piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 23

Zayn's Pov

Obudziłem się jakoś strasznie wcześnie i ostrożnie się przeciągnąłem, pamiętając o tym, że śpię z Jess. Przekręciłem się na bok i trochę się zdziwiłem widząc puste miejsce obok mnie. Jess nigdy tak wcześnie nie wstawała. Może poszła do łazienki albo napić się i zaraz wróci. Położyłem się na plecach i patrzyłem na sufit. Czekałem, czekałem i czekałem, ale ona się nie pojawiała. Zacząłem się denerwować. Wstałem i powoli wyszedłem z pokoju. Może Jessi poszła do siebie. Podszedłem pod jej drzwi i zobaczyłem karteczkę. Chwyciłem ją i przeczytałem. Nie mogłem w to uwierzyć. Przeczytałem treść jeszcze kilka razy, aż zrozumiałem co się dzieje. Jess uciekła z mojego powodu. Zraniłem ją, bo o co innego mogło jej chodzić? Nie mówiła, że ma jakieś problemy, a z Lou dogadywała się coraz lepiej.
Z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę. Warknąłem czując ból i spojrzałem na swoją dłoń. Nie było tak źle.
- Chłopaki! - krzyknąłem.
- Co się drzesz? - ze swojego pokoju wychylił się Harry.
Ziewnął i poprawił swoje włosy. Podszedł do mnie, a po chwili dołączyła reszta.
- Możesz mi kurwa powiedzieć, czemu się drzesz i nas budzisz? - warknął Louis.
Bez słowa podałem mu kartkę. Przeczytał ją i momentalnie zbladł. Po chwili kawałek papieru został zabrany przez Liam'a, który razem z Harry'm przeczytali co na nim się znajduje.
- Uciekła - szepnął Lou i ruszył do swojego pokoju.
Poszedłem za nim. On od razu wziął swój laptop i próbował zlokalizować telefon swojej siostry. Patrzyłem na niego uważnie. W sumie zdziwiła mnie jego reakcja. Nie sądziłem, że aż tak się tym przejmie. Sądziłem, że powie coś w stylu "Jak zgłodnieje, albo skończy się jej kasa to wróci". Jednak się myliłem. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w ekran laptopa, a później wziął swoją komórkę i próbował się dodzwonić do Jess.
- Dlaczego ona to zrobiła? - powiedział, rzucając telefon na łóżko.
- Myślę, że to przeze mnie - odpowiedziałem i usiadłem obok jego. - Ona coś do mnie czuje, a wczoraj byłem na imprezie i wiesz... Jak to na imprezach. Ona musiała, zobaczyć malinki i w ogóle na moim ciele, gdy kładliśmy się spać - powiedziałem patrząc na swoje dłonie.
- Obiecałem ojcu, że się nią zajmę. Polubiłem ją. Cieszyłem się, że mam ją. Moją jedyną rodziną, a ty ją kurwa zraniłeś! I przez ciebie uciekła i nie wiadomo czy nic jej się nie stało! - krzyknął.
Nawet nie wiem kiedy rzucił się na mnie i zaczął okładać pięściami moją twarz. Nie broniłem się zbytnio, bo sam dobrze wiedziałem, że zasługuję na to. Nagle do pokoju wparowali chłopcy i nas rozdzielili.
- Tak nie znajdziemy Jess - warknął Liam.
- No właśnie. Zamiast się kurwa bić, byśmy mogli zacząć działać - dodał Harry.
Zeszliśmy do salonu i każdy z nas zaczął dzwonić do znajomych prosząc o pomoc w szukaniu Jess. Zadzwoniliśmy do wszystkich z gangu i do wszystkich znajomych nawet z poza miasta. Po wszystkim siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy przed siebie. Nie wiedziałem co mogę jeszcze zrobić. Nie wybaczę sobie jeśli jej nie znajdziemy, jeśli jej się cokolwiek stanie. Nagle do Lou zadzwonił telefon. Wszyscy spojrzeliśmy na niego i czekaliśmy na informacje. Tomlinson zesztywniał, powiedział tylko "Rozpierdolę skurwiela" i się rozłączył.
- Co z nią? - zapytałem razem z Li.
- W nocy Nick widział jak Nathan ją nieprzytomną zabiera do auta i odjechali. Jeśli jej coś zrobił to go zabije - Lou wstał i wyszedł na chwilę z salonu.
Zacisnąłem mocno pięści i starałem się nie wybuchnąć. Tomlinson wrócił i schował pistolet.
- Pojebało cię? - zareagował od razu Hazz.
- Nie. To moja siostra, a jeśli coś jej się stało to go zabije, powiedziałem już. Jedziecie?
Wszyscy poszliśmy do garażu i wsiedliśmy do samochodu Louis'a. On odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Patrzyłem za okno i błagałem w myślach, by była cała i zdrowa. Żaden z nas nie odezwał się ani słowem. Gdy byliśmy pod jego domem, wysiedliśmy i podeszliśmy do drzwi. Lou gwałtownie walnął pięścią w drzwi. Po chwili otworzył je Nathan.
- Gdzie jest skurwielu Jessi?! - warknąłem i wepchnąłem go do środka.
Chłopacy weszli za nami, a Lou mnie odepchnął.
- Gdzie jest moja siostra?! - krzyknął i przyłożył mu spluwę do skroni.
Parker tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
- Chyba ci na niej nie zależało.
- Nie twoja sprawa. Gdzie kurwa ona jest?!
Nathan odsunął się i wszedł do jakiegoś pokoju. Poszliśmy za nim.
- Są tu... Kurwa - warknął Parker.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zwykły pokój. Nikogo w środku nie było. Jedyne co było niepokojące to otwarte okno. Parker podszedł do szafy i otworzył ją.
- Cholera jasna. Jessica i Josh uciekli.
- Kurwa - warknął Li.
Nie wytrzymałem i wyszedłem z jego domu jak najszybciej. Usiadłem na schodach i schowałem twarz w dłoniach. Co ja kurwa teraz mam zrobić? Przeze mnie Jess uciekła z tym idiotą nie wiadomo gdzie. Jak on jej coś zrobi, to tego nie przeżyję.
Usłyszałem, że ktoś podchodzi i siada obok mnie. Podniosłem wzrok niepewnie na tą osobę. To był mój brat. Uśmiechnął się lekko.
- Spokojnie znajdziemy ją. Nathan dzwoni po znajomych i będą też ich szukać. Tak będzie szybciej. Nie ufamy mu i nie będziemy nigdy przyjaciółmi, ale teraz musimy połączyć nasze paczki - powiedział tak jakbym był idiotą i o tym nie wiedział.
Przytaknąłem kiwnięciem głowy i patrzyłem przed siebie. Muszę ją znaleźć. Ja, nie oni. Muszę ją odnaleźć i porozmawiać. Wytłumaczyć jej to wszystko, choć pewnie mi tego nie wybaczy.

