej tu nie wytrzymam. Za bardzo boli.
Jesteście wspaniali i dziękuję za wszystko.
Nie szukajcie mnie, proszę.
Trzymajcie się :)
Jess"

Patrzyłam na zegarek. Na to jak wolno przesuwała się najmniejsza wskazówka. Dla mnie była to wieczność. Może ucieknę do swojego mieszkania... Nie to głupi pomysł. Od razu by mnie tam szukali. I pewnie by znaleźli. Ech. A może poszłabym do Austin'a? Nie wiem czy to też dobry pomysł. Może mieć problemy u chłopaków. Nie mam do kogo pójść. Nie mam co zrobić.
Kiedy było po dwudziestej czwartej usłyszałam jak wszyscy rozeszli się po pokojach. Do listu przykleiłam kawałek taśmy i zabrałam ją oraz torbę. Wyszłam po cichu z pokoju i zamykając drzwi przyczepiłam kartkę na nich, by chłopcy mogli ją zobaczyć. Wzięłam głęboki wdech i jak najciszej potrafiłam zeszłam ze schodów. Udało mi się przejść cicho i podeszłam do drzwi wyjściowych. Spojrzałam ostatni raz za siebie i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i wyszłam z posesji. Zapięłam bluzę i schowałam dłonie do kieszeni. Było dosyć chłodno. Ulice były ledwo oświetlone przez latarnie. Nigdy nie lubiłam chodzić po mieście, gdy było ciemno. Nie wiedziałam dokąd się udać. Skręciłam w lewo kierując się w stronę parku.
W oddali ujrzałam grupkę chłopaków. Zatrzymałam się i już miałam zamiar gdzieś uciec, gdy zobaczyłam, że bili jakiegoś mężczyznę. Nie wiem skąd u mnie ta odwaga, ale podbiegłam tam.
- Zostawcie go! - krzyknęłam będąc coraz bliżej.
Oni nic sobie z tego nie robili, zaczęli się śmiać i dalej bili i kopali starszego mężczyznę.
- Dzwonię na policję! - warknęłam pewnie.
Jeden z nich odsunął się od reszty i szedł w moim kierunku. Zamarłam, ale starałam się tego nie okazywać. Było ciemno, a on miał kaptur na głowie i nie wiele widziałam. Był wysoki i umięśniony. Gdy był już blisko mnie zaczęłam panikować i chciałam uciec. Jego ręka szybko i mocno złapała mój nadgarstek. Próbowałam się wyrwać, ale nic to nie dało.
- Byłaś taka odważna, a teraz uciekasz? - zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. - Ooo kogo moje oczy widzę. Jessica Tomlinson. No no - pokręcił głową.
Skąd on mnie znał? Jego głos wydawał mi się znajomy, ale nie byłam pewna. Moje serce tak mocno biło, aż zaczęło mi się kręcić w głowie. Gdyby nie to, że on mnie trzyma pewnie już leżałabym na ziemi.
- Co ci jest? - potrząsnął mną, ale nie miałam siły się nawet odezwać. - Kurwa. Chłopaki zostawcie go, załatwimy to kiedy indziej - krzyknął w stronę grupki i wziął mnie na ręce. - To siostra Tomlinson'a, może nam się przydać.
Wsadził mnie chyba do auta i ruszył. Byłam ledwo przytomna. Nienawidziłam swojej nerwicy. Ta choroba tylko psuje moje życie. Po chwili doszło do mnie, że jestem sama w samochodzie z niebezpiecznym kolesiem i nie wiem gdzie jadę. Wpadłam w jeszcze większą panikę. On mówił coś do mnie, ale nic nie docierało do mnie. Poczułam jak moje oczy robią się ciężkie i tracę świadomość z rzeczywistością.
Ocknęłam się i złapałam się za głowę. Usiadłam powoli i rozejrzałam się dookoła. Byłam w jakimś pomieszczeniu, które przypominało salon. Z oddali dochodziły odgłosy rozmowy. Potarłam skronie i wsłuchałam się w dźwięki.
- Nie. Nie zgadzam się. Ok mogłaby nam jakoś pomóc i zniszczyć Tomlinsona, ale nie zgadzam się byś ją więził - powiedział jeden chłopak.
