czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 24

Jak najszybciej weszłam do pokoju. Wyciągnęłam tabletki i usiadłam na łóżku. Przez chwilę wpatrywałam się w opakowanie. Wzięłam kilka pigułek i położyłam się na łóżku. Po kilku minutach zaczęło mi się robić słabo i nagle odpłynęłam...

Obudziło mnie pikanie jakiejś maszyny. Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się dookoła. Czyste, białe i sterylne pomieszczenie. Szpital świetnie, tylko jak ja się tu znalazłam? Próbowałam usiąść, ale zakręciło mi się w głowie i z powrotem położyłam się. Byłam podłączona do kroplówki, a w sali poza mną leżały dwie kobiety w średnim wieku. Przetarłam oczy. Nagle drzwi się otworzyły i do sali wszedł lekarz z Josh'em.
- Jezu Jess! - krzyknął i podbiegł do mnie. - Coś ty zrobiła? Wiesz jak ja się martwiłem?  - złapał moją dłoń i delikatnie ją głaskał.
- Przepraszam - powiedziałam cicho.
- Jak się czujesz? - zapytał lekarz patrząc na moją kartę.
- Słabo...
- Zrobiliśmy ci płukanie żołądka. Poza tym z badań krwi wyszło, że masz anemię, to jest tego przyczyną. Zostaniesz u nas na kilka dni. Będziemy podawać ci kroplówki i leki, które uzupełnią brakujące substancje w twoim organizmie. Odpoczywaj - uśmiechnął się mężczyzna i wyszedł z sali.
Westchnęłam cicho i patrzyłam przed siebie. Będzie mnie czekała długa i ciężka rozmowa. Nie mam na to siły.
- Wystraszyłaś mnie. Wróciłem do pokoju, a ty leżałaś nieprzytomna. Nie reagowałaś, nic. Cholernie się bałem. Zadzwoniłem na pogotowie. Byłem przy tobie cały czas - mówił cicho.
- Przepraszam - powiedziałam raz jeszcze.
- Nigdy więcej tego nie rób.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową i odetchnęłam z ulgą, że nie wypytuje o wszystko. Chciałam teraz zamknąć oczy i iść spać. Nie chcę by Parker tu był, by siedział tu.
- Josh idź do hotelu. Ja chcę spać ty też powinieneś.
- Jessica nie.
- Proszę cię idź - powiedziałam pewniej siebie i brzmiało to bardziej jak rozkaz niż prośba.
- Jakby co dzwoń - uśmiechnął się blado i pocałował mnie w głowę.
- Pa -powiedziałam cicho.
- Pa - spojrzał na mnie i wyszedł ze sali.
Zamknęłam oczy. Nie mogła usnąć. Westchnęłam cicho pod nosem, ale nie otwierałam oczu. Kilka dni w szpitalu... I co ja tu będę robić? Nagle poczułam się dziwnie. Tak jakby ktoś mi się przyglądał. Otworzyłam oczy niepewnie i spojrzałam na wejście do sali.
Stał w nich chłopak, na oko miał z dziewiętnaście lat. Ubrany był w czarne rurki, czarną koszulkę w białe wzory, a na nadgarstkach miał kilka bransoletek. Jego blond włosy idealnie zgrywały się z jego jasną karnacją. Stał oparty o framugę i patrzył uważnie na mnie. Był jakby w transie, bo nawet nie zauważył, że mu się przyglądam. Po chwili się ruszył i szedł w moją stronę.
Jezu mam jakąś paranoję. Przecież ten chłopak to może być syn którejś z tych kobiet i nie patrzył na mnie tylko wzrokiem szukał kogoś innego.
Wszystko stało się jasne jak blondyn usiadł na krześle obok mnie.
- Hej - powiedział uśmiechając się lekko.
- Umm heeej - podniosłam się lekko i usiadłam.
- Jestem Robbie. Wiem, że się nie znamy, ale przechodziłem obok sali i jak cię zobaczyłem... Spodobałaś mi się i musiałem podejść.
- Och... Jestem Jessica.
- Miło mi ciebie poznać. Co ci się stało?
- Umm mam anemię i zemdlałam - po części skłamałam, bo nie wiem kim on jest i czego tak właściwie chce.
- Biedna. Na długo tu zostaniesz?
- Lekarz mówi, że kilka dni. A ty co tu  robiłeś?
- Wiesz... Byłem na pobieraniu krwi i przechodziłem tędy.
- Rozumiem - przetarłam leniwie oczy.
- Czemu jesteś tu sama?
- Jakiś czas temu kazałam koledze iść się przespać, bo siedział przy mnie całą noc.
- Idiota, ja bym ciebie nie zostawił, nawet jakbyś mnie wyrzuciła siłą...
- Nie obrażaj go, okay?
- Okay sorry. Jak się czujesz?
- Trochę słabo, a ty?
- Teraz dobrze - uśmiechnął się szeroko.
- A mogę wiedzieć czemu? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego.
- Bo spotkałem ciebie.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.
- Marny podryw - tym razem oboje się zaśmialiśmy.
- To może ja poćwiczę w domu i jutro przyjdę i spróbuję ciebie poderwać?
- Możesz próbować.
- Dasz mi swój numer? - zapytał, wyciągając telefon z kieszeni.
- Nie mam telefonu - przegryzłam wnętrze policzka.
- No dobra - chłopak robił coś przez dłuższą chwilę na telefonie.
Patrzyłam na niego uważnie. Nie zwracał przez chwile na mnie uwagi, gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk aparatu.
- Robisz mi zdjęcia?!
- Wybacz - zaśmiał się. - Musiałem jesteś śliczna.
- Usuń to proszę - powiedziałam spokojniej.
- Umówmy się tak, że jutro jak przyjdę to sama usuniesz.
- Myślisz, że jestem głupia? Wrócisz do domu i zrobisz kopię...
- Nie będę taki. Musisz mi zaufać.
Warknęłam pod nosem, ale zgodziłam się po czasie. Chłopak uśmiechnął się delikatnie do mnie. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Nie mogę plątać się w kolejną relację z kolejnym chłopakiem. Teraz i tak jestem w skomplikowanym miłosnym trójkącie. Jutro jak tylko Robbie przyjdzie powiem mu, że nie możemy się spotykać. Teraz jestem niby w bezpiecznej sytuacji. Jestem w szpitalu i nie muszę podejmować trudnych decyzji, ale co będzie jak mnie już wypiszą? Będę miała wrócić do Louis'a, zostać tu, czy co? Każda chyba możliwość jest zła na swój sposób. Co mam zrobić? Gdybym miała jakieś pieniądze uciekłabym sama gdzieś daleko. Może do Hiszpanii... Idiotyczny pomysł. Nie mam aż tylu pieniędzy, a pewnie Lou miałby swoje sposoby by mnie znaleźć. Jeśli w ogóle mnie szuka...

