sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 18

Zamknęłam za sobą drzwi i przebrałam się w koszulkę do spania. Opadłam zmęczona na łóżko i patrzyłam na sufit. W tym momencie brakuje mi mamy. Ona na pewno wiedziała co miałabym zrobić. Zrozumiałaby mnie i moja uczucia. Chłopakom nie umiem się jeszcze zwierzać, choć Liam jest naprawdę cudowny i stara się mi pomóc. Ech potrzebuję pogadać z jakąś dziewczyną. Megan... O nie ona odpada już jako pierwsza. Hmm... Ale jest Gabe, dziewczyna Lou. Chciała się ze mną zaprzyjaźnić, a nasze wspólne zakupy były naprawdę udane. Mam nadzieję, że będzie jutro u Lou, albo chociaż dostanę jej numer. Ale to już jutro, dzisiaj jestem całkowicie wyczerpana.
Zamknęłam oczy i owinęłam się starannie kołdrą. Po chwili zasnęłam.


- Jess wstawaj - usłyszałam ciepły głos przy moim uchu.
Mruknęłam tylko pod nosem i przewróciłam się na drugi bok. Nie chciałam jeszcze wstawać.
- Jess jeśli nie wstaniesz za tą cholerną minutę to cię wyłaskoczę.
- Skąd wiesz, że mam łaskotki? - chciałam przeciągnąć jak najdłużej się da leżenie w łóżku.
- A stąd - chłopak usiadł na mnie okrakiem i zaczął wbijać w moje ciało swoje palce.
Od razu zareagowałam piskiem i rzucaniem się na boki. Liam zaśmiał się i dalej kontynuował tortury. Po niedługim czasie, który dla mnie był wiecznością brunet zszedł ze mnie. Usiadłam na łóżku i próbowałam unormować oddech. Ta sytuacja przypomniała mi, że jak byłam mała właśnie w taki sposób budził mnie tata, lub gdy byłam smutna zawsze mnie łaskotał. Zamknęłam mocno oczy. Nie mogłam sobie pozwolić by teraz się rozkleić. Jak teraz się popłaczę, to nie będę mogła się uspokoić i będę wyglądała okropnie jak znajdę się w szkole.
- Uszykuj się i zapraszam na śniadanie - powiedział z uśmiechem Li i wyszedł.
Zwlekłam się z łóżka. Jednak ta przerwa za bardzo mnie rozleniwiła. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Chwyciłam szczoteczkę, pastę i zaczęłam myć zęby. Najchętniej wróciłabym teraz do mojego cieplutkiego łóżeczka i spędziła tam resztę dnia.Wyplułam pianę z buzi i wypłukałam usta. Wróciłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Widziałam co miał na sobie Liam, więc postanowiłam ubrać się podobnie. On miał na sobie czarne rurki i błękitną koszulę w białą kratę. Ja założyłam czerwoną koszulę w kratę i jeansowe rurki. Spakowałam do czarnej torby wszystkie książki i zeszyty, które są potrzebne mi na dzisiejszy dzień. Podeszłam do biurka, gdzie miałam małe wiszące lusterko i zrobiłam delikatny makijaż. Chwyciłam gumkę i zaczęłam robić warkocza. Związałam włosy i poszłam do salonu. Rzuciłam torbę na fotel i usłyszałam głos Liam'a dobiegający z kuchni.
- Jessica pośpiesz się nie mamy czasu!
Przewróciłam oczami i udałam się do pomieszczenia, w którym znajdował się Payne.
- Wreszcie! - warknął i spojrzał na mnie z uśmiechem. - Witaj siostro bliźniaczko - zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek. - Zrobiłem naleśniki. Siadaj i jedz, bo mamy mało czasu.
- Gdzie się tak spieszymy? - zapytałam biorąc gryz naleśnika.
- Jak to gdzie? Do twojej szkoły. Jest za dwadzieścia ósma.
- O cholera - wybełkotałam z jedzeniem w ustach.
