środa, 12 listopada 2014

Rozdział 15

Wzięłam naczynia i wstawiłam je do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju i weszłam do mojej łazienki. Była malutka, ale nie była mi potrzebna jakaś wielka łazienka. Wzięłam szybki prysznic i założyłam czystą bieliznę i długą koszulkę. Weszłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka. Brakowało mi tego miejsca i to bardzo. Szybko zasnęłam.
Obudziło mnie w nocy głośne walenie do drzwi...

Wystraszyłam się na początku myślałam, że to może tylko sen, ale szybko wróciłam do rzeczywistości. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Na korytarzu stał zaspany Liam.
- Co się dzieje? - szepnęłam zaspana.
- Od paru minut ktoś się dobija, nie wiedziałem czy to nie jakiś twój znajomy i nie przepędzałem nikogo.
- Widziałeś kto to? - przetarłam oczy.
- Patrzyłem przez wizjer, ale jest ciemno.
Teraz zaczęłam się bać naprawdę. A jak to ten Nathan nas śledził? Właśnie w tym momencie odezwała się moja choroba. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się trząść, a moje serce przyspieszyło swoją pracę co najmniej trzykrotnie. Nie mogłam się uspokoić, ani złapać oddechu. Atak nerwicy to nic przyjemnego.
- Ej mała spokojnie - chłopak przytulił mnie mocno. - Zaraz zobaczę co to za pojeb się dobija i załatwię sprawę - pocałował czubek mojej głowy i poszedł w kierunku drzwi wejściowych.
Ja nie mogłam już stać. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa i po ścianie sunęłam się na podłogę. Czułam jak kręci mi się w głowie i tracę orientację.
Usłyszałam jak Li otwiera drzwi i rozmawia z kimś. Znaczy on próbował mówić cicho, ale stanowczo, za to ta druga osoba mówiła głośno.
- Wszyscy się kurwa zastanawiają, gdzie jest Jess. A ty ją kurwa zabierasz i nie dajesz nikomu żadnej pierdolonej wiadomości! Ona nie jest twoją własnością! - warknął jakiś chłopak, a ja starałam się przypomnieć ten głos.
- Twoją też nie, a teraz kurwa się uspokój, bo ją wystraszyłeś. Wejdź i zobacz co jej zrobiłeś - drzwi się zamknęły, a w moją stronę podeszły dwie osoby.
Cały czas trzęsąc się podniosłam wzrok na chłopaka stojącego obok Liam'a.
- Jess spokojnie to tylko ja. Przepraszam - powiedział i uklęknął obok mnie wycierając łzy spływające po moich policzkach.
Nie wiem już czemu płakałam. Dlatego, że się bałam?  Że zdenerwowałam Lou? A może dlatego, że Zayn klęczy teraz przede mną, a ja pomimo tej nienawiści, którą do niego czuję pragnę go przytulić?
- Tabletki. Szafka nad zlewem - powiedziałam ledwo i zamknęłam oczy z wyczerpania. 
Silne ramiona Malika oplotły moje ciało mocno przyciskając mnie do jego torsu. Nie miałam siły by się sprzeciwić. W sumie może nawet nie chciałam. Liam przyniósł moje leki uspokajające i szklankę wody. Malik odsunął się ode mnie i podał tabletki i wodę. Połknęłam powoli kilka z nich i oddałam naczynie.
- Zajmę się nią ty wracaj - rzucił Zayn.
- Śpię w pokoju jej rodziców, ona w swoim. Nic między nami nie ma - powiedział Payne i zaczął się wycofywać do pomieszczenia, w którym spał.
- Mam nadzieję. Ona jest tylko moja - Mulat wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.
Ostrożnie położył mnie na moim łóżku i przykrył kołdrą. Położył się obok mnie i przytulił mocno. Cały czas głaskał mnie po włosach i szeptał do mi do ucha próbując mnie uspokoić.
Po jakichś piętnastu minutach uspokoiłam się. Leżeliśmy tak w tuleni w siebie przez jakiś czas.
- Porozmawiamy? - usłyszałam cichy, spokojny głos chłopaka.
- O czym?
- Za co jesteś na mnie zła?
Ech wszystko wróciło. Nie mogłam z nim o tym gadać i przytulać się do niego jednocześnie. Odsunęłam się i położyłam się plecami do niego. Usłyszałam jego westchnięcie, ale nic nie zrobił, ani nie powiedział.
- Widziałam was... - szepnęłam czując palące łzy w moich oczach. Zayn milczał czekając aż dokończę. - Wczoraj w galerii. Ciebie i Megan.
- Jess to nie tak jak myślisz.
- A wiesz co ja myślę? - gdybym miała więcej siły pewnie teraz bym wstała i darła się na niego. - Nie ma nic do wyjaśniania. Prosta sytuacja. Byliście razem, całowaliście się i przytulaliście. Spoko wiem jaki jesteś. Bawisz się dziewczynami. Bawisz się mną - ostatnie zdanie powiedziałam ledwo słyszalnie i otarłam spływające samotne łzy po moich policzkach.
- Nie jest tak... - zaczął niepewnie. - To nie jest dla mnie łatwe.
- A myślisz, że dla mnie jest? Nie jest i nie będzie - powoli wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz? - podniósł się do pozycji siedzącej.
- Do Liam'a. Nie wyobrażam sobie, że będę z tobą spała w jednym łóżku.
- Co cię kurwa z nim łączy? - warknął.
- Jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam, a moja podświadomość w ciszy powiedziała "na razie przyjaciółmi".
- Śpij tu ze mną - rozkazał surowym głosem.
- Nie Zayn, nie chcę. Jeśli ci w jakiś sposób na mnie zależy to pozwól mi iść do Li i tam się wyspać i odpocząć - rzuciłam prawie błagalnie.
Mulat już chciał coś powiedzieć, ale wydał z siebie tylko głębokie westchnięcie. Wzięłam to za zgodę i wyszłam z pokoju. Po cichu weszłam do sypialni, gdzie był Liam. Siedział na łóżku i wpatrywał się w okno.