- Jesteś naiwny. Podoba ci się, ale ty jej nie. Woli Malik'a, a ty ślepo w nią patrzysz. Nie łudź się, nie masz szans. Dlatego nie możesz być miękki i musisz mi pomóc Josh - powiedział ten sam chłopak co mnie tu przywiózł.
Josh? Josh z mojej klasy? A ten drugi to Nathan? Ja pieprzę w co ja się znowu wpakowałam. Moja torba leżała przy sofie. Chwyciłam ją i po cichu chciałam opuścić pokój.
- Dokąd się wybierasz? - usłyszałam za sobą i niepewnie odwróciłam się.
Teraz byłam pewna. To Nathan. Za nim stał Josh i patrzył na mnie uważnie.
- Łazienka - szepnęłam ze strachem.
- Nie ładnie tak kłamać księżniczko -powiedział i dotknął mojego policzka.
Odwróciłam głowę i skrzywiłam się pod jego dotykiem.
- Zostaw ją! Jess chodź - Josh złapał mnie za rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju. Rozejrzałam się po pokoju. Należał chyba to Josh'a. Pomieszczenie wyglądało jak zwykła sypialnia chłopaka. Usiadł na łóżku i patrzył na mnie.
- Co robiłaś sama w nocy na mieście? - zaczął poważnie.
- Uciekłam z domu - westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Dlaczego? - spojrzał na mnie.
- Zayn... On mnie zdradził, choć właściwie to chyba nie byliśmy razem - wyszeptałam i zaczęłam płakać.
- Ej nie płacz. Ja ciebie kocham - wsunął kosmyk włosów za moje ucho.
Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie powiem, że ja jego też, bo tak nie jest. Z drugiej strony potwierdziło się to co mówił Austin. Kurwa. Muszę zmienić temat, bo ta niezręczna cisza była już nie do zniesienia.
- Co ze mną zrobicie?
- Nie pozwolę ciebie skrzywdzić spokojnie. Pewnie będę miał problemy z bratem, ale dam radę. Gdzie chciałaś się podziać jak uciekłaś?
- Sama nie wiem. Myślałam, że coś wymyślę.
- Mam pomysł! - powiedział podekscytowany.
- Jaki?
- Wyjedziemy stąd. Ciebie pewnie będą szukać, a mój brat ciebie nie skrzywdzi. Co ty na to?
- Sama nie wiem... Okay jedźmy.
On cały rozpromieniał. Zerwał się z łóżka i zaczął się pakować. Może jak będę daleko od tego wszystkiego to poczuję się lepiej. Patrzyłam na niego i było mi głupio. On robi sobie nadzieję, a ja nic do niego nie czuję.
- Gdzie chcesz jechać? - zapytałam po chwil.
- Co powiesz na Londyn? - uśmiechnął się.
- Może być - odwzajemniłam delikatnie gest.
- Jeździłem już w nocy do Londynu wiele razy. Za godzinę mamy pociąg, to idziemy? - otworzył szufladę przy biurku i wyciągnął plik banknotów, który schował do kieszeni. - Wyjdziemy przez okno. Nie chcę by Nathan nas przyłapał, a na szczęście mam pokój na parterze. Dasz radę?
- Jasne.
- Chodź.
Chłopak otworzył okno i puścił mnie przodem. Przerzuciłam torbę i wyskoczyłam. Udało mi się nie przewrócić z czego byłam szczęśliwa, bo znając moją szczęście pewnie wylądowałabym twarzą w błoto. Zdążyłam podnieść swoją torbę i Josh był już obok mnie. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić przed siebie.
- Daleko jest stacja kolejowa? - jęknęłam próbując nadążać za nim.
- Nie tak bardzo. Dwadzieścia pięć minut drogi. Jeszcze musimy kupić bilety.
Po około godzinie podjechał nasz pociąg. Jechało nim niewiele osób. Usiedliśmy sami w przedziale. Byłam wdzięczna Josh'owi za tą ucieczkę. Siedzieliśmy w ciszy na przeciwko siebie.
- Chłopaki mogą cię jakoś namierzyć? - zapytał nagle.
- Umm... Nie... Znaczy mam jakiś chyba nadajnik w telefonie.
- Cholera daj go.
Podałam mu komórkę. Otworzył ją i wyjął baterię. Zamknął urządzenie i podał mi.
- Powinno pomóc - uśmiechnął się lekko.
- Dzięki - mruknęłam pod nosem.
- Co zamierzasz zrobić później jak wrócimy?