Te naleśniki były zbyt dobre by jeść je w pośpiechu. Jednak zjadłam w ekspresowym tempie dwa naleśniki i popiłam ciepłą herbatą. Odstawiłam naczynia do zlewu i umyłam ręce.
- Bujaj się! - krzyknął brunet z salonu.
- Idę, idę - warknęłam pod nosem.
Weszłam do salonu i wzięłam swoją torbę. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy przed blok. Samochód Liam'a od razu rzucał się w oczy. Nikt na tym osiedlu nie ma tak drogiego samochodu. Aż dziwne, że przez noc nikt go nie ukradł, ani nie zniszczył. Wsiedliśmy do auta i chłopak ruszył z piskiem opon.
- Hazz będzie w szkole? - zapytałam patrząc na drogę.
- Raczej tak, ale pewnie się spóźni. On nie należy do tych osób, które wstają o siódmej rano.
Westchnęłam cicho. Nie chciałam być tam sama. Po tak długiej przerwie czuję się jakby to był znowu mój pierwszy dzień w szkole. Za to ciekawa jestem co powiedzą nauczyciele. A może oni też się boją Lou i jego kolegów, albo oni ich przekupili. W sumie nie zdziwiłabym się. Są do tego zdolni.
Po około dziesięciu minutach drogi dojechaliśmy na szkolny parking. Wysiedliśmy z auta i Li złapał mnie za rękę.
- Zaprowadzę cię pod klasę - uśmiechnął się do mnie słodko i pociągnął w kierunku wejścia do szkoły.
No to teraz na pewno będą o mnie plotki. Pierwszego dnia przyjeżdżam tu z Harry'm, po pierwszej lekcji zabiera mnie Zayn, a teraz Liam. Hmm czuję, że w szkole będę miała etykietkę puszczalskiej, czy coś w ten deseń. To trochę śmieszne, że ludzie oceniają cię choć w cale cię nie znają. Trudno takie gadanie w szkole to nic w porównaniu do tego co przechodzę teraz.
Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy przy pracowni plastycznej.
- No złotko ja spadam, a ty się ucz. O której kończysz?
- O czternastej dwadzieścia pięć.
- Dobra będę pod szkołą jakoś o czternastej dwadzieścia, a jak się spóźnię, to poczekaj na mnie.
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko.
- Powodzenia mała - pocałował mnie w czoło i odszedł.
Widziałam te wszystkie dziewczyny. które na niego patrzyły i wzdychały. Zachciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Bo nie dość, że puszczalska, to wyjdzie, że jeszcze jestem wariatką.
W końcu przyszedł starszy mężczyzna i wpuścił nas do klasy.
- Jess! Chodź do mnie - spojrzałam na przedostatnią ławkę, w której siedział Austin i machał mi z uśmiechem.
Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam razem z nim. Rozejrzałam się po klasie. Zwyczajna sala od plastyki, gdzie na każdym kroku można było zobaczyć prace uczniów. Josh siedział za nami i znowu uważnie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego lekko i odwróciłam się w stronę nauczyciela. Mężczyzna zaczął tłumaczyć czym będziemy się zajmować na kolejnych dwóch lekcjach. Nagle do klasy weszła spóźniona Megan. Przewróciłam oczami i westchnęłam. A już myślałam, że jej dzisiaj nie będzie.
- Hej! - uśmiechnęła się i usiadła z Josh'em.
Miałam ochotę przesiąść się na drugi koniec klasy. Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam blok i ołówek. Będę udawać, że jej nie ma. Mieliśmy narysować coś do wiąże się ze szkołą. Słyszałam jak wszyscy wymieniali się pomysłami. Głównie chcieli rysować coś co kojarzy się im z ich ulubionym szkolnym przedmiotem. Oklepane. Ta pomyślałam, że to oklepane, a sama nie umiałam wpaść na nic innego. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Dziedziniec był pusty. Gdzieniegdzie leżały jakieś śmieci. Dookoła jeszcze zielone trawniki i drzewa. To jest to! Narysuję dziedziniec. Położyłam kartkę na parapecie i zaczęłam szkicować. Zamierzałam narysować wszystko, te śmieci też, one oddają jak ciężko jest w szkole.