Następnego dnia było tak samo. Przyszedł lekarz zabrał mnie na badania. Później mówił mi co jest nie tak i co powinnam poprawić w swoim sposobie życia. Pielęgniarka podłączyła mi kolejną kroplówkę. Kobieta była bardzo miła i powiedziała, że jeśli mój stan się nie pogorszy, to nawet jutro mnie wypiszą. Powinnam się z tego cieszyć, ale to wszystko komplikuje. Będę musiała zdecydować co dalej. Później przyszedł Josh. Nie był tak uśmiechnięty jak zawsze. Usiadł przy moim łóżku i wpatrywał się przed siebie. Przez dobre dwadzieścia minut nie odezwaliśmy się ani słowem. On patrzyła gdzieś w dal, a ja na niego.
- Wszystko okay? - zapytałam w końcu, nie mogąc znieść tej ciszy.
- Szukają nas Jess... Louis, Nathan i wszyscy ich znajomi. Trochę ich jest i nie tylko w Doncaster. Znajdą nas wcześniej czy później, zwłaszcza, że nie jesteśmy daleko.
- I co teraz? - usiadłam i patrzyłam na niego z lękiem w oczach.
- Musimy jechać dalej, albo wrócić. Decyzja należy do ciebie.
- Josh ja nie wiem - szepnęłam.
- Podobno jutro wychodzisz, więc masz czas do jutra. Ja już nas spakowałem na wszelki wypadek. Przyjadę jutro po ciebie koło piętnastej, okay?
- Mhm - spojrzałam na swoje dłonie, które zaczęły się trząść.
- Spokojnie skarbie. Masz czas - pochylił się i pocałował mnie w głowę. - Ja mam jeszcze masę spraw do załatwienia, więc spadam. Ty spokojnie się zastanów. Nie będę ci już dzisiaj przeszkadzał i zobaczymy się jutro.
- Możesz zostać jeszcze chwilę?
- Jasne, a chcesz?
- Mhm - posunęłam się i zrobiłam miejsce brunetowi.
Parker podniósł się i położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zaczęłam wszystko na spokojnie analizować. Nie chcę przez całe życie się ukrywać. Skoro Lou mnie szuka, to znajdzie. Tak jak Niall'a. Szuka go od jakiegoś czasu i jest coraz bliżej. To kwestia czasu, gdy zakończą poszukiwania powodzeniem. A skoro teraz szuka nas dwa razy więcej osób, to na pewno znajdą. Z drugiej strony nie chcę widzieć Zayn'a i nie chcę być mieszana w to całe gówno. Chcę trzymać się z dala od gangu o tych wszystkich spraw związanych z nim. Chociaż... Tęsknię za moim bratem. Tylko on mi został z rodziny. Za Harry'm i Liam'em też bardzo tęsknię. Im więcej o tym myślę, tym bardziej się gubię. Może zostaniemy tu i poczekamy, aż nas znajdą, albo jak skończą się pieniądze. Wiem, ze Louis będzie zły i będzie chciał mnie zabić jak mnie znajdzie, no ale... Sama już nie wiem.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam szept przy swoim uchu.
- Tak, tylko myślę.
- Wymyśliłaś już coś?
- Chyba nie.
- Chyba? - spojrzał na mnie unosząc brwi.
- Co ty na to by tu zostać i czekać, aż nas znajdą?
- Wiesz, że nas zabiją? - zaśmiał się.
- Wiem, a widzisz inne wyjście? Zajmie im to jeszcze chwilę, a my przez ten czas będziemy mogli jeszcze tu zostać i spędzić fajnie czas.
- Skoro jest taka twoja decyzja - wsunął dłoń w moje włosy i delikatnie masował moją głowę.
Nie wiedziałam po co to robi, ale było mi przyjemnie i przestałam się wszystkim zamartwiać. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. Byłam trochę zła, gdy przyszedł lekarz i powiedział, że zabiera mnie na badania krwi. Warknęłam, a Parker się zaśmiał.