Jessica's Pov

Obudziłam  się jakoś po południu. Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Gdzie ja... Och no tak. Opadłam na poduszkę i zamknęłam oczy. Nie widziałam co chcę teraz zrobić. Usłyszałam dobiegający hałas z korytarza. Przekręciłam się na bok i otworzyłam oczy. To obsługa hotelowa, przywiozła śniadanie. Josh je odebrał i widziałam jak wręcza napiwek.
- Jess obudź się! - krzyknął idąc do pokoju z jedzeniem.
Leniwie podniosłam się i oparłam o ścianę.
- Hej - powiedziałam cicho.
- Dzień dobry śpiochu - uśmiechnął się i postawił tacę na stole. - Chodź zjemy.
Zwlekłam się z łóżka i usiadłam na krześle. Od razu chwyciłam filiżankę z kawą. Napiłam się gorącego mocnego napoju.
- Co chcesz dzisiaj robić? - zapytałam.
- Nie wiem. Na co ty masz ochotę?
- Hmmm możemy się gdzieś przejść czy coś...
- Zwiedzanie miasta?
- Nie raczej nie mam na to ochoty. Po prostu pochodźmy po okolicy.
- No dobra.
W ciszy zaczęliśmy jeść. Było pyszne, a najlepsze były bułeczki z ciasta francuskiego z czekoladą.
Po śniadaniu poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w zwykłą szarą koszulkę z nadrukiem, czarne rurki i tego samego koloru trampki. Spięłam włosy w koka i wyszłam z łazienki.
- Idziemy już? - zapytał chłopak zakładając skórzaną kurtkę.
- Możemy iść - wzięłam okulary przeciwsłoneczne.
- Okay, ale załóż coś na siebie. Świeci słońce, ale nie jest za ciepło.
Przewróciłam oczami i założyłam ramoneskę. Wyszliśmy z pokoju, a później z hotelu. Josh objął mnie ramieniem i szliśmy przed siebie. Poszliśmy do parku, który był niedaleko. Usiedliśmy na jednej z ławek. Rozglądałam się dookoła podziwiając to miejsce. Bardzo lubię Londyn, niestety nie jestem tutaj za często. Zakochane pary spacerowały, albo przytulały się. Grupy znajomych wygłupiali się, a dzieci wesoło bawiły się na placu zabaw. Podobały mi się kompozycje kwiatowe na trawnikach. Nawet nie zauważyłam jak zostałam sama. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Josh'a. Westchnęłam, ale z drugiej strony cieszyłam się, że zostałam sama ze sobą. Usiadłam po turecku na ławce i przymknęłam oczy. Wyłączyłam się i wsłuchiwałam w szum drzew i śpiew ptaków. Chciałam tylko odpocząć, nie myśleć o niczym.
Po jakimś czasie ktoś mnie mocno szturchnął i otworzyłam oczy przestraszona. Warknęłam wściekła widząc Josh'a.
- Gdzie byłeś?
- Wyszliśmy szybko i nie dokończyłaś kawy, więc pomyślałem... Proszę - powiedział uśmiechnięty, wręczając mi kubek z mrożoną kawą.
- Dziękuję jesteś kochany - uśmiechnęłam się.
- Wiem - zaśmiał się i usiadł obok mnie.
Przewróciłam oczami i mówiąc pod nosem "Skromny". Znowu usłyszałam jego śmiech.
Po parunastu minutach wstaliśmy i poszliśmy dalej.
Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. To było fajne. W tej chwili nie myślałam o tej całej poplątanej sytuacji. Poszliśmy do baru i zamówiliśmy duże frytki i hamburgery.
Spędziliśmy fajnie czas, ale wiedziałam, że to się niedługo skończy. Będę musiała wrócić do domu, choć bardzo się tego boję. Josh jest miły i fajny, ale to tylko przyjaciel. Nic więcej między nami nie będzie. Te moje rozmyślenia znowu wszystko zepsuły. Straciłam apetyt, humor i chęci do dalszego przebywania wśród ludzi.
- Mała wszystko okay? - zapytał Parker patrząc uważnie na mnie.
- Taaa... Chciałabym już wrócić do hotelu, chyba mnie bierze jakieś przeziębienie - skłamałam dopijając wodę.
- Jasne. Nie wyglądasz najlepiej, musisz się położyć.
- Pójdziemy jeszcze do apteki okay?
- Oczywiście chodź.
Wyszliśmy z lokalu i poszliśmy do apteki, która była niedaleko. Na szczęście mój towarzysz został na zewnątrz by zapalić. Weszłam do apteki i kupiłam leki nasenne i dla przykrywki witaminy. Zapłaciłam i wróciłam do chłopaka. Uśmiechnęłam się blado i poszliśmy dalej. Patrzyłam na chodnik i nie odzywałam się ani słowem. Po kilkunastu minutach doszliśmy pod hotel.
- Kochanie idź do pokoju i się połóż, ja pójdę do sklepu i kupię kilka rzeczy, dobra?
- Tak, tak - wzięłam od niego klucz i weszłam do środka.
Jak najszybciej weszłam do pokoju. Wyciągnęłam tabletki i usiadłam na łóżku. Przez chwilę wpatrywałam się w opakowanie. Wzięłam kilka pigułek i położyłam się na łóżku. Po kilku minutach zaczęło mi się robić słabo i nagle odpłynęłam...


 
 Wybaczcie miśki, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale nagle nauczycielom przypomniało się, że idą święta i to doskonały moment na 876543576543 sprawdzianów.
Potem święta i też masa rzeczy to zrobienia.
Poza tym wiecie, odejście Zayn'a... Jako, że jestem Zayns girl strasznie to zabolało i też pozbawiło mnie weny.
Teraz zastanawiam się poważnie nad zawieszeniem bloga na czas bliżej nie określony, ponieważ bardzo zaniedbałam naukę i muszę wziąć się za to.
Przepraszam was za to.
Napiszcie mi co o tym myślicie.
Dziękuję wam za wszystko i bardzo was kocham ♥
KOMENTARZ = WIELKA MOTYWACJA DLA MNIE
1. Podawajcie swoje TT
2. Dodawajcie się do obserwatorów
3. Komentujcie
4. Udostępnijcie moje bloga jeśli będziecie mogli będę bardzo wdzięczna, a was będzie więcej
5. Możecie też komentować rozdział na tt z hashtagiem #ToxicLove
KOCHAM WAS ♥
Do następnego xx

15 komentarzy:

  1. Proszę nie zawieszaj bloga! Rozumiem, że masz napewno mega nauki ale mi osobiście nie przeszkadzają takie odstępy między rozdziałami :) uwielbiam to opowiadanie ;) rozdział taki świetny *-* czekam i jeszcze raz prosze żebyś nie zawieszała bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealny, ale skarbie nie zawieszaj bloga, proszę. Po prostu dodawaj te rozdziały kiedybyś mogła, nawet co 3miesiące, ale nie zawieszaj :) ily xoxo @ZenFapFap :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział zajebisty! Nie zawieszaj bloga,proszę cię! Pozdrawiam @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj, wybij to sobie z głowy kochana!💟💞❤ Możesz dodawać posty nawet co pół roku ale proszeeeeeee nie zawieszaj, kocham twojego bloga i naprawdę było by mi przykro gdybyś usunęła zresztą chyba nie tylko mi by było smutno ;c

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział był przecudowny <3 <3 i nawet nie waż się zawieszać bloga bo jest jeszcze bardziej cudowny ja osobiście czekam na nexta :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, proszę nie zawieszaj,uwielbiam to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie zawieszaj , pisz dalej, super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I. I. I co dalej?! Boski czekam na następny �� jestem taka ciekawa, że nie wyrobie jeśli się nie dowiem co dalej. Nie zawieszaj, proszę kochana ��

    OdpowiedzUsuń
  10. nie zawieszaj, kocham to czytać /@hejkazayn

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zawieszaj :/ Nie możesz. :c Nie teraz gdy to wszystko się dzieje :c Dupek Zayn. Cham i prostak..:_: Czekamy na kolejny rozdział kochana!

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej no kurde nie zawieszaj! Jestem ciekawa co będzie dalej! Pisz ja tu czekam! @always4Jusstin

    OdpowiedzUsuń