- Co masz na myśli?
- Co zrobisz z Zayn'em? - patrzył na mnie uważnie.
- Nie wiem - szepnęłam i spuściłam wzrok.
- Nie chcesz się zemścić?
- Że co? - zmarszczyłam brwi.
- Wstań.
Zrobiłam to niepewnie. On też się podniósł i stanął obok mnie. Czułam się dziwnie i nie wiedziałam co on chce zrobić. Położył dłonie na mojej tali i wpatrywał się w moje oczy.
- Daj mi szansę Jess - szepnął.
Poczułam, że mnie podnosi. Instynktownie objęłam rękoma jego szyję. Usiadł na swoim miejscu sadzając mnie na swoich kolanach. Spojrzał mi w oczy i złączył nasze usta ze sobą. Nie robił nic więcej, po prostu przyciskał swoje usta do moich. Przeszedł mnie dreszcz. Czułam się dziwnie. Wolałam całować Zayn'a. Nie powiem, że mi się nie podobało, ale to było dla mnie dziwne. Nie wiem kiedy wsunęłam swój język pomiędzy jego usta. Zaczęliśmy się całować. Delikatnie, ale i namiętnie. Po chwili zrozumiałam co robię i to, że robię mu nadzieję. Nie mam pojęcia czy chcę czegoś więcej.
Kocham Zayn'a, cały czas go niestety kocham. Po mimo tego, że mnie ranił, upokarzał i bił. Chciałam z nim być, ale nie wiem czy dałabym radę dłużej tak żyć. Nie chcę być jego zabawką. Chciałabym być dla niego kimś ważnym, kimś kogo by kochał. To chyba nie jest możliwe. Zayn i ja... To chyba całkiem inna bajka. Nie pasujemy chyba do siebie. Ja oczekuję związku, miłości, wsparcia, jego, a on seksu i zabawy. To nie wyjdzie. I właśnie to łamie mi serce. Nie należę... I pewnie nigdy nie należałam do jego świata. Żyłam złudnymi złudzeniami.
Oderwałam się od ust Parker'a i wtuliłam się w niego. Głaskał mnie delikatnie po plecach i muskał ustami moją szyję. Nie działał na mnie tak jak Malik. Może powinnam dać mu szansę. Zgłupiałam przez to wszystko. Siedzieliśmy tak dosyć długo. Cieszyłam się, że nie rozmawialiśmy. Nie chciałam by wyznawał mi miłość, by prosił mnie o chodzenie. Nie teraz. To o wiele za szybko.
Po czwartej nad ranem byliśmy już w hotelu w Londynie. Byłam wdzięczna, że Josh wynajął pokój z dwoma łóżkami. Wzięłam szybki prysznic i założyłam na sobie luźną koszulkę i spodenki. Położyłam się do łóżka i patrzyłam w sufit. Zastanawiałam się co robią chłopcy. Czy śpią i czy będą mnie szukać. Boję się co będzie jak mnie znajdą, albo jak wrócę. Westchnęłam pod nosem.
Josh podszedł do mojego łóżka, ubrany w same bokserki. Kucnął przede mną i się uśmiechnął.
- Zobaczysz będzie dobrze i będziemy się świetnie bawić. Zadbam o to - delikatnie głaskał mnie po policzku.
- Dziękuję.
- Śpij dobrze księżniczko - pocałował mnie i poszedł do swojego łózka.
- Dobranoc Josh - przykryłam się i położyłam na boku.
Cały czas się bałam i słowa Parker'a nie podniosły mnie na duchu. Chciałabym się obudzić w łóżku z Zayn'em i pomyśleć, że to wszystko to tylko zły sen. Tak raczej nie będzie. Zamknęłam oczy, starając się nie płakać. Po jakimś czasie odpłynęłam we śnie...



Jest kolejny rozdział! Udało mi się napisać go dużo szybciej, z czego się cieszę.
Jak wam się podoba? Co myślicie o Josh'u?
Przepraszam, że rozdział jest krótszy ;c
Czekam na wasze komentarze, opinie i tak dalej.