- Uważaj na siebie będę jutro - pocałował mnie w głowę i wyszedł.
Pielęgniarka zawiozła mnie na wózku do gabinetu, jakbym sama nie umiała przejść kilkudziesięciu metrów. Niezbyt przyjemna, starsza kobieta pobierała mi krew. Odwróciłam wzrok od czerwonej cieczy, napływającej do probówki. Nie lubię widoku krwi. Nie to że zaraz bym zemdlała czy coś, ale jakoś mnie to obrzydza. Poza tym miałam wrażenie, że jak tylko spojrzę na to co robi pielęgniarka, to wybuchnie awantura, że ją dekoncentruję. Po kilku minutach już jechałam do swojej sali. Na krześle obok łóżka siedział Robbie. Uśmiechnął się na mój widok.
- Hej - powiedziałam kładąc się do łóżka.
- Siemka, już się bałem, że uciekłaś przede mną.
- Ucieknę jak usunę zdjęcie - zaśmiałam się.
- Jak się czujesz?
- Coraz lepiej. Jutro wychodzę.
- O cieszę się. Może odebrać ciebie?
- Dziękuję, ale przychodzi po mnie przyjaciel.
- Rozumiem... Proszę - podał mi telefon. - Usuń.
Spojrzałam na wyświetlacz. W sumie to zdjęcie nie było takie złe. Wzięłam głęboki wdech i oddałam telefon blondynowi.
- Zostaw je sobie jak chcesz na pamiątkę - uśmiechnęłam się lekko.
- Co masz na myśli? - przechylił głowę na bok.
- Wyjeżdżam - skłamałam.
- Dokąd?
- Nie wiem jeszcze. W Londynie byłam przejazdem.
- Och... Może przejdziemy się na spacer, skoro już się więcej nie spotkamy.
- Nie chcę wychodzić.
- Proszę - widziałam jak zaczyna się denerwować, co mnie zdziwiło.
- Robbie serio...
- Ok poczekaj chwilę.
Chłopak wstał i odszedł dalej. Zadzwonił do kogoś i rozmawiał bardzo cicho. Cały czas był zdenerwowany. Nie wiedziałam o co może chodzić. Wpatrywałam się w niego i zdołałam usłyszeć "Nie będzie łatwo, ale coś załatwię...". Sparaliżowało mnie. O co mu chodziło? O mnie? Rozłączył się i wrócił do mnie.
- Wybacz - uśmiechnął się i zaczął nerwowo rozglądać.
- Coś się stało? - spytałam niepewnie.
- Mam małe problemy finansowe - uśmiechnął się blado.
- Niestety nie mam kasy, więc ci nie pomogę.
- Spokojnie nawet o tym nie myślałem.
Siedzieliśmy w ciszy. Weszła pielęgniarka do sali. Podeszłam do jednej z pacjentek i zaczęła coś robić przy tacy z lekami. Robbie podszedł do niej i zaczął o czymś rozmawiać. Zauważyłam jak sięga dłonią do tacy i coś zabiera. Przechyliłam głowę na bok. Chyba mi się przewidziało, albo zabrał coś co sprzeda narkomanom... Jezu... Pielęgniarka wyszła, a chłopak znowu podszedł do mnie.
- Co ty zrobiłeś?
- A co miałem zrobić? - zmarszczył brwi.
- Widziałam jak kradniesz jakieś leki - usiadłam i patrzyłam na niego uważnie.
- Wydawało ci się - usiadł obok mnie i złapał moją rękę.
Patrzył na nią przez chwilę i uśmiechnął się lekko do mnie. Dotknął delikatnie mój policzek i go pogłaskał.
- Przepraszam - szepnął.
Nie zdążyłam mu nic powiedzieć, gdy wbił w moją rękę strzykawkę i wstrzyknął mi coś. Pisnęłam cicho.
- Co ty robisz?
- Przepraszam - powtórzył, a moje oczy zaszły mgłą.
Zamknęłam oczy i czułam jak moje ciało bezwładnie opada na łóżko. Potem nic. Pustka. Cisza. Ciemność. Czy ja umarłam?