Zbliżał się koniec lekcji, a ja miałam skończone pół pracy. Na szczęście jest jeszcze jedna lekcja na dokończenie. Schowałam kartkę do teczki i oddałam ją nauczycielowi. Równo z dzwonkiem opuściłam klasę. Poszłam do swojej szafki z nadzieją, że może spotkam tam Harry'ego. Otworzyłam swoją szafkę i wzięłam książkę od chemii. Nagle obok mnie stanęła Meg.
- Cześć. Wszystko okay? Nie odezwałaś się do mnie ani słowem, też tak nagle zniknęłaś pierwszego dnia - powiedziała dziewczyna, a ja miałam ochotę się na nią rzucić i udusić.
- Ummm musiałam wyjechać to sprawa prywatna - rzuciłam obojętnie i zamknęłam swoją szafkę.
- No dobra. Siedzisz z nami na lunchu?
- Nie wiem.
- Widzę, że coś jest nie tak. Zrobiłam coś?
- Co cię łączy z Zayn'em? - palnęłam czego od razu pożałowałam.
- Chyba nic. Spotkaliśmy się kilka razy. Myślałam, że coś z tego będzie, ale najwidoczniej się myliłam. Ostatni raz widziałam się z nim jakiś czas temu spotkaliśmy się w galerii. Było miło na początku, ale później powiedział, że nie powinniśmy się spotykać, bo on poznał jakąś dziewczynę, na której chce się teraz całkowicie skupić. To było dziwne, bo on nie wygląda na takiego co chce spędzić swoje życie, albo chociaż jego część z jedną dziewczyną. A czemu pytasz?
- Tak z ciekawości - skłamałam.
Zastanawiałam się czy to ja jestem tą dziewczyną. Bardzo bym chciała. UGH znowu myślę o nim w ten sposób. To denerwujące. Chcę go nienawidzić, a cały czas pojawia się w mojej głowie jako ten kochany, cudowny Zayn.
- To co idziemy na ten lunch? - zapytała.
- Zobaczę czy będę głodna. Do później - rzuciłam i odeszłam jak najszybciej od niej.

Lekcje mi się nie miłosiernie dłużyły. Miałam teraz fizykę. Siedziałam sama na końcu klasy i wpatrywałam się w zegar wiszący na ścianie. Harry'ego nie było dzisiaj w szkole, więc dzień nie był najlepszy. Nie byłam na lunchu, nie byłam głodna i nie chciałam rozmawiać z Megan. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał mój powrót do domu. Czy spotkam Zayna i czy będę umiała na niego spojrzeć? A może powinnam z nim pogadać o tym co się stało?
- Panno Tomlinson mogłaby mi pani powiedzieć, nad czym pani tak myśli, bo na pewno nie o mojej lekcji - wyrwał mnie z zamyślenia głos nauczycielki.
- Umm jaaa.. - wyjąkałam nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Pani profesor Jessica ma problemy rodzinne i pewnie nie jest jej łatwo w nowej szkole - powiedział Josh patrząc na mnie.
Pani Zevin najwidoczniej była zmieszana i nie wiedziała co odpowiedzieć. Ja sama nie wiedziałam czy mam potwierdzać informację Josh'a czy nie.
- Rozumiem - odezwała się w końcu kobieta. - Ale proszę byś chociaż udawała, że uważasz.
- Tak proszę pani - powiedziałam cicho i zwróciłam się do Josh'a.