Dziękuję, za 11 komentarzy i liczę, że będzie ich jeszcze więcej :)
KOMENTARZ = WIELKA MOTYWACJA DLA MNIE
1. Podawajcie swoje TT
2. Dodawajcie się do obserwatorów
3. Komentujcie
4. Udostępnijcie moje bloga jeśli będziecie mogli będę bardzo wdzięczna, a was będzie więcej
5. Możecie też komentować rozdział na tt z hashtagiem #ToxicLove
KOCHAM WAS ♥
Do następnego xx

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 21

Zaczęłam wyobrażać sobie mojego Zayn'a pobitego leżącego na podłodze. Pokręciłam głową by odpędzić złe myśli. Nagle się doczekałam. Szedł szybko praktycznie biegł. Widziałam lekkie zadrapania na jego twarzy. Wsiadł szybko do auta i odpalił w biegu samochód. Ruszył z piskiem opon i po chwili byliśmy poza terenem szkoły.
- Zayn co się stało?
Nie odpowiedział tylko co chwila patrzył w boczne lusterko. Przerażał mnie. Co tam się kurwa stało? Coś nam grozi? Dlaczego uciekamy?
- Zayn! - krzyknęłam ze łzami w oczach...

- Zapnij pasy - olał moje pytanie.
Zapięłam pasy i patrzyłam na niego przerażona. Nagle gwałtownie skręcił w lewo i uderzyłam się głową o szybę. Jęknęłam i złapałam bolące miejsce. Jechaliśmy tak dosyć długo. Byłam pewna, że jesteśmy poza miastem. Po jakimś czasie Zayn znacznie zwolnił i nie pędził już jakby prowadził pieprzony radiowóz na sygnale ścigając jakiegoś przestępce.
- Zayn powiesz mi do cholery co się stało? - warknęłam czując lęk, irytację i nie wiem co jeszcze.
- Przepraszam - powiedział i zjechał na pobocze. - Trochę zniszczyłem ci imprezę - spojrzał na mnie i delikatnie złapał moją dłoń.
- Opowiesz mi co tam się właściwie zdarzyło?
- Ech no to pobiliśmy się trochę z Nathan'em. Przyszli ochroniarze i próbowali nas rozdzielić, ale nie wyszło, więc wezwali policję...
- I ty wystraszyłeś się glin? - spojrzałam na niego podnosząc brwi.
- Ja? No coś ty - zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. - Dalej się trochę biliśmy i on powiedział, że dobrze, że mnie nie ma teraz z tobą i, że właśnie jego brat i kumple się tobą zajmują... Nie wytrzymałem Jess. Wpadłem w furię. Nie mogłem pozwolić, na to by coś ci zrobili. Popchnąłem go na ten stół z napojami i wybiegłem z sali. Nawet nie wiesz jak się bałem, że coś ci zrobili, albo, że mi cię zabrali - powiedział to cicho i mocniej złapał moje dłonie. - Nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnął i spojrzał mi w oczy.
Poczułam się głupio, że tak na niego krzyczałam. On tylko chciał mnie chronić i to było urocze na swój sposób. Widziałam w jego oczach strach, co próbował maskować. Odpięłam pasy i usiadłam na kolanach Mulata. Złapałam jego twarz w dłonie i przybliżyłam się do niej.
- Dziękuję mój bohaterze - szepnęłam, a jego usta wykrzywiły się w ten uśmiech, który tak kochałam.
Musnęłam delikatnie jego usta. Chciałam by było to delikatne, ale chyba Malik miał inne plany. Brutalnie naparł na moje usta swoimi i całował mnie bardzo namiętnie, a zarazem zachłannie. Jęknęłam cicho i objęłam jego szyję. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Pisnęłam, gdy jego dłonie zatrzymały się na moich pośladkach i ścisnęły je mocno. Lekko mnie odchylił. Oparłam się o kierownicę i nacisnęłam klakson. Podskoczyłam przestraszona i razem z Zayn'em zaczęliśmy się śmiać. Po chwili jego usta znowu znalazły się na moich. Całowaliśmy się przez chwilę zachłannie, gdy on przeniósł swoje pocałunki na moją szyję. Jego dłonie, które spoczywały na moich pośladkach zwinnie wsunęły się pod sukienkę. Kiedy jego usta powędrowały na moje obojczyki zapaliła mi się czerwona lampka.
- Zayn nie - jęknęłam cicho.
On o dziwo odsunął się i złapał moje dłonie w swoje. Czułam się dziwnie i odruchowo spuściłam wzrok. Malik musnął ustami mój policzek.
- Nic się nie stało. Nie powinienem, przepraszam. Zabiorę cię na imprezę, taką wynagradzającą zepsutą szkolną dyskotekę - uśmiechnął się i posadził mnie na fotelu pasażera.
Znowu odpalił samochód i ruszył. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie jedziemy. Nie byłam pewna, ale raczej nie wracaliśmy do miasta. Patrzyłam na drogę. Zauważyłam w oddali światła i reflektory aut. Podjechaliśmy tam i Zayn zaparkował samochód. Wysiedliśmy i rozejrzałam się dookoła. Pełno ludzi. Większość pijanych, albo naćpanych. A dziewczyny... Szkoda gadać. Na plaży w lato jest mniej roznegliżowanych kobiet niż tu. Malik szybko pojawił się przy moim boku i objął mnie w pasie.
- Pilnuj się mnie - szepnął mi do ucha.
Idąc w stronę wejścia do dyskoteki, Mulat co chwile z kimś się witał. Zatrzymywaliśmy się na chwilę, gdy jakiś chłopak chwilę gadał z nim. Za to dziewczyny, podchodziły do niego, dawały mu buziaki i przytulały się. Miałam tego dosyć. Byłam zazdrosna i wiedziałam, że coś zaraz zrobię.
Kolejna ledwo ubrana dziewczyna podeszła do Zayn'a. Była wysoka, miała może metr osiemdziesiąt wzrostu i do tego wysokie szpilki, więc dosłowny olbrzym. Ubrana była w obcisłe spodenki i stanik. Urwała się spod latarni czy co? Miała rude włosy i mocny makijaż, a jej rozmazana szminka, pokazywała, że już "witała" się z wieloma chłopakami. Zaśmiałam się, a mój partner spojrzał na mnie z uśmiechem ignorując rudowłosą.
- Zayn dawno się nie widzieliśmy, tęskniłam za tobą - uwiesiła się na jego ramieniu, tak jakby mnie nie było i kontynuowała. - Wiesz może byśmy poszli do łazienki.
- Nie wiem czy jesteś ślepa, ale on jest ze mną. Jeśli miałby ochotę wyruchać coś takiego jak ty to pewnie poszedłby do burdelu, tam są znacznie lepsze laski. A teraz wybacz, ale my idziemy- warknęłam w stronę dziewczyny i pociągnęłam chłopaka za sobą.
Słyszałam jego śmiech. Weszliśmy do środka. Było bardzo duszno. Zayn przyciągnął mnie tak, że przyciskał moje plecy do swojego torsu.
- Pięknie sobie poradziłaś skarbie. Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak zazdrosna o mnie - wymruczał mi do ucha i poprowadził mnie w tańczący tłum.
- Nie jestem - jęknęłam próbując okłamując jego i siebie.
- Nie wierzę ci - zaśmiał się i pocałował mnie w szyję.
Położył dłonie na moich biodrach i zaczęliśmy tańczyć. Dobrze się z nim bawiłam. Żadne z nas nie potrzebowało alkoholu, by czuć się dobrze. Mi wystarczyła jego obecność. Przetańczyliśmy jedną piosenkę, drugą, kolejną i kolejną... Straciłam rachubę czasu.
- Kotek jest już po dwunastej musimy wracać - wyszeptał mi do ucha i pociągnął do wyjścia.
Chciałam protestować, ale z drugiej strony wiedziałam, że mój braciszek będzie zły. Wsiedliśmy do auta i Malik szybko ruszył. Usadowiłam się wygodnie i oparłam głowę o fotel. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Miałam piękny sen. Śniło mi się, że wszystko jest normalne. Zayn i chłopaki nie są żadnymi gangsterami. Żyjemy spokojnie i bawimy się. Byli w tym śnie też moi rodzice i on... Niall. Ja, moi bracia i rodzice byliśmy szczęśliwą rodziną. Mój związek z Malik'iem też był idealny.
Obudziłam się wypoczęta. Przeciągnęłam się i spojrzałam na łóżko. Leżałam sama. Było mi trochę smutno, bo spodziewałam się jego przy moim boku. Byłam w tej samej sukience co wczoraj. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Może jednak lepiej, że Zayn nie widzi mnie w takim stanie - powiedziałam do siebie.
Sięgnęłam po płatki i mleczko do demakijażu. Dokładnie zmyłam ze swojej twarzy pozostałości po wczorajszym makijażu. Związałam włosy i rozebrałam się. Nalałam wody do wanny i weszłam do niej. Zanurzyłam się po samą szyję i oparłam głowę o zagłówek. Gdybym nie odczuwała bólu nóg po wczorajszych tańcach z Malik'iem, pewnie pomyślałabym, że to był tylko sen. Zastanawiało mnie, gdzie on teraz jest.
Po kąpieli ubrałam się w legginsy i długą, luźną, białą koszulkę na ramiączka. Zbiegłam na dół. Było cicho w domu. Nie było jakoś wcześnie, więc wątpię, że chłopcy śpią. Weszłam do kuchni, gdzie przy lodówce spotkałam Harry'ego.
- Hej! - powiedziałam uśmiechnięta i usiadłam na blacie.
- No cześć - odwzajemnił uśmiech i spojrzał na mnie. - Jak było wczoraj?
- Cudownie. Zrobisz mi coś do jedzenia? - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Kupiłem drożdżówki. Są w torbie obok ciebie.
Odwróciłam się i chwyciłam się za odwijanie papieru. Wyciągnęłam jedną bułkę i zaczęłam jeść. Była taka pyszna. Hazz musiał chyba być w piekarni, niedawno, bo były bardzo świeże.
- Pyszne - wymruczałam z pełnymi ustami. - Gdzie wszyscy?
- Li i Lou dalej szukają twojego brata...
- A Zayn?
- Właśnie do tego zmierzałem. Wrócił z tobą. Zaniósł do pokoju ciebie i wyszedł z domu. Wziął motor i gdzieś pojechał. Nie martw się, wróci. Zawsze wraca - zaśmiał się, tak jakby opowiedział najlepszy dowcip w swoim życiu.
Mnie jednak to nie uspokoiło. Było już południe, a go nie ma. Gdzie właściwie pojechał? Boję się, że coś mogło się mu stać. Skończyłam jeść i napiłam się herbaty, którą zaserwował mi Styles. Wróciłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z torebki telefon. Wykręciłam numer Malik'a i czekałam. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty...
- Siema - usłyszałam jego głos i odetchnęłam z ulgą dopóki nie zorientowałam się, że to automatyczna sekretarka.
Rozłączyłam się i opadłam na łóżko. Co ja mam robić cały dzień? Nie chcę na pewno siedzieć cały dzień w domu. Wstałam z łóżka i założyłam czarne vansy. Chwyciłam bluzę i telefon i wyszłam z domu, informując o tym Harry'ego. Szłam przed siebie zadowolona z pięknej pogody. Słońce przyjemnie grzało i aż żałowałam, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Skręciłam w wąską uliczkę. Nagle poczułam jak czyjeś silne ramie łapie mnie w pasie i przyciska do siebie. Zaczęłam piszczeć i duża, męska dłoń przysłoniła mi usta. Miałam nadzieję na początku, że to Zayn, ale to nie były jego dłonie. Zaczęłam się wyrywać i próbować krzyczeć.
- Jess spokojnie to ja - usłyszałam śmiech i uścisk wokół mojej tali trochę złagodniał.
Również dłoń z moich ust szybko zniknęła. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Josh'a.
- Boże idioto wystraszyłeś mnie - chciałam zacząć krzyczeć na niego, ale widząc jego zadowoloną twarz sama się uśmiechnęłam.
- Wiem, wybacz, ale jak zobaczyłem ciebie musiałem cię jakoś zaskoczyć.
- Udało ci się - zaśmiałam się.
- Jak się czujesz?
- W sumie dobrze, a ty? No i jak Nathan? - właściwie nie wiem czemu zapytałam o tego palanta. Może dlatego, że to jego brat i mam jakieś poczucie winy, przez to co wczoraj się wydarzyło.
- U mnie dobrze. A Nathan żyje - zaśmiał się. - Był w gorszych sytuacjach, ta nie robi na nikim wrażenia. Gdzie idziesz?
- Nie wiem. Wyszłam się przejść.
- Mogę ci towarzyszyć? - uśmiechnął się jeszcze szerzej, jeśli to tylko możliwe.
To było dziwne. Zawsze jak go widziałam był uśmiechnięty i wesoły. Podobało mi się to. Nie każdy jest tak pozytywny.
- Jasne jeśli tylko chcesz.
Chodziliśmy po mieście i dużo rozmawialiśmy. Okazało się, że obydwoje uwielbiamy lody miętowe z kawałkami czekolady i pizzę z samym serem. Josh powiedział, że po szkole chce jechać do Londynu na studia, a jak nie to zostaje z bratem. Siedzieliśmy w parku, później poszliśmy się przejść nad rzekę cały czas świetnie się bawiąc w swoim towarzystwie. Zaczęło się ściemniać i postanowiłam wracać do domu. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam w kierunku domu. Miałam cichą nadzieję, że Zayn już wrócił do domu. Po dziesięciu minutach drogi dotarłam na miejsce. Weszłam do środka i usłyszałam rozmowę dobiegającą z salonu. Poszłam w tamtym kierunku i ujrzałam dobrze bawiących się chłopaków i Gabe. Ech zabolał mnie brak mojego Mulata.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na sofie pomiędzy Liam'em, a Harry'm.
- Siema młoda, jak po wczorajszym? - zapytał Lou, obejmując swoją dziewczynę.
- Dobrze, Zayn jeszcze nie wrócił? - spytałam z nadzieją, że wrócił i jest w pokoju.
- Nie - rzucił obojętnie Hazz i włączył jakiś film.
Westchnęłam pod nosem i spojrzałam na Liam'a. Miałam wrażenie, jakby wiedział, że coś jest nie tak. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. On bez chwili zawahania objął mnie mocno. Wszyscy skupili się na filmie. Sama zwróciłam wzrok na ekran. Chciałam zająć się czymś i nie myśleć o Zayn'ie. Jednak nie było to takie łatwe. Nie umiałam się skupić na filmie. Siedziałam przytulona do Liam'a i tępo wpatrywałam się w telewizor, nie widząc w tym większego sensu. Nagle główne drzwi wejściowe się otworzyły, a ja od razu usiadłam wyprostowana wyrywając się z objęć chłopaka. To był na szczęście Zayn. Nikt jakoś nie przejął się tym.
- Gdzie byłeś? - zapytałam od razu, gdy wszedł w salonie.
- Ciebie również miło widzieć skarbie. Miałem parę spraw do załatwienia, a później wskoczyłem do baru - powiedział podchodząc do mnie.
Pocałował mnie w policzek i spojrzał na Liam'a. Malik nie śmierdział alkoholem. Raczej powiedziałabym, że tytoniem i damskimi perfumami. Ale... Przecież w barze podeszły do niego jakieś dziewczyny i stąd to czuć. Tak, na pewno tak było. Starałam to sobie wmówić i odrzucić od siebie jakiekolwiek inne możliwości.
- Chodźmy skarbie spać - mruknął Mulat i złapał mnie za rękę, ciągnąc za sobą na górę.
Weszliśmy do pokoju i Zayn kazał mi się położyć. Zrobiłam to niepewnie. Chłopak powiedział, że jest bardzo zmęczony i, że pewnie od razu zaśnie. Rozebrał się do bokserek i rzucił się na łóżko. Przytulił mnie i zamknął oczy. Miał rację z tym, że szybko uśnie. Po chwili słyszałam jego ciche chrapanie. Spojrzałam na jego ciało i zamarłam. Na szyi miał malinki, a jego plecy pokryte czerwonymi śladami po paznokciach. Co to kurwa miało być?! To na pewno nie była moja robota. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu. Zwaliłam szybko rękę Malik'a z siebie i wybiegłam z jego pokoju. Wpadłam do swojej sypialni i zamknęłam się na klucz. To niemożliwe. To nie może być prawda. Skuliłam się na podłodze i zaczęłam płakać. Znowu mi to zrobił, a ja głupia robiłam sobie nadzieję, że on się zmienił. Gówno prawda. Nie wytrzymam dłużej w tym domu z nim. Nie chcę tu być. Chcę gdzieś wyjechać na jakiś czas. I może to dobry pomysł? Może powinnam zniknąć na jakiś czas...



Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ;c
Mam nadzieję, że to was nie zniechęciło. Kocham was bardzo mocno i dziękuję, że jesteście. 
KOMENTARZ = WIELKA MOTYWACJA DLA MNIE
1. Podawajcie swoje TT
2. Dodawajcie się do obserwatorów
3. Komentujcie
4. Udostępnijcie mojego bloga jeśli będziecie mogli będę bardzo wdzięczna, a was będzie więcej
5. Możecie też komentować rozdział na tt z hashtagiem #ToxicLove
Do kolejnego misie! ♥