Oto nowy rozdział i jak wam się podoba?
Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie ich więcej niż pod wcześniejszym :) 
Będzie ich 16??? 
KOMENTARZ = WIELKA MOTYWACJA DLA MNIE
Nie wiem czy jest sens pisania dalej, bo was jest niestety coraz mniej... 
1. Podawajcie swoje TT
2. Dodawajcie się do obserwatorów
3. Komentujcie
4. Udostępnijcie moje bloga jeśli będziecie mogli będę bardzo wdzięczna, a was będzie więcej
5. Możecie też komentować rozdział na tt z hashtagiem #ToxicLove
KOCHAM WAS ♥
Do następnego xx

26 komentarzy:

  1. o jezu
    nie kończ rozdziałów w takim momencie! szybko pisz next /@hejkazayn

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku świetny! nie mogę się doczekać co będzie dalej, dawaj następną część :D @awhmymaalik

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany zas jej cos zrobili. Biedna :x

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny świetny rozdział mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny, dzięki za umilenie mi czasu w trakcie pracy i zbieraniu napiwków. Czekam na kolejny. x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejjjj!!!!! serio w takim momencie? :/ rozdział jak zawsze zajebisty. *-* kocham kocham kocham!! Czekam na next!!
    ExD

    OdpowiedzUsuń
  6. Że co? Ale jak? Dlaczego? Kim on był? ...
    Mam jeszcze mnóstwo pytań, więc pisz kochana, żebym mogła sobie na nie odpowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tego się nie spodziewałEm! Zakończenie rozdziału w takim momencie! Next! @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog jest super. Ale nie dziw sie ze jest coraz mniej jak rozdziały sa tak rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial super :3 co takiego jej wstrzyknął? Martwię się xdd

    OdpowiedzUsuń
  11. nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwwwwwwww cudo <33
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  13. next next i jeszcze raz cudowny <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny ! kocham to błagam next <3333

    OdpowiedzUsuń
  15. prosze Cię pisz dalej. uwielbiam to <3 naprawde dobrze piszesz , nie przestawaj :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Blog jest świetny. Fajnie piszesz. Proszę Cie nie kończ w takim momencie. życzę weny i mam nadzieje , że będziesz kontynuowała

    OdpowiedzUsuń
  17. cudny :* co będzie dalej ? czy Lou ją znajdzie ? co się z nią stanie? kim był ten chlopak? co jej podał ? i dlaczego ? z kim będzie Jess ? na te pytania , bardzo chciałabym znać odpowiedz , jak sądzę nie tylko ja . pisz dalej. życzę weny i motywacji , mam nadzieje , że dokonczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. czytam tego bloga z siostra i kolegą , on ma 19 lat i muszę powiedzieć , że mu się podoba , będziemy zawiedzeni jeśli skończysz

    OdpowiedzUsuń
  19. o masakraaa szybko next ! <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  20. uwielbiam !! *,*

    wioluus :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak mogłaś skończyć w tym miejscu? Xd super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wow..czytam ten rozdział już kilka razy pod rząd i mogę stwierdzić że...mam dość tego czekania xDD. Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń