niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 8

Kurdę zdenerwowałam go i to bardzo. Nie chciałam by był na mnie jeszcze bardziej wkurwiony. Od razu zamknęłam mocno oczy. Chciałam z niego zejść, ale bałam się jego reakcji. Malik ostrożnie objął mnie ramieniem i przykrył nas kołdrą. 
- Przepraszam Jess. Idź spać. Dobranoc maleńka - szepnął. 
- Dobranoc Zayn - mruknęłam półprzytomna. Wtuliłam się w niego i po krótszej chwili zasnęłam...
Obudziło mnie śpiewanie ptaków. Ziewnęłam i próbowałam się przeciągnąć, niestety nie mogłam. Otworzyłam nieprzytomnie oczy i ujrzałam leżącego na mnie Malik'a. Przygniatał mnie całym swoim ciałem. Głowę miał położoną na mojej piersi. Wyglądał tak słodko, gdy spał. Ostrożnie dotknęłam jego policzka. Chłopak cicho mruknął. Próbowałam go jakoś z siebie ściągnąć, ale moje wysiłki szły na marne. On się tylko poprawił i mocniej mnie objął. Czy my spaliśmy tak całą noc? Ale muszę przyznać, że to pierwsza noc od dawna, którą przespałam w całości bez żadnych koszmarów. Leżałam, leżałam i leżałam. Moje ręce i nogi zostały przygniecione przez kończyny Malik'a tak mocno, że nie mogłam nimi ruszyć na milimetr. No ok może na mnie leżeć, ale mógłby uwolnić chociaż jedną moją rękę. Spojrzałam przez okno. Było dosyć widno. Mogło być już południe, bo przecież przez te drzewa nie dociera dużo światła. Chciałam go obudzić, ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł. A jak znowu się na mnie wkurwi? Ech... Trudno obudzdę go, nie wytrzymam dłużej przyciśnięta do łóżka.
- Zayn - szepnełam. Nic. Nawet nie drgnął na milimetr. - Zayn pora wstawać - powiedziałam głośniej i dmuchnęłam w jego włosy, co od razu podziałało. Mruknął i zaczął się budzić.
- Pięć minut - jęknął i przekręcił się tak, że teraz cały na mnie leżał.
- Zayn jesteś ciężki - jęknęłam głośno.
- Ech kobiety. Żądacie od nas kaloryferów i mięśni, a potem narzekacie - przetarł oczy i podniósł się. Spojrzał na telefon i opadł na łóżko. - Kobieto jest dopiero po dwunastej. Ja o tej porze śpię.
- Dwunasta? Powinniśmy wstawać.
- Oj przestań. Tu i tak nie ma za bardzo co robić, więc chodź jeszcze spać.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - przyciągnął mnie do siebie i położył moją głowę na swoim torsie. - Prześpijmy się jeszcze chwilę - objął mnie, a ja zamknęłam oczy. Starałam się zasnąć, ale mi to nie wychodziło. Spałam długo wczoraj, więc teraz nie usnę. Leżałam tak bez ruchu. Ile on może jeszcze spać?
- Śpisz? - usłyszałam jego szept. Przekręciłam się i spojrzałam na niego.
- Nie mogę już, a ty czemu nie śpisz?
- W sumie nie wiem - podrapał się po głowie.
- Wstajemy?
- No. Przydałoby się zrobić śniadanie.
- Chyba obiad.
- Obiad zjemy później, a teraz możesz zrobić mi śniadanko.
- Ja zrobić tobie śniadanko? No chyba nadal śnisz Malik.
- Och mała nie chciałabyś chyba wiedzieć o czym śnię.
- Jezu Malik idź do jakiegoś specjalisty.
- Ja jestem całkowicie zdrowy skarbie. Zrób mi lepiej śniadanie, bo jak nie...
- Bo jak nie to co?
- Jak jestem głodny to bywam bardzo napalony, a w najbliższej okolicy jesteś jedyną dziewczyną w okolicy. A raczej nie chcesz żebym cię wykorzystał - spojrzałam na niego jak na debila. Mulat się uśmiechnął i położył dłoń na moim kolanie. - To jak maleńka mogę liczyć na to śniadanie? - powoli zaczął przesuwać dłoń w górę mojej nogi. Szybko od niego odskoczyłam.
- Tylko mnie szantażujesz.
- Chcesz się przekonać? - zaczął się podnosić.
- Nie! Jesteś pojebany, ale zrobię ci to śniadanie i się ode mnie odczep - wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby sprawdzić co jest. Była pełna i nagle zabrakło mi pomysłu co mogę zrobić.
- Co chcesz zjeść?! - krzyknełam.
- Hmmm... Grzanki i jajecznice - powiedział i wszedł do kuchni.
- Umm no okay.
- I zrób mi kawę - usiadł na blacie.
- Jasne - wstawiłam wodę i zaczęłam szukać odpowiednich składników.
- Tylko nie przypal niczego. I dwie łyżeczki cukru do kawy.
- Ta i co jeszcze?
- Tylko to. Dzięki mała - uśmiechnął się chłopięco. Przewróciłam oczami. Zaczęłam robić grzanki i smażyć jajecznice. Po krótkiej chwili wszystko było gotowe. Przełożyłam wszystko na talerze. Wręczyłam chłopakowi talerz i kubek z ciepłą cieczą.
- Smacznego - rzuciłam i wyciągnęłam z lodówki jogurt.
- Dzięki - zeskoczył z blatu i usiadł przy stole. Chwyciłam łyżeczkę i zajęłam wcześniejsze miejsce Mulata. Spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie mieszając cały czas w kubku. Zaczęłam leniwie jeść swój jogurt. Chłopak w końcu oderwał ode mnie swój wzrok i skupił się na jedzeniu.
- Smakuje? - zapytałam cicho.
- Bardzo. No to teraz będziesz mi robiła śniadania codziennie.
- Ahahaha dobre Maliczku. A teraz tak serio. Co będziemy dzisiaj robić? Nie chcę siedzieć cały czas w domu.
- Jeśli liczysz na wypad do miasta to się przeliczyłaś piękna. No ale mogę ci pokazać okolice. Nic ciekawego tu nie zobaczysz, bo to sam las, no ale trudno.
- Możemy iść.
- No spoko. To o której?
- Niedługo tylko się ogarniemy.
- To ty jedz, a ja pójdę do łazienki - dopił kawę i poszedł.
Powoli dokończyłam swoje śniadanie. Ech no tak on sobie poszedł zostawiając bałagan. Zeskoczyłam z blatu i zaczęłam sprzątać. Szybko uporałam się z brudnymi naczyniami.
Hm? Ile Zayn może się szykować? Jest chłopakiem, więc chyba niedługo. Włożyłam naczynia do szafek i poszłam do pokoju. Podeszłam do szafy. Nie będę się stroić do lasu. Wyciągnęłam szare dresowe spodnie i czarną bluzę wciąganą przez głowę.
- Malik! Długo?! - krzyknęłam i usiadłam z ubraniami na łóżku.
Usłyszałam otwierane drzwi od łazienki i do mojego pokoju wszedł Mulat. Był nagi, znaczy miał przewiązany ręcznik na biodrach.
- Już możesz iść do łazienki. Wszystko co może być ci potrzebne leży na półce nad umywalką.
- Dzięki - rzuciłam i weszłam do łazienki. Położyłam ubrania na pralce i zaczęłam się rozbierać. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam ciepłą wodę. Na półce stało masę męskich kosmetyków. 
Wzięłam miętowy płyn i zaczęłam się myć. Spłukałam pianę ze swojego ciała i wyszłam z kabiny. Wytarłam się i ubrałam. Rozejrzałam się po pułce przy umywalce w poszukiwaniu szczoteczki do zębów. Po krótkiej chwili poszukiwań znalazłam nową, jeszcze zapakowaną różową szczoteczkę. Wyciągnęłam ją z opakowania. Nałożyłam na nią pastę i zaczęłam myć zęby. Uczesałam jeszcze włosy i wróciłam do pokoju, gdzie siedział Zayn.
- Gotowa?
- Jasne. Możemy już iść.
- Chodź - chłopak wstał i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy przed domek. Z każdej strony otaczały nas wielkie drzewa, a ptaki cały czas śpiewały. Zayn złapał moją dłoń i zaprowadził za domek. Była tam wąska dróżka. Szliśmy nią zagłębiając się coraz bardziej w las.
- Gdzie idziemy?
- Pokażę ci takie jedno miejsce. W sumie to dwa.
- Daleko?
- W jednym miejscu zaraz będziemy, a drugie jest trochę dalej.
- Ok - jakoś nie uśmiechało mi się chodzenie, wolałabym się położyć i poopalać.
- O to tam! - krzyknął i pociągnął mnie za sobą. Dobiegliśmy do leśnego strumyka. Chłopak zdjął buty i skarpetki i usiadł na trawie zanurzając stopy w strumyku. - Chodź woda nie jest zimna.
- No dobra - zrobiłam to samo co wcześniej Mulat i usiadłam obok niego.  Jak małe dziecko zaczęłam machać nogami i chlapać wodą na wszystkie strony. Chłopak spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Przegryzłam wargę i się zarumieniłam.
- Wiesz... Ta twoja dziecinność jest słodka. W sumie cała jesteś urocza.
- Ummm... - spuściłam wzrok i jeszcze bardziej się zarumieniłam. Mulat znowu się zaśmiał. Muszę przyznać, że gdy się śmieje i śpi jest bardzo uroczy. Wygląda wtedy na jakieś szesnaście - siedemnaście lat. Spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam. Chciałam go lepiej poznać. Ten chłopak tak bardzo mnie intrygował.
- Często tu przyjeżdżasz? - zapytałam po jakimś czasie.
- Jeśli tylko mam trochę czasu to lubię tu przyjeżdżać. To mój azyl. Nie jest ci zimno z nogi?
- Troszeczkę - cały czas ruszałam nogami.
- Chodź mała ubieraj się i lecimy dalej - Zayn wstał i zaczął zakładać skarpetki i buty. Leniwie wstałam i zrobiłam to samo. Malik podszedł do mnie. - Musimy przejść przez strumyk - szybkim, zwinnym ruchem wziął mnie na ręce. Objęłam jego szyję.
Ciemnooki zwinnymi ruchami przeszedł po większych kamieniach na drugi brzeg. Chłopak podrzucił mnie lekko i złapał inaczej by było mu wygodniej. Myślałam, że mnie za chwile postawi na ziemi, ale się myliła. W sumie to nie chciałam, żeby mnie puszczał. Było mi tak bardzo dobrze w jego ramionach. Mocniej złapałam jego szyję. 
- Nie jest ci ciężko? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Nie. Jesteś bardzo lekka - podrzucił mnie znowu i się zaśmiał. - To jeszcze chwila i będziemy.
- Mogę iść sama.
- To zaraz tutaj. Drogę powrotną przejdziesz sama.
Przytaknęłam kiwnięciem głowy i lekko się uśmiechnęłam. Położyłam moją głowę na jego ramieniu i się w niego wtuliłam. Niósł mnie tak jeszcze z dziesięć minut. Postawił mnie na ziemi i od razu rozejrzałam się. Byliśmy na jakimś wzgórzu. Z niego był piękny widok na las i polany. Do tego słońce tak pięknie zachodziło powoli za drzewami.
- Wow tu jest naprawdę pięknie - powiedziałam i jeszcze raz rozejrzałam się dookoła. Nigdy nie spodziewałabym się po Zayn'ie, że jest fanem takich miejsc.
- Jest tu wiele jeszcze takich miejsc, ale chyba nie chce ci się zbytnio ruszać, prawda? - zapytał.
- Masz rację, nie chce mi się.
- To dobrze, bo mi też zbytnio nie chce się nigdzie iść - usiedliśmy obok siebie.
Położył się na trawie i podłożył ręce pod głowę. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Puścił mi oczko przegryzając leniwie swoją wargę. Ech czy on musi być taki seksowny?  Westchnęłam i położyłam się obok niego.
- Co ty robisz? -spojrzał na mnie zdenerwowany
- Yyy leżę? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie będziesz leżała na ziemi - warknął i położył moją głowę na swojej piersi.  Objął mnie opiekuńczo ramieniem.
Zaczęłam patrzeć w niebo. Jak byłam młodsza to często chodziłam z mamą na łąkę. Patrzyłyśmy wtedy na chmury i mówiłyśmy co one nam przypominają. Zawsze miałam z mamą dobre kontakty. Była moją najlepszą przyjaciółką i nie wstydziłam się tego...

Hej misie ♥ Przepraszam, że dopiero teraz ale nie mam wcale weny ;c Mam nadzieję, że wam się podoba i czekam na wasze komentarze xx A cały czas możecie mi podawać swoje TT żebym mogła was informować o nowych rozdziałach. Kocham was do następnego ♥♥♥♥♥

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 7

Powoli wstałam i trzęsącą się ręką sięgnęłam po klamkę. Otworzyć? A jeśli znowu mi coś zrobi? Stałam tak przed tymi drzwiami z klamką w dłoni i przez cały czas się wahałam. W końcu nacisnęłam klamkę i lekko za nią pociągnęłam. Do pokoju powoli wszedł Zayn i oparł się o ścianę obok mnie. Patrzyłam prosto w jego oczy i starałam się zachować spokój i nie pokazywać mu jak bardzo się boję. Nie wiedziałam co mam zrobić. Powiedzieć coś? Ruszyć się? Płakać? Milion myśli, żadna nie była na tyle dobra by mi pomóc.
- Jess... - zaczął w końcu. - Przepraszam poniosło mnie. Po prostu... - podrapał się po karku i spuścił głowę. - Postrzelili Liam'a - powiedział ledwo słyszalnie...
- Co?! - To nie możliwe. Li był pierwszą osobą w domu Lou, którą od razu polubiłam i która była dla mnie miła. Moje oczy zaszły łzami. 
- Przepraszam nie chciałem ci nic zrobić. Poniosło mnie. Boję się o Liam'a. Ej mała nie płacz - podszedł do mnie i niepewnie objął uważając na moje ramiona. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Boli cię? - szepnął. 
- Nie. Co z Liam'em? - chłopak wziął mnie na ręce i podszedł do łóżka. Posadził mnie na nim i usiadł obok obejmując mnie. 
 - Nie wiem maleńka. Wiem, że został postrzelony podczas jednej z bitw. To jego pierwsza taka akcja. Nigdy nam w taki sposób nie pomagał. W końcu chciał dzisiaj zastąpić mnie i został kurwa postrzelony. 
- Czyli to przeze mnie - powiedziałam cicho. 
- Co? Nie. Dlaczego tak mówisz? 
- Gdybym się tu nie pojawiła, to teraz ty byś tam był, a Li byłby cały i zdrowy. 
 - Spokojnie maleńka to nie twoja wina - delikatnie kciukiem wytarł moje łzy. - Nawet gdybym tam był to on prędzej czy później chciałby wziąć udział w jednej z naszych akcji. 
 - Zayn czym wy się zajmujecie? 
- Trochę tego jest, ale to nic do chwalenia się. Jeszcze nie jesteś gotowa by się wszystkiego dowiadywać. 
 - Kiedy będę gotowa? 
- Kiedy będziesz nam ufać, gdy mniej będziesz się bała. Wtedy na pewno wszystkiego się dowiesz. Śliczna niczym się nie przejmuj i idź teraz spać. 
- Nie chce - wyszeptałam i położyłam głowę na jego ramieniu. Nadal się go bałam, ale miał w sobie coś takiego... Coś co czułam się przy nim bezpieczna i chciałam spędzać z nim czas. 
- Mogę zobaczyć twoje ramiona? 
- Po co? - wyjąkałam. 
- Chce zobaczyć co ci zrobiłem. 
- Ale... - miałam na sobie bluzkę na długi rękaw. Nie podciągnę rękawów tak by mógł zobaczyć moje ramiona. Jedynym wyjściem jest pozbycie się bluzki, a tego nie chce. 
- Zdejmij bluzkę. Widziałem cię już w bieliźnie, no chyba, że teraz nie masz na sobie stanika - jego oczy zabłysnęły i zrobiły się jaśniejsze. 
- Śnisz Malik! - warknęłam. 
- Ech te kobiety - przewrócił oczami. - Ja się odwrócę, a ty zdejmij bluzkę i się zakryj jak się wstydzisz. 
- Odpuść. 
- Pokaż te cholerne ramiona - syknął i wstał z łóżka. 
- Odwróć się - znowu przewrócił oczami i stanął do mnie plecami. Szybko przeciągnęłam bluzkę przez głowę i zakryłam nią swój biust i brzuch. 
 - Już? - zapytał i się odwrócił w moją stronę. Czułam się nieswojo i wiedziałam, że moje policzki robią się czerwone. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i uważnie skanował moje ciało. Boże nie patrz tak na mnie! Chciałam się cała zakryć. Czułam jego wzrok na każdym milimetrze mojej skóry. - Poczekaj na mnie chwilę i się nie ubieraj - rzucił szybko i wyszedł z pokoju. Co on chce zrobić? Wzięłam kołdrę i okryłam się nią zostawiając tylko ramiona na wierzchu. Malik szybko wrócił i usiadł na tym samym miejscu. Z kieszeni wyciągnął jakąś tubkę, chyba z maścią. Nałożył trochę kremu na dłoń i zaczął delikatnie wmasowywać ją w moje ramiona. Cicho syknęłam. Maść była bardzo zimna, a każdy nawet najdelikatniejszy dotyk na moich ramionach sprawiał ból. Przez chwilę Mulat masował i wpatrywał się w moje oczy. 
- Nie powinnaś mieć siniaków. Przepraszam jeszcze raz.
 - Ummm ok. 
- Pewnie jesteś śpiąca. Połóż się spać - powiedział cicho. 
 - Zayn nie chce - powiedziałam lekko wystraszona. 
- Hej maleńka co jest? - podniósł mój podbródek do góry i spojrzałam w moje oczy. 
- Od wypadku rodziców nie sypiam najlepiej. Boję się spać. 
- Koszmary? - szepnął, a ja potwierdziłam to kiwnięciem głowy. Chłopak podrapał się po głowie i westchnął. - Będę spał tutaj na podłodze, żebym mógł w razie czego cię uspokoić. 
 - A nie położysz się ze mną w łóżku? - palnęłam. Osz kurwa co ja powiedziałam? Cholernie się go boję, a chce by ze mną spał? Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Nagle chłopak wziął moje policzki w dłonie unosząc moja głowę tak bym na niego patrzyła. Wpatrywał się we mnie z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Modliłam się bym tylko się nie zarumieniła. Czułam gorąco na całym ciele. On się odezwie w końcu? Czuje się dosyć niezręcznie. 
- Chcesz? - szepnął zmysłowo, a ja od razu się rozpłynęłam. Ten chłopak tak dziwnie na mnie działa. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jestem pewna, że gdybym zaprzeczyła to on by mnie wyśmiał. 
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami i przegryzłam wnętrze policzka. On się uśmiechnął i zdjął swoją koszulkę ukazując swoją umięśnioną sylwetkę. Wiedziałam o jego tatuażach na rękach, ale teraz zobaczyłam też te na jego torsie. Patrzyłam na wytatuowany pistolet na jego biodrze, który kończył się gdzieś pod spodniami. 
- Zrobię ci zdjęcie mała. Powiesisz sobie nad łóżkiem i będziesz mogła się patrzeć - zaśmiał się i zaczął rozpinać spodnie. 
 - Co ty robisz? - Szykuję się do spania maleńka. Zwykle śpię nago, ale nie będę ciebie aż tak podniecał - rzucił koszulkę i spodnie na krzesło stojące przy biurku. 
- Jesteś za bardzo pewny siebie Malik. 
 - I to się właśnie podoba dziewczynom słonko - powoli oblizał usta. - No przebieraj się w coś do spania, no chyba, że zostaniesz w bieliźnie. 
- Nie masz na co liczyć Zayn - warknęłam. Wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju szukając mojej torby. - Gdzie jest moja torba? 
- Pozwoliłem sobie na rozpakowanie jej. Wszystko masz w szafie. 
- Ummm ok? Dzięki - podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej luźną koszulkę i szorty. - Gdzie łazienka?
- Jak wyjdziesz z pokoju to od razu pierwsze drzwi po prawo - powiedział rzucając się na łóżko. - Nie każ mi zbyt długo na siebie czekać złotko - puścił do mnie oczko, gdy wychodziłam.
Fuknęłam pod nosem i weszłam do łazienki. Woooow sauna? Serio? Tu jest jak w jakimś spa. Niby nic dzisiaj nie robiłam i spałam pół dnia, ale nadal jestem bardzo zmęczona. Odeśpię te wszystkie nieprzespane noce. Nie miałam siły na nic, nawet ledwo stałam. Rozebrałam się i założyłam na siebie "piżamę". Swoje dzisiejsze ubrania ułożyłam i położyłam na pralce. Podeszłam do umywalki i obmyłam twarz zimną wodą. Wytarłam buzię i wróciłam do pokoju. Zayn leżał na łóżku przykryty do pasa kołdrą. Jedną rękę miał położoną pod głową, a w drugiej trzymał telefon. 
- Oj króliczku w bieliźnie ci znacznie lepiej - powiedział, gdy tylko mnie zobaczył. Przewróciłam oczami i usiadłam na skraju łóżka.
- Jeśli w nocy cię skopię to sorry - podrapałam się po karku, a chłopak się zaśmiał. 
- Spokojnie twoje rączki i nóżki nic mi nie zrobią. Bardziej bałbym się o to co ja mogę ci zrobić.
- Co możesz mi zrobić? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Jestem króliczku większy i cięższy, mogę cię w nocy przygnieść, albo inne takie - znacząco poruszył brwiami. 
- Skopię cię wtedy Malik.
- Oj maleńka. Mam silniejsze ręce i nogi. Z łatwością mocno cię do siebie przycisnę, tak że nie będziesz mogła się ruszyć - uśmiechnął się szeroko.
- Nie masz prawa mnie dotykać - warknęłam.
- Czyżby? - usiadł i dźgnął mnie palcem w brzuch. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy. Uśmiechnął się zadziornie i nie przestawał mnie dźgać. Chwyciłam poduszkę i zaczęłam go nią bić. Zaczęliśmy się śmiać. Przewróciłam go tak by leżał na łóżku na plecach i dalej okładałam go poduszką. 
- Aua! To boli - zaśmiał się i zabrał moją "broń". - I co teraz maleńka? - rzucił się na mnie przygniatając do materaca. 
Chwycił moje nadgarstki w jedną dłoń i przeniósł je nad moją głowę. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Dla mnie czas w tym momencie się zatrzymał. Miał takie piękne oczy, on cały był piękny. Bardzo, bardzo piękny. Mulat zbliżył swoją twarz do mojej. Był blisko, niebezpiecznie blisko. Czekałam na jakikolwiek ruch z jego strony. Sama nie wiem co chciałam by zrobił. On jest nieprzewidywalny, więc wszystkiego mogłam się po nim spodziewać. 
- I co ja mam teraz z tobą zrobić maleńka? - wyszeptał zmysłowo i wolną dłonią dotknął mojego policzka.
- Nie wiem - szepnęłam płytko oddychając. Cały czas jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego brązowe oczy. 
- Nie podniecaj się tak mała - uśmiechnął się tajemniczo i wzmocnił uścisk na moich nadgarstkach. - Masz łaskotki króliczku?
- Nie - jęknęłam. Skłamałam, bo wiedziałam jak bardzo piszczę, krzyczę i się rzucam, gdy ktoś mnie łaskocze.  
- Zaraz to sprawdzimy - zaśmiał się i od razu zaczął mnie łaskotać.  Gdy tylko jego palce zaczęły drażnić mój brzuch piszczeć i mu się wyrywać. 
- Zayn! Błagam! Przestań... - wyjąkałam przez śmiech. 
- Kłamczucha - zszedł ze mnie i uwolnił moje ręce. Położył się obok mnie i przeciągnął. - Kładź się spać. 
- Nie chcę - jęknęłam.
- Tak jasne, jasne, a oczy zamykają ci się z nudów. 
- UGH no ok.
- Chodź - rozłożył ramiona. - Nie będziesz miała koszmarów, zaopiekuję się tobą - spojrzałam na niego.
- Okay?
- Chodź się przytul i idź spać - niepewnie przytuliłam się do niego. Malik podniósł mnie i położył na swoim torsie. Mocniej docisnął mnie do siebie.
- Zayn? - powiedziałam ledwo słyszalnie.  
- Hm? - mruknął.
- Chcę jechać do Liam'a.
- Nie możesz. Ja też nie mogę - powiedział cicho. 
- On od samego początku się mną opiekował i był miły. Chcę się nim teraz zająć.
- Jess to niemożliwe. Tam jest niebezpiecznie, nie puszczę ciebie tam.
- Nie martwisz się o własnego brata?! - podniosłam zirytowana głos. 
- Nie krzycz kurwa na mnie! - warknął, a ja momentalnie się spięłam i pożałowałam swojego wybuchu. - Boję się kurwa o niego, kurewsko się boję, bo to do chuja mój brat! Nic kurwa nie mogę zrobić. Nic. Gdybym mógł to już bym tam był, dopadł tego kutasiarza, który go postrzelił i zajebał skurwiela. Nieważne śpij - burknął. 
Kurdę zdenerwowałam go i to bardzo. Nie chciałam by był na mnie jeszcze bardziej wkurwiony. Od razu zamknęłam mocno oczy. Chciałam z niego zejść, ale bałam się jego reakcji. Malik ostrożnie objął mnie ramieniem i przykrył nas kołdrą. 
- Przepraszam Jess. Idź spać. Dobranoc maleńka - szepnął. 
- Dobranoc Zayn - mruknęłam półprzytomna. Wtuliłam się w niego i po krótszej chwili zasnęłam...