- Li? - szepnęłam i usiadłam obok niego.
- Co tu robisz? - odszepnął i spojrzał na mnie.
- Nie chciałam z nim spać - wzruszyłam ramionami.
- Sprzeciwiłaś się mu? Cholera Jess ty serio nie wiesz jak z nim postępować - westchnął i objął mnie.
- Pozwolił mi...
- Jak pozwolił?
- Powiedziałam, że jeśli mu jakoś na mnie zależy, to niech pozwoli mi iść do ciebie, tu zasnąć i odpocząć.
- Więc kładź się maleńka - uśmiechnął się ciepło.
Położyłam się i przykryłam kołdrą. Payne cały czas siedział i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Położysz się ze mną? - szepnęłam.
- Oczywiście - mruknął i położył się obok mnie.
Położyłam głowę na jego piersi, a on opiekuńczo objął mnie ramieniem. Nawet nie wiem kiedy spletliśmy nasze nogi ze sobą. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Podobało mi się to. W tym momencie dla mnie czas się zatrzymał. Rysowałam palcem na piersi chłopaka różne wzory. On się uśmiechnął i mocniej przycisnął mnie do siebie. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się.
- Powinnaś spać złotko - mruknął i pocałował mnie czule w czoło.
- Dobrze - wtuliłam się w niego zamykając oczy.
- Śpij dobrze księżniczko - szepnął do mojego ucha.
Chłopak delikatnie jeździł dłonią po moim ramieniu, a drugą bawił się kosmykiem moich włosów. Był taki delikatny. Całkowite przeciwieństwo Zayn'a. Liam działał na mnie i to bardzo, ale cały czas gdzieś w głowie miałam jego brata. Był niebezpieczny i porywczy, ale chyba to to mi się w nim najbardziej podobało. Nie sądziłam, że mogą się komuś podobać dwie osoby jednocześnie i to na dodatek bracia. Takie rzeczy dzieją się w filmach... A raczej tak myślałam do teraz. Zakochałam się w Zayn'ie, a teraz czuję coś równie mocnego do Liam'a. To jest za trudne.
Zacisnęłam mocniej oczy starając się zasnąć i nie myśleć już o tym wszystkim. Po kilkunastu minutach udało się i oddałam się w objęcia Morfeusza.
Obudziłam się sama w łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odgarnęłam włosy z twarzy. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Wyszłam z pokoju i usłyszałam rozmowę Zayn'a i Liam'a. Podeszłam bliżej by podsłuchać ich konwersację, a w razie czego interweniować, gdy będzie miało dojść do jakiegoś rękoczynu. Byli w salonie i nie mówili zbyt cicho, więc wszystko dobrze słyszałam.
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić Zayn - warknął Li.
- Od kiedy wpierdalasz się w moje życie? Jakoś nigdy ci nie przeszkadzało co robię z laskami.
- Ale teraz zaczęło. Nie będziesz więcej ranić Jess.
- Zakochany? - Zayn podniósł głos.
- Jest moją przyjaciółką, a znam cię zbyt dobrze i wiem do czego jesteś zdolny.
- Odpuść zrobię to co będę chciał, a tobie nic do tego - zapadła cisza. - Jess... - Zayn się zaśmiał i podszedł do mnie.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Może bym mogła kłamać, że właśnie przyszłam i chciałam się wycofać by im nie przeszkadzać, ale za bardzo przerażał mnie Zayn. Wiedziałam, że nie lubi, gdy kłamię i wtedy zawsze mi się obrywa.
- Przepraszam - szepnęłam.
- Nie masz za co. My już skończyliśmy - Mulat objął mnie ramieniem i mocno przycisnął do siebie cały czas gromiąc wzrokiem swojego brata.
- Ta skończyliśmy - westchnął Payne.
- Właśnie, więc nie jesteś nam już potrzebny Li. Możesz sobie już iść - warknął ostro Malik.
- Chyba tak będzie lepiej. Jess w razie czego dzwoń...
- Nie będzie potrzeby, ja z nią będę.
Wyrwałam się Zayn'owi i podbiegłam do Liam'a wtulając się w niego. Jego silne ramiona od razu mocno oplotły moją talię.
- Uważaj na siebie maleńka i jakby co dzwoń - wyszeptał mi do ucha.
- Ty też - musnęłam ustami jego szyję i lekko się odsunęłam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. pocałował mnie delikatnie w czubek głowy.
- Trzymaj się złotko - puścił mi oczko i wyszedł z domu.
Westchnęłam. Nie chciałam zostawać sama z Zayn'em. Wiedziałam, że czeka nas rozmowa. Poważna rozmowa. A ja chyba nie jestem na nią gotowa. Wzdrygnęłam, gdy poczułam jego ręce na moich biodrach, a moje plecy przyciśnięte były do jego klaty. 
- No to zostaliśmy sami - mruknął przy moim uchu, a przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Niestety - burknęłam pod nosem i wyrwałam się mu.
Szybko poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki wodę. Nalałam trochę do szklanki i się napiłam. Mogłam się domyślić, że Mulat pójdzie za mną.
- Ty też możesz iść do domu - rzuciłam beznamiętnie.
- Nie maleńka zostaję z tobą - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.
Wyminęłam go i poszłam do salonu. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Nie nacieszyłam się jakimś filmem zbyt długo, bo przyszedł Zayn i wyłączył urządzenie.Westchnęłam i zaczęłam bawić się kosmykiem swoich włosów. Chyba mi ich nie wyrwie. Ale tego nie mogę być pewna, bo to psychol.
- Pogadajmy - powiedział w końcu siadając na stoliku na przeciwko mnie.
- No słucham.
- Najpierw na mnie spójrz - złapał mocno moją twarz i nakierował moje oczy na swoje. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że będziecie w tej samej galerii...
- Och a więc to moja wina? Bo jakbyś wiedział to poszedłbyś do innej, czy gdzieś indziej. Wybacz, że was nie uprzedziłam - warknęłam.
- Daj spokój - powiedział ostro. - Jest między nami coś i dobrze o tym wiesz. Nie nadaję się do związków, ale nie przekreślaj tego co się między nami dzieje - powiedział to tym razem znacznie spokojniejszym i łagodniejszym głosem.
Dobra udało mu się. Chwycił mnie tym za serce, ale nieważne co by powiedział to i tak pewnie byłabym oczarowana. UGH! Beznadziejne uczucie, gdy starasz się być zła, a ta osoba topi ci serce. Rani mnie i to bardzo, ale z drugiej strony tak bardzo chcę spróbować go zmienić. By jakoś lepiej mnie traktował. Bym nie była dla niego kolejną, nic nieznaczącą zabawką.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnął się.
- Co takiego? - zmarszczyłam brwi, a chłopak wyciągnął z kieszeni spodni fotografię i podał mi ją.
- Kto to jest? - przyglądałam się uważnie chłopakowi ze zdjęcia.
Był młody, miał około piętnastu lat i wyglądał trochę jak mój tata z danych lat.
- To Niall. Zabrałem to zdjęcie Lou by ci pokazać jak on wygląda. To zdjęcie sprzed trzech lat. Teraz pewnie wygląda trochę inaczej, ale nadal na pewno jest w jakiś sposób podobny do ciebie.
Przejechałam palcem po zdjęciu. Uśmiechnęłam się, a na sercu zrobiło mi się cieplej. Był słodki. Chciałabym móc go teraz przytulić, opowiadać mu o sobie i słuchać tego co z nim się działo.
- Mogę zatrzymać to zdjęcie? - spojrzałam na Mulata.
- Nie za bardzo króliczku. Muszę oddać je twojemu bratu zanim się zorientuję. Ale spokojnie niedługo będziesz miała masę zdjęć z nim - uśmiechnął się lekko i zabrał zdjęcie chowając je znowu w spodniach. - A co z nami?
- Zayn... Ech nie mam pojęcia - westchnęłam spuszczając głowę.
- Daj mi szansę - złapał moją twarz w dłonie i przysunął się do mnie niebezpiecznie blisko, aż czułam jego oddech. - Daj szansę nam - szepnął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Nie poznawałam go w tym momencie. To nie był ten sam Zayn. W tym momencie się czułam jakby całował mnie Liam, a nie on.
Odsunął się trochę i patrzył w moje oczu. Czułam jak przeszywa mnie na wylot. Próbowałam uciec wzrokiem gdziekolwiek byle jak najdalej od jego palącego spojrzenia.
- Wiem, że chcesz tego równie mocno co ja - wyszeptał zmysłowo.
Znowu się rozpłynęłam. Nie wiem co on ma w sobie, że tak na mnie działa.
- Okay - uśmiechnęłam się lekko i wstałam.
Zayn złapał moją dłoń i pociągnął na swoje kolana. Patrzył mi głęboko w oczy i wodził dłońmi po moich plecach. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Na początku całowaliśmy się bardzo delikatnie i powoli, ale po chwili Zayn przejął inicjatywę i całował mnie coraz zachłanniej. Oplotłam rękoma jego szyję, a jego dłonie mocno złapały moje biodra.
Odsunęłam się od niego głęboko oddychając. Uśmiechnął się do mnie i oblizał powoli swoje usta co była cholernie seksowne.
- Chodź się gdzieś przejdziemy - wstał i złapał moją dłoń.
- Dobrze, ale najpierw mogłabym się ubrać?
- Masz dziesięć minut, jak się nie pojawisz za te dziesięć minut, to wejdę i ci pomogę, ale na pewno nie w ubieraniu - puścił mi oczko.
- Niedoczekanie twoje Malik - zaśmiałam się i poszłam do pokoju.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam szarą bokserkę i czarne rurki. Ubrałam się szybko, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Umalowałam się, poprawiłam włosy i wyszłam do Zayn'a.
- Piękna - uśmiechnął się szeroko.
Zarumieniłam się lekko. Uwielbiałam jego uśmiech. Podszedł do mnie i objął mnie wyprowadzając z mieszkania. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy z bloku.
- Gdzie idziemy? - zapytałam spoglądając na niego.
- Hm co powiesz na park?
- Może być - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy powoli w stronę parku.
Przez całą drogę opowiadaliśmy sobie jakieś żenujące historyjki ze swojego życia.
- Mówił ci Liam jak kiedyś mnie podpuścił?
- Nie. Co zrobił?
- Miałem wtedy może cztery lata. Liam powiedział, że jego majtki z supermenem mają magiczną moc. Wkręcił mnie, że jak założę je i w samych majtkach wyskoczę przez okno krzycząc "Liam'ie mój bohaterze" to polecę.
- I ty mu w to uwierzyłeś? - zaśmiałam się.
- Taaa... Zrobiłem jak kazał. Założyłem te majtki, które na dodatek były na mnie za duże i wyskoczyłem z okna, krzycząc to żałosne zdanie. Wylądowałem na ziemi na dwóch nogach. Zobaczyłem, że wtedy przed domem stało pełno kolegów i koleżanek Liam'a, a co za tym idzie także moich. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a chłopaki się śmiać i wtedy zorientowałem się, że majtki spadły mi do kostek - zaśmiał się.
- Biedaku - wybuchłam śmiechem i go przytuliłam.
- Nie ma tego złego. Dziewczyny mogły popatrzeć na moją zaynocondę - uśmiechnął się szeroko.
- Zboczuch! - szturchnęłam go śmiejąc się cały czas.
- Widzisz Li nie jest wcale takim aniołem. Ale mu się odpłaciłem - powiedział dumnie.
- Dajesz.
- Li miał wtedy chyba dwanaście lat i po raz pierwszy przyprowadził do domu dziewczynę. Siedzieli w pokoju, a ja wszedłem powiedziałem, że mama się pyta czy chce niebieską piżamę z misiami, czy różową w kropki - zaśmiał się. - Ale oberwałem za to mocno. Za co później popsułem mu grę.
- No widzisz ja nie miałam takich przygód. nie wiedziałam, że mam braci. A mogłam mieć równie ciekawe historie.
- Teraz będziesz miała masę wspomnień - ucałował moją skroń.
- Może i tak.
Po jakimś czasie doszliśmy do parku.
- Zobacz bujaczki! Kto pierwszy! - zaczął biec w stronę placu zabaw.
- Zayn! Czekaj! - zaśmiałam się i pobiegłam za nim.
Malik dobiegł pierwszy i usiadł na bujaczce.
- Wariat - zaśmiałam się dobiegając do niego.
- Pobujaj - uśmiechnął się jak mały chłopiec.
- Chyba cię Bóg opuścił - zaśmiałam się.
- Plose - zrobił słodkie oczka.
- Ugh - zaczęłam go bujać. - Jesteś ciężki.
Zayn zatrzymał bujaczkę i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie na swoje na swoje kolana. Jego silne ręce oplotły mój brzuch. Zaczął nas lekko kołysać i położył swoją głowę na moim ramieniu. Nie poznawałam go. Był inny. Taki słodki i delikatny. Jak normalny chłopak. Uśmiechnęłam się lekko. Zaczął całować moją szyję zasysając co chwila skórę na niej. Jęknęłam cicho i złapałam jego dłonie. Splotłam nasze palce ze sobą.
- Lubię jak na mnie reagujesz - szepnął zmysłowo do mojego ucha.
Odwróciłam głowę w jego stronę i pocałowałam go namiętnie. Zaczął odwzajemniać moje pocałunki bardzo zachłannie. Wplotłam dłonie w jego włosy i lekko pociągałam za końcówki. Poczułam jego dłonie na mojej skórze i instynktownie się odsunęłam. Wsunął dłonie pod moją koszulkę.
- Zayn nie - jęknęłam.
- Czemu nie? - mruknął cicho.
- Nie chcę. Nie tu, nie teraz - zeszłam z jego kolan i odeszłam.
- Mała stój - chłopak podszedł do mnie i złapał moje dłonie.
Od razu spuściłam wzrok na swoje buty. Nerwowo przebierałam nogami. Czułam się dosyć dziwnie. Wiedziałam, że patrzy na mnie.
- Jess spójrz na mnie - powiedział ciepło i niepewnie podniosłam na niego wzrok. - Spokojnie skarbie nic się nie stało przecież - delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. - Do niczego nie będę cię zmuszał. Poczekam - uśmiechnął się ciepło i delikatnie musnął moje usta.
Serio go nie poznaję. Jest całkiem inny. Niestety mam przeczucia, że ta jego nowa strona nie zagości na długo.
Wtuliłam się w niego zamykając oczy i zaciągając się jego cudownym zapachem. Cudowna mieszanka perfumy i dym papierosowy. Objął mnie i kołysał nas delikatnie.
- Chodźmy do twojego mieszkania. Zrobimy coś co może ci się spodoba - powiedział z tajemniczym uśmieszkiem.
- Co masz na myśli? - mruknęłam w jego pierś.
- Nie zmuszę ciebie do niczego. Jak będziesz miała ochotę to zrobisz to ze mną - chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą.
Szliśmy w całkowitej ciszy. Zastanawiałam się co miał na myśli i co chce ze mną robić. Zaczęłam się bać.
Gdy znaleźliśmy się w moim mieszkaniu Zayn zamknął drzwi na klucz i usiadł na sofie obok mnie. Uśmiechnął się do mnie zadziornie i z kieszeni spodni wyciągnął woreczek z białym proszkiem. O kurwa! Już wiedziałam o co mu chodzi. Nie wiedziałam czy chce coś wciągać. Mocno zacisnęłam dłonie w pięści.
Zayn z portfela wyciągnął kartę kredytową i banknot o nominale stu funtów. Z wprawą wysypał proszek na stół i podzielił na równe kreski. Uważnie mu się przyglądałam.
Zwinął banknot w rurkę i spojrzał na mnie.
- Chcesz? - uniósł brew.
- Nie wiem - patrzyłam na Malik'a.
- To nic złego.
- Nie wiem jak - powiedziałam cicho.
- Na pewno widziałaś jak to się robi na filmach, ale jak chcesz to ci pokażę - uśmiechnął się i pocałował mnie mocno.
Nie zdążyłam nawet tego odwzajemnić, bo już się odsunął. Pochylił się nad stolikiem i wciągnął dwie kreski. Potarł nos i podał mi banknot. Wzięłam głęboki wdech. Cały czas się wachałam, a moje ręce zaczęły się trzęść. Spojrzałam na Mulata, który patrzył na mnie rozszerzonymi oczami oblizując usta...






Hej aniołeczki ♥ ;*
Jak się podoba ten rozdział? Z kim według was powinna być Jess?
Mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział. 
Mam prośbę jeśli czytacie to komentujcie. Chcę wiedzieć co myślicie :)
Oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze one znaczą dla mnie bardzo dużo.
KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE ♥♥♥♥♥ 
Dodawajcie się do obserwatorów i podawajcie swoje twittery :3
Jedzie może ktoś z was na przystanek PaT do Milanówka 22.11? Jeśli tak to piszcie chętnie was bym poznała xoxo
Do następnego razu, który mam nadzieję, będzie niebawem xx 

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 14

Usłyszałam zamykające się drzwi i do salonu wszedł Zayn. Nie umiałam na niego patrzeć. Bolało mnie serce na same wspomnienia.
- Siema - rzucił i podszedł do mnie. - Jak zakupy króliczku? - zapytał i nachylił się nade mną żeby mnie pocałować.
- Dobrze - rzuciłam szybko i przesunęłam się w bok omijając jego usta.
Był zdezorientowany i dobrze. W tym momencie tak bardzo go nienawidziłam. Wstałam i odeszłam od niego. Poszłam w kierunku drzwi. Zakręciło mi się w głowie i złapałam się ściany.
