Nienawidzę go, ale teraz cieszyłam się, że nie jestem sama w tej dziczy. Wstałam i podbiegłam do niego. Rzuciłam się mu na szyję i oplotłam nogami jego biodra.
- Dlaczego nie szedłeś za mną? Dlaczego mnie nie szukałeś? Zostawiłeś mnie samą w nocy w lesie. I jeszcze są tu wilki! - powiedziałam szybko.
- Sama uciekłaś ode mnie. Wilki powiadasz - uśmiechnął się i zawył jak wilk.
- To byłeś ty?! - krzyknęłam i zaskoczyłam z niego. - Wystraszyłeś mnie!
- Oj mała. Chodź wracamy do domku - zaczęłam iść za nim.
- Czemu za mną nie szedłeś? Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Co masz przy sobie?
- Yyy... No co?
- Ech telefon, masz w nim nadajnik i każdy z nas z łatwością cię znajdzie.
- Serio? No dobra, ale skąd wiedziałeś, że go mam przy sobie? - sprawdziłam kieszeń, w której rzeczywiście znajdował się telefon.
- Nie wiedziałem, dlatego szedłem za tobą cały czas.
- Co?! Byłeś przez cały czas? Dlaczego nie wziąłeś mnie do domku i dlaczego mnie straszyłeś?
- Żeby cię jakoś ukarać za tą ucieczkę.
- Menda - warknęłam pod nosem, a on się zaśmiał.
Postanowiłam się na niego obrazić i nie odzywać się do niego przez cały pobyt tu. Szliśmy może niecałe dziesięć minut w kompletnej ciszy. Podeszliśmy pod nasz domek. Serio byłam tak blisko? Ech Jess idiotko. Weszłam po schodkach i usiadłam na dużym wiklinowym fotelu stojącym na wyrandzie. Zayn spojrzał na mnie.
- Idziesz do środka? Jest już późno.
Odwróciłam wzrok w drugą stronę i zamknęłam oczy.
- Obraziłaś się? - kucnął przede mną. - Mała nie bądź na mnie zła - powiedział to takim cudownie seksownym głosem, że prawie się rozpłynęłam. Oparł brodę o moje kolana. Niepewnie spojrzałam na niego. Patrzył na mnie takimi słodkimi oczkami. Patrzył tak jak patrzy mały chłopiec na swoich rodziców, gdy coś przeskrobał, a udaje niewiniątko. Dorosły mężczyzna z wyglądem bad boy'a, a potrafi być takim słodkim i uroczym chłopcem. Westchnęłam cicho pod nosem.
- Chcę tutaj trochę posiedzieć, mogę? - brawo Jess... Zamiast się nie odzywać, ty pytasz o zgodę. No pięknie...
- No dobra. Ja zrobię herbatę i przyniosę koc, a ty tu siedź i się nie ruszaj - chłopak klepnął mnie w udo i wszedł do środka.
Zrobiło się jeszcze chłodniej i w sumie cieszę się, że jestem teraz z Zayn'em. Chyba bym umarła sama w ciemnym lesie. Moje rozmyślenia przerwał mój dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. O Boże to Liam! Od razu odebrałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Li! - krzyknęłam radośnie do telefonu.
- No hej piękna. Jak tam?
- Dobrze, ale mów co z tobą? Jak to cię postrzelili? Nic ci nie jest?
- Oj Jess, Jess... Nic mi nie jest. Kula drasnęła tylko moje ramię. Nasz lekarz już się tym zajął.
- Bałam się o ciebie. Chciałam przyjechać.
- Przyjedziesz już nie długo. A jak z Zayn'em?
- Chyba dobrze. Wiesz jest trudny.
- Wiem, wiem. Uważaj na siebie.
- Zayn bardzo na mnie uważa - powiedziałam, a po drugiej stronie nastała cisza. Słyszałam jak szybciej oddycha. Jest zły? Denerwuje się? - Li?
- Jessica uważaj na siebie i dbaj o siebie. Obiecuję, że wrócisz jak najszybciej.
- Dobrze, wiem. Liam co się dzieje?
- Nic mała, nic. Muszę lecieć mam sprawę.
- Sprawę? Po dwudziestej pierwszej w nocy?
- Tak to normalne u nas. Dbaj o siebie słonko. Do następnego. Pa mała.
- Pa Li - chłopak od razy się rozłączył.
Zaczęłam myśleć o reakcji Liam'a. Chodziło o Zayn'a? Jest z nim coś nie tak? Poza tym, że jest największym kutasiarzem jakiego poznałam? Reakcja Li była dosyć dziwna. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić.
- Jess! - usłyszałam krzyk Zayn'a i spojrzałam na niego.
- Hm?
- Mówię do ciebie i mówię, a ty nic.
- Ummm przepraszam zamyśliłam się.
- O czym tak myślisz? - przykrył mnie kocem i podał kubek z ciepłą herbatą.
- O niczym ważnym - skłamałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Jak uważasz. Posuń się - nie wiedziałam po co, ale zrobiłam to. Chłopak wcisnął się i usiadł obok mnie. Przykrył nas kocem i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Przepraszam - szepnęłam.
- Za co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za to, że uciekłam.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- To nie ważne.
- Kurwa ważne, więc mów! - warknął, a ja przestraszona spuściłam wzrok.
- Nie - szepnęłam.
- Czemu do chuja?! Masz mi to kurwa powiedzieć!
- Bbboo...
- Bo kurwa co?!
- Nic, przepraszam... - wyjąkałam.
- Zejdź mi do chuja lepiej z oczu, zanim ci coś kurwa zrobię - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Przerażał mnie. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. Strach mnie całą sparaliżował. - Na co kurwa czekasz?! Aż tak bardzo chcesz dostać wpierdol? - pokiwałam przecząco głową i szybko wbiegłam do domu. Od razu zamknęłam się w pokoju. On ma jakieś problemy z panowaniem nad złością? Dlatego Li kazał mi uważać? Chwyciłam swój telefon. Zastanawiałam się do kogo mam napisać. Chyba powinnam powiadomić Louis'a, w końcu jest moim prawnym opiekunem.
Nacisnęłam 'Wyślij" i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Czekałam, czekałam i czekałam, ale nic. Cisza. Ugh no świetnie ma mnie w dupie. Rzuciłam się na łóżko. Co ja mam teraz zrobić? Nie mam nawet dokąd uciec. Po chwili dostałam sms'a. Przeczytałam szybko wiadomość od Lou.
Zajebiście. Zayn jeszcze poskarżył się mojemu bratu. Uch... I co ja mam zrobić? Zayn oszalał, a Louis mnie zabije jak wrócę. Nie chce już tu być. Może rano się spakuję i ucieknę. Będę starała się wydostać z tego lasu i zadzwonię po Liam'a albo Harry'ego. Gdy znajdę się już w swoim mieście to wrócę do swojego mieszkania. Mam ochotę zniknąć teraz, już. Czuje się jak w jakimś głupim amerykańskim filmie. Tyle, że w filmie pewnie już bym była z Zayn'em i starała się go zmienić. No niestety to nie film. To jakaś pojebana rzeczywistość. Chora rzeczywistość.
Zamykam się w sobie za każdym razem, gdy któryś z chłopaków na mnie krzyczy.
Patrzyłam w sufit i wcale się nie ruszałam. W tym momencie byłoby dla mnie lepiej jakbym umarła. Zdecydowanie za dużo myślę.
Nagle do pokoju wszedł Zayn. Od razu się spięłam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Powoli podszedł do łóżka. Połknęłam głośno ślinę. Cholera wygląda tak seksownie, a za razem groźnie.
- Zayn? - zapytałam niepewnie.
Nie odpowiedział. Wpatrywał się w moją twarz. Nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać. Przechylił głowę na bok i uśmiechnął się zadziornie. O kurwa mam kłopoty. Nawet nie zauważyłam jak się położył na mnie.
- Zayn co ty robisz? - powiedziałam z ledwością, a w ustach zrobiło mi się sucho.
Znowu nic nie powiedział. Bez ostrzeżenia wbił się zachłannie w moje usta. Z każdym kolejnym pocałunkiem stawał się coraz bardziej brutalny. Odwzajemniałam jego pocałunki. Wplotłam dłonie w jego włosy. Nawet nie wiem kiedy jego dłonie znalazły się pod moją koszulką. Momentalnie moje ciało się spięło. On... On chyba nie... Nie chcę się z nim teraz kochać. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Zabrakło mi tchu, a on jednym zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki. Zaczął całować moją szyję, a raczej ją gryzł. Wiedziałam, że zostawił już na niej wiele malinek. Jęknęłam głośno, a on położył dłonie na moich piersiach. Nie! Nie chcę tego.
- Zayn nie! - krzyknęłam przestraszona, a z oczu zaczęły spływać mi łzy.
Malik się tylko zaśmiał i zszedł ze mnie. Podszedł do drzwi i chwycił za klamkę. Jeszcze odwrócił się w moją stronę.
- Witaj w piekle króliczku - zaśmiał się i wyszedł.
Skuliłam się i przykryłam się cała kołdrą. To było straszne. Nie wiedziałam, że się posunie do czegoś takiego i pewnie posunąłby się dalej gdybym nie zareagowała. Co miały znaczyć te jego słowa? To dopiero początek? Będzie gorzej mnie taktował? Sama nie wiem kiedy zasnęłam mocno przyciskając kołdrę do swojego ciała...
Hej słonka! I jak wam się podoba kolejny rozdział? Nie mam ostatnio pomysłów, dlatego dodaję tak rzadko. Przepraszam was za to. Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pokaże, ponieważ zaczynam remont w domu i wyjeżdżam. Nie wiem czy będę miała dostęp do internetu. Postaram się dodać rozdział jeszcze w następnym tygodniu ale niczego nie obiecuję.
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I CZEKAM NA NASTĘPNE :)
Do następnego ♥