- Jess co się dzieje? - usłyszałam głos Lou, a później nie pamiętałam już nic...

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Co się wczoraj stało? Powoli się podniosłam i rozejrzałam się po pokoju. To nie był mój pokój.
Wszystkie ściany były pokryte graffiti. Och no to już wiadomo do kogo należy ten pokój. Do cudownego Zayn'a Malik'a. Czy w tym wielkim domu nie ma innych sypialni? Przecież mogłam spać w swoim pokoju. UGH... 
Zayn spał na fotelu i dobrze, że nie będę miała tego zaszczytu by z nim pogadać. Wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z pokoju. Gdyby nie to, że tak źle się czułam to pewnie jakaś ciężka rzecz wylądowałaby na głowie Malik'a, a moje kolano miałoby przyjemność uderzyć go z całej siły w jaja. No trudno moje kolano poczeka aż będę czuć się lepiej.
Zamknęłam za sobą drzwi, a na korytarzu spotkałam Liam'a.
- Hej złotko. Czemu już nie śpisz? - zapytał przytulając mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko. - Nie mogę jakoś.
- Wszystko dobrze?
- Nie - westchnęłam. - Pogadamy? - spytałam cicho.
- Oczywiście chodź do mojego pokoju - bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
Położył mnie delikatnie na łóżku.
- Nadal jesteś słaba - rzekł i usiadł obok mnie. - Więc co się dzieje mała?
- Ummm co się stało wczoraj? - zapytałam niepewnie i podrapałam się po karku.
- Powiedziałaś że idziesz do siebie i gdy podeszłaś do schodów zemdlałaś. Wystraszyliśmy się. Zayn bardzo się o ciebie troszczył. Zabrał do swojego pokoju i siedział przy tobie cały czas - gdy tylko zaczął temat Zayn'a od razu jego nastrój się pogorszył. Po raz kolejny. Było tak samo, gdy rozmawiałam z nim przez telefon, gdy byłam z Zayn'em w chatce w lesie.
- Wolałabym już żebyście zostawili mnie nieprzytomną na środku ulicy - powiedziałam poważnie.
- Wow Wow Wow. Coś się stało?
- Tak, nie, nie wiem - westchnęłam.
- Opowadaj - złapał moją dłoń żeby dodać mi otuchy.
- Ech... Myślałam, że pomiędzy mną i Zayn'em coś jest ale jak widać się myliłam.
- Dlaczego? Przecież się tobą wczoraj zajął więc chyba jest ok.
- Nie do końca. W tym domku w lesie było między nami dobrze, czasami nawet bardzo dobrze. Myślałam, że tu też tak będzie. Wczoraj jak byłam z Gabe na zakupach, to w galerii widziałam Zayn'a. Był z moją koleżanką z klasy. Całowali się i przytulali - nawet nie zauważyłam jak się rozpłakałam.
- Ej maleńka - Li od razu mnie przytulił i delikatnie głaskał moje plecy.
- Chyba się zakochałam - powiedziałam cicho.
- Oj Jess, Jess. Zayn to nie chłopak dla ciebie skarbie. On nie wytrzymuje długo z jedną dziewczyną. Niestety ale bawi się nimi. Kieruje się zasadą trzech Z zdobyć, zaliczyć, zostawić - westchnął i mocniej mnie objął.
- Myślałam, że dla mnie się zmienił, że może coś czuje do mnie.
- Jest bardzo dobrym aktorem Jessica. Jeszcze nigdy nie widziałem by był zakochany czy by mu zależało na jakiejś jego dziewczynie.
- Czyli zakochałam się jak idiotka w chłopaku dla którego byłam tylko zabawką - zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Już ciii skarbie proszę nie płacz. Ja ci pomogę. Zajmę się tobą obiecuję - wyszeptał mi do ucha cały czas tuląc mnie do siebie.
Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Po dłuższej chwili zaczęłam się uspokajać.
- Dziękuję ci Li - odsunęłam się trochę od niego.
- Nie masz za co skarbie. Jak się czujesz?
- Trochę słabo.
- Kładź się, a ja przyniosę ci coś do jedzenia i picia - zeskoczył z łóżka i wyszedł z pokoju nie słuchając moich sprzeciwów.
Westchnęłam i wsunęłam się pod kołdrę. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Liam nie widziałeś gdzieś Je... - nie dokończył, gdy wszedł w głąb pokoju i zobaczył mnie. - Szukałem cię wszędzie - powiedział podchodząc do łóżka.
- Ta to super - rzuciłam oschle.
- Jak się czujesz króliczku? - usiadł na łóżku. Chciał złapać moją dłoń ale od razu się odsunęłam.
- Dopóki nie przyszedłeś to było dobrze teraz mi słabo, więc lepiej wyjdź.
- Wróć ze mną do pokoju.
- Nie. Zostaję u Liam'a - sama się dziwiłam z mojego surowego i stanowczego tonu głosu.
- Łączy cię coś z mim? - zdenerwował sie. Czyżbym znowu miała oberwać od niego?
- To nie twoja sprawa - warknęłam.
- Kurwa mów! - syknął i mocno złapał moje ramiona.
- Wyjdź stąd i mnie zostaw - powiedziałam błagalnie ze łzami w oczach.
- To tak kurwa się nie skończy - pocałował mnie mocno i wyszedł.
Byłam zdezorientowana. Co właśnie przed chwilą się zdarzyło? O co mu chodzi? Przecież ma tą swoją Megan, więc mnie niech zostawi w spokoju. Nienawidzi mnie aż tak, że chce zniszczyć mnie fizycznie i psychicznie? Jeśli tak to należą mu się brawa, bo wychodzi mu to idealnie.
Położyłam się i tępo patrzyłam w sufit. Chciałam by Liam już tu był. Przynajmniej mnie obroni przed Zayn'em, którego boję się coraz bardziej. Po jakimś czasie wrócił Liam. Zauważyłam, że było coś nie tak. Miał wymuszony uśmiech i zaczerwienione knykcie u dłoni. Od razu usiadłam i uważnie mu się przyglądałam.
- Proszę śniadanie - uśmiechnął się blado i na łóżku postawił tacę z jajecznicą, kanapkami i sokiem.
- Liam co się stało? - spytałam niepewnie. Od kiedy poznałam Zayn'a boję pytać i mówić cokolwiek, żeby znowu nie oberwać.
- A co miało by się stać? - zmarszczył brwi.
- Biłeś się z kimś?
- Nie... Ugh... Ta.
- Co się stało?
- Do kuchni wpadł Zayn i zaczął mówić, że mu cię zabieram i się trochę poszarpaliśmy.
- Nic ci nie zrobił? - podniosłam się i chwyciłam jego dłoń.
- Nie maleńka nic mi nie jest - usiadł obok mnie. - A teraz jedz.
- Okay - westchnęłam i zaczęłam jeść powoli.
Nawet nie czułam, że jestem taka głodna. W mgnieniu oka talerz był pusty.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Proszę słonko. Smakowało?
- Tak. Byłam bardzo głodna.
- Zauważyłem - zaśmiał się.
- Li - zaczęłam niepewnie.
- Co się dzieje? - przechylił głowę w bok uważne mi się przyglądając.
- Nie chcę tu być - powiedziałam cicho.
- Może przejdziemy się na spacer? Dotlenisz się i uspokoisz.
- Skoro ma mi to pomóc to chętnie. Teraz pójdę się wykąpać i przebrać i możemy iść.
- Dobrze to widzimy się za pół godziny na dole - uśmiechnął się szeroko.
- Okay - dałam mu buziaka w policzek. - Dziękuję Liam - wstałam i wyszłam z pokoju.
Poszłam do swojego i zamknęłam drzwi. Cholera! On musi mi to robić? Na balkonie, na wprost moich drzwi balkonowych stał Zayn opierając się o barierkę. Miał na sobie brązowe spodnie, białą koszulkę i na to jeans'ową kurtkę. Był piękny, ale ugh muszę się odkochać. Spiorunowałam go wzrokiem i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki z dziurami, białą bokserkę, skórzaną ramoneskę i czystą bieliznę. Bez patrzenia na Malik'a weszłam do łazienki i na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz. Rozebrałam się i z racji, że miałam mało czasu wybrałam prysznic, choć miałam ochotę na długą kąpiel. Weszłam do kabiny i włączyłam ciepłą wodę. Umyłam się dokładnie i wytarłam ręcznikiem. Założyłam ubrania, które wcześniej wybrałam. Postanowiłam posłuchać się dawnej rady mamy. Kiedy zerwał ze mną mój pierwszy chłopak bardzo cierpiałam. Wtedy mama powiedziała, że mam go kopnąć w dupę i pokazać mu co stracił.
Wyszłam z łazienki i podeszłam znowu do szafy. Dopiero teraz zauważyłam, że rzeczy które wczoraj kupiłam są już poukładane. Wzięłam czarne szpilki i założyłam je. Zayn cały czas stał i patrzył na mnie. Usiadłam przy biurku i zaczęłam się malować. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Wsadziłam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju.
- Liam! - krzyknęłam zbiegając ze schodów.
- Jestem w salonie!
Poszłam do niego. Zaśmiałam się, gdy go zobaczyłam. Wyglądał tak jak ja. Też miał ciemne spodnie z dziurami, białą koszulkę, która podkreślała jego mięśnie i czarną skórę.
- Witaj bracie bliźniaku - zaśmiałam się.
- Hahaha witaj siostrzyczko. Gotowa?
- Tak a gdzie idziemy?
- Nie wiem a masz jakieś życzenia?
- Jak najdalej od Zayn'a.
- Okay coś się zrobi - uśmiechnął się i złapał za dłoń prowadząc do drzwi.
Wyszliśmy z domu i Li dostał sms. Warknął pod nosem i spojrzał na mnie zmieszany.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie mogę iść z tobą. Muszę jechać na wyścigi.
- Zaberz mnie ze sobą proszę.
Chłopak wahał się przez moment i westchnął.
- Dobra ale będę miał przejebane - pociągnął mnie do garażu i wsiedliśmy do czarno złotego auta. Liam odpalił samochód i szybko wyjechał z posesji. Jechał szybko. Byłam podekscytowana. Nigdy nie byłam na nielegalnych wyścigach i w sumie nie wiem czego mam się spodziewać.
- Dobra złotko musimy się umówić na kilka rzeczy - zaczął mówić i cały czas skupiony był na drodze. - Będę się ścigał, a ty będziesz stać w tym miejscu, w którym ci każe. Nie odchodź nigdzie i najlepiej nie rozmawiaj z nikim. Uważaj na chłopaków. Znam twój charakterek, więc lepiej nie zaczynaj jakichś niepotrzebnych sprzeczek.
- Dobrze. Co to za wyścig? O co się ścigasz?
- Ścigamy się przeważnie o auto przeciwnika, albo, żeby pokazać kto jest lepszym kierowcą i wtedy jest się bardziej szanowanym w towarzystwie.
- Będę za ciebie trzymała kciuki - uśmiechnęłam się.
- No ja myślę maleńka - puścił mi oczko.
Po kilku minutach dojechaliśmy na jakąś opuszczoną dzielnice ze starymi drogami i fabrykami.
- Czemu tu tak pusto?
- Kilkanaście lat temu była tu fabryka, która produkowała jakieś tam toksyczne substancje czy coś. Nie znam się. Coś tam się stało i okolica została w niewielkim stopniu skażona i po kilku latach można było już tu normalnie żyć, ale ludzie się bali i nikt tu nie wraca. Ich strata, a nasz zysk. Przynajmniej mamy miejsce do ścigania się - uśmiechnął się.
Zaczęłam rozglądać się. Budynki bez szyb, zdemolowane i pełne graffiti. Żadnych roślin. Totalna pustka. Po chwili usłyszałam głośną muzykę. Zmarszczyłam brwi patrząc na Liam'a.
- Już wszystko jest prawie gotowe skoro puszczają muzykę. Zaraz będziemy na miejscu - powiedział to skracając, a moim oczom ukazał się tłum ludzi.
Byli nawet młodsi ode mnie, albo tak wyglądali. Poza nastolatkami było dużo więcej osób w wieki Liam'a. Wszyscy pili, rozmawiali, śmiali się i oglądali auta i motory, które stały wszędzie.
Liam zaparkował przy jednym z jakby garaży.
- Słuchaj się mnie - uśmiechnął się i wysiadł z auta.
Wzięłam głęboki wdech i również opuściłam auto. Od razu do Liam'a podeszło masę osób.
- Kto to? - zapytała jakaś dziewczyna.
- To Jess moja przyjaciółka - powiedział z uśmiechem Payne.
- Jestem Luke - przywitał się ze mną chłopak ubrany na czarno. - Pierwszy raz na wyścigach?
- Tak - rzuciłam nieśmiało.
- Spodoba ci się. Zakochasz się w tym wszystkim i będziesz chciała tu wrócić - uśmiechnął się uroczo.
- Ej, ej, ej Luke nie rozpędzaj się. Mam nadzieję, że nie będzie tu często. Sytuacja nas zmusiła by tu przyjechać - Li podszedł do mnie i objął w tali.
- Ścigasz się Li? - zapytał jakiś chłopak.
- Tak z Nathan'em - zaśmiał się. - Dwa gangi przeciwko sobie.
Zaczęła się jakaś dyskusja pomiędzy wszystkimi i nagle ktoś zapytał.
- Co chcesz za wygraną?
- Hmmm słyszałem, że kupił sobie nowy wóz. Będzie szkoda jak nagle zmieni właściciela - uśmiechnął się i mocniej mnie objął. - Zaraz się zacznie. Będziesz czekać na mnie na starcie. Zrobimy dwa kółka i będzie po wszystkim.
- Dobrze - uśmiechnęłam się blado.
Chłopak pociągnął mnie do miejsca, gdzie miał się zacząć wyścig. Powoli też zaczęli się tam zbierać inni.
- Gdzie twoje auto?
- Luke zaraz przywiezie - ustaliliśmy na ulicy.
Podjechał po chwili Luke i zaparkował auto na linii startu. Po jakimś czasie pojawiło się drugie auto. Wysiadł z niego wysoki chłopak z tatuażami na rękach.
- Tak. Chcę jego nowe auto - uśmiechnął się.
Ten Nathan jak dobrze pamiętam jego imię podszedł do nas.
- Payne - warknął.
- Parker - rzucił z obrzydzeniem Li.
Parker? Tak ma na nazwisko Josh, chłopak z mojej klasy. To jakaś rodzina?
- Kim jest ta ślicznotka? - mruknął i zbliżył się do mnie. - Jestem Nathan - uśmiechnął się i pocałował moją dłoń.
- Jess - mruknęłam.
- Nie dotykaj jej - burknął mój towarzysz.
- Chcę ją - powiedział Nathan patrząc na mnie.
- Jest zajęta - Li objął mnie w talii i odsunął od chłopaka.
- Trudno. Jeśli wygram to ona jest moja na jedną noc, a jestem pewien, że jej się tak spodoba, że sama wróci i będzie prosić o więcej - uśmiechnął się.
- Chyba cię pojebało - warknęłam. - Nie jestem kurwa rzeczą, żeby się o mnie zakładać!
- Ona ma rację. Nie będę się ścigał i zakładał o ludzi pojebie - Payne objął mnie mocniej.
- Boisz się - zaśmiał się Parker. - Jakbyś był taki dobry to byś się zgodził i wygrał. Ale ok jak chcesz.
Liam spojrzał na mnie i warknął gardłowo.
- Przepraszam mała - szepnął mi do ucha i zwrócił się do Nathana. - Zgoda. Przegrasz śmieciu.
- Zobaczymy - zaśmiał się. - Do zobaczenia później moja nagrodo - mruknął do mnie i odszedł.
- Chcesz się ścigać o mnie?! - spojrzałam wkurzona na Liam'a.
- Przecież wygram złotko.
- Tego nie wiesz - warknęłam pod nosem.
- Wiem spokojnie - przytulił mnie mocno do siebie.
- Zabije cię jak przegrasz. Nie chcę z nim się spotykać - szepnęłam.
- Wiem mała, wiem. Spokojnie nie dojdzie do tego. Obiecuję ci - przyciągnął mnie mocniej i delikatnie głaskał po włosach. - Idę się przygotować. Nie martw się będzie dobrze. Czekaj tu na mnie - pocałował mnie w czubek głowy i odszedł. Westchnęłam i patrzyłam na niego. Przywitał się z jakimś chłopakiem i zaczął sprawdzać swój samochód, którym miał się ścigać. Już mi się to nie podobało tak jak parę minut temu. Nie chciałam być wygraną w jakimś wyścigu. Może i ten Nathan był przystojny i zapewne bogaty, ale w jakiś sposób mnie obrzydzał. Gdyby tak Zayn chciał się o mnie ścigać... Ach moje głupie marzenia. Dla Zayn'a byłam tylko zabawką, którą się pobawił i rzucił w kąt. Do Liam'a i Nathan'a podeszła jakaś skąpo ubrana ciemnowłosa dziewczyna. Przyglądałam się temu wszystkiemu bardzo uważnie. Chłopaki wsiedli do samochodów, a dziewczyna stanęła pomiędzy autami. Wyciągnęła z tylnej kieszeni dwie flagi w czarno-białą szachownicę. Podniosła je do góry i od razu silniki zaczęły pracować. Gdy gwałtownie opuściła flagi, samochody ruszyły z piskiem opon. Mocno trzymałam kciuki i patrzyłam na samochód, którym jechał Li, aż zniknął za zakrętem.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam za plecami męski głos i odwróciłam się.
- O to samo mogę zapytać ciebie - uśmiechnęłam się na widok Josh'a.
- Mój brat właśnie się ściga - przegryzł wargę. - A ty powiesz mi co tu robisz?
- Przyjechałam z Liam'em. Nathan to twój brat?
- Tak. To nie miejsce dla ciebie.
- Bo? Poprosiłam Li i mnie wziął ze sobą jak widać nic mi nie jest - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego nie było ciebie w szkole przez ostatnie dni? - przechylił głowę w prawą stronę.
- Ummm... sprawy osobiste i rodzinne - dziwnie się czułam okłamywając go, ale nie mogła m wyjawić mu prawdy.
Starałam się słuchać chłopaków i nie mieć większych problemów. Tak powinno być najlepiej. I nie powinnam robić im teraz zbytnich problemów, kiedy Lou szuka naszego brata. Chciałabym by już z nami był. To dziwne uczucie. Jeszcze niedawno byłam przekonana, że jestem jedynaczką. Za chwile okazuję się, że mam przyrodniego brata i jeszcze rodzonego, który został porwany.
Z zamyślenia wyrwał mnie ryk silników. Spojrzałam na drogę i pierwszym samochodem był... Nie samochód Liam'a.
- Cholera - warknęłam pod nosem.
- Co? - spytał Josh.
- Ummm nie, nie nic - mruknęłam.
Zostało ostatnie okrążenie, a prowadzi Nathan. On nie może wygrać! Chciało mi się płakać. Jak on wygra to ja nie wiem co zrobię. Nie chce się z nim spotykać. Nie mogłam na to patrzeć. Odwróciłam się tyłem do ulicy i mocno zacisnęłam oczy.
- Co się dzieje mała? - usłyszałam głos kolegi z klasy.
- Nic - jęknęłam.
- Wiesz o co się założyli?
- Tttak - wyjąkałam.
- Więc o co?
- Li chce samochód twojego brata, a twój brat... - zawiesiłam się. - Chce mnie - szepnęłam.
- Co?! Skąd on cię w ogóle zna? - był poddenerwowany.
- Podszedł jak stałam z Liam'em - mruknęłam.
- Współczuję ci - położył dłoń na moim ramieniu. - Nie jest łatwy. Jest gorszy niż ten twój cały Zayn.
Znowu było słychać zbliżające się samochody. Zamknęłam mocniej oczy i zacisnęłam z całej siły pięści.
"Niech wygra Liam. Niech to będzie Liam..." Powtarzałam to w kółko jak modlitwę.
Nagle silniki przestały pracować, a ludzie zaczęli klaskać i mówić coś. Bałam się odwrócić i sprawdzić kto wygrał.
- Złotko - usłyszałam znajomy głos i silne ramię oplotło moją talię. - Cieszysz się?
- Z czego? - szepnęłam.
Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i uśmiechnął się.
- Wygrałem!
- Boże Li! - pisnęłam radośnie i rzuciłam mu się na szyję.
- Obiecałem maleńka - zaśmiał się do mojego ucha.
- Gratuluję - pocałowałam go w policzek i puściłam chłopaka. - Czyli wygrałeś jego auto?
- Nie tylko auto, ale i tez twoją wolność. Robi się późno powinniśmy wracać, bo pewnie się martwią. - Mhm - mruknęłam cicho.
Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam telefon. Nieodebrane połączenia od Louis'a i Zayn'a. Ten ostatni to raczej nie powinien do mnie dzwonić. Zauważyłam coś w torebce i wpadłam na cudowny pomysł.
- Liam możemy nie jechać do domu? Pojedźmy do mojego mieszkania, proszę - spojrzałam na niego błagalnie.
- No okay, ale powiem o tym Lou.
- Nie, bo wtedy też dowie się Zayn. Lou nic nie musi wiedzieć, wie, że jestem z tobą.
- Będę miał przez ciebie masę problemów, ale niech będzie. Chodź - złapał mnie za dłoń i poprowadził do samochodu.
 Po pół godziny byliśmy u mnie w mieszkaniu. Liam siedział w salonie, a ja byłam w kuchni i robiłam nam kolację i kawę. Położyłam talerz z kanapkami i kubki z gorącym napojem na tacy i wyszłam z pomieszczenia. Brunet oglądał coś w telewizji. Postawiłam na stoliku tacę i usiadłam obok niego.
- Masz ładne mieszkanko, choć ja przywykłem do większych luksusów - podrapał się po karku.
- Zauważyłam po waszym domu - zaśmiałam się.
- Gdzie będę spał?
- Może być sypialnia moich rodziców?
- Oczywiście - uśmiechnął się i chwycił za kanapki.
Jedliśmy, piliśmy kawę i rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele o nic nie znaczących rzeczach, ale taka rozmowa znacznie ułatwiła nam poznanie się.
Nawet nie zauważyliśmy jak była dwudziesta druga.
- Kładźmy się - powiedział uśmiechnięty Payne.
- Okay. Łazienkę masz na końcu korytarza, a sypialnia jest na przeciwko kuchni.
- Dzięki. Dobranoc złotko - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.
Wzięłam naczynia i wstawiłam je do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju i weszłam do mojej łazienki. Była malutka, ale nie była mi potrzebna jakaś wielka łazienka. Wzięłam szybki prysznic i założyłam czystą bieliznę i długą koszulkę. Weszłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka. Brakowało mi tego miejsca i to bardzo. Szybko zasnęłam.
Obudziło mnie w nocy głośne walenie do drzwi...



No i jest w końcu nowy rozdział :)
Jak wam się podoba aniołki? Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że tyle to trwało ;c 
Macie jakieś pomysły co stanie się dalej, albo macie jakieś specjalne życzenia, które mogłabym wykorzystać w fanfiction? Chętnie przeczytam wasze propozycje c: 
Kocham was bardzo mocno i dziękuję za to, że jesteście i komentujecie. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania. 
A zapraszam was do zakładki "bohaterowie" pojawiły się nowe postaci :*
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale cały czas możecie podawać swoje TT, żebym mogła was informować ^^
Czekam na komentarze i do następnego misie ♥♥♥♥♥