Powiedziałam bezgłośne "dziękuję" i spojrzałam na całą zapisaną tablicę. Cholera. Nie wiedziałam o czym była lekcja, a te wszystkie wzory i obliczenia na tablicy to jedna wielka czarna magia. Chwyciłam długopis i zaczęłam przepisywać wszystko. Zdążyłam przepisać dwa wzory i zadzwonił dzwonek. Podziękowałam w duchu i szybko się spakowałam. Wyszłam szybko z klasy i poszłam w kierunku parkingu. Doszłam na plac i szukałam auta Liam'a. Ech nie ma go jeszcze. Świetnie. Usiadłam na krawężniku i czekałam. Prawie wszystkie samochody wyjechały spod szkoły, a jego nadal nie było. Pieprzyć to pójdę sobie na pieszo. Nie jest przecież aż tak daleko... Wstałam, otrzepałam tyłek i poszłam w kierunku bramy. Wyszłam poza teren szkoły, gdy podjechał Li. Cóż za wyczucie czasu. Wsiadłam do auta i zapięłam pasy.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział ruszając.
- Spoko - uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam na drogę.
- Jak w szkole?
- A jak ma być? Źle. Przyzwyczaiłam się do wolnego.
- Dasz radę. Zaraz wciągniesz się, przywykniesz i nawet nie zauważysz jak będą wakacje.
- Chciałabym - oparłam głowę o szybę. - A co z Zayn'em?
- Nie wychodził dzisiaj wcale z pokoju. Nie chciał z nikim gadać ani nic. Jak nie ogarnie dupy, to Lou będzie coś podejrzewał.
Westchnęłam i znowu nie wiedziałam co robić. On chyba bardziej to przeżywa niż ja.
- Pogadam z nim. Jeszcze nie dzisiaj, ale zrobię to - powiedziałam cicho.

Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Może to i lepiej. Li zaparkował auto i poszliśmy do domu. W salonie nikogo nie było. Cieszyłam się, że z nikim nie będę musiała rozmawiać o tym co działo się ostatnio. Zdjęłam buty i poszłam na górę. Na moje nieszczęście na piętrze spotkałam mojego braciszka.
- Hej młoda - uśmiechnął się.
- Hej, hej - wymusiłam się na uśmiech.
- Zjesz coś?
- Nie dzięki. Pójdę się pouczyć - wyminęłam go i poszłam do swojego pokoju.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Co tu się dzieje? Cały pokój był w kwiatach. Na biurku, szafkach nocnych i stoliku stały wielkie wazony zapełnione różnymi kwiatami, na podłodze również było pełno wazonów. Uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka, na którym leżała duża, piękna różowa róża. Była przepiękna poza tym uwielbiałam różowe róże. Powąchałam kwiat i delikatnie dotknęłam płatków. Położyłam się na łóżku i usłyszałam szelest. Podniosłam się i wzięłam kartkę leżącą na moim łóżku. Odłożyłam kwiat, który trzymałam i zaczęłam czytać.
O cholera co ja mu powiedziałam?! Teraz to mam ochotę iść i się go zapytać o wszystko, ale chyba nie chcę wiedzieć co palnęłam. Właściwie zawsze mogę zrzucić winę na narkotyki. Odłożyłam kartkę na stolik nocny i zamknęłam oczy. Westchnęłam cicho. Już mnie to wszystko męczy. To co teraz zrobił Zayn jest bardzo słodkie i kochane, ale w głowie cały czas powracały wspomnienia z naszego, niezbyt udanego pierwszego razu.
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi i do środka wszedł Louis.
- Jest obi... Obrabowałaś kwiaciarnie czy co? - rozejrzał się po pokoju.
- Jasne takie nowe hobby - przewróciłam oczami i wstałam z łóżka.
- To uważaj, żeby cię nie złapali. Bo tym co masz tutaj w pokoju to można ozdobić kilka sal i zrobić kilkanaście bukietów ślubnych - zaśmiał się. - Chodź na obiad kradziejko kwiatów.
Zeszliśmy na dół i usiadłam przy stole, gdzie był już Liam i Harry.
- Swoją drogą  rozumiem kraść pieniądze, samochody, biżuterię, nawet ubrania, ale kwiaty? Co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą - zaśmiał się mój brat, a ja przewróciłam oczami.
- Zabawne Tomlinson. A gdzie Zayn?
- Pewnie odsypia kaca - rzucił Hazz i spojrzał na mnie.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie. Louis postawił na stole jedzenie i chłopaki zaczęli jeść. Ja osobiście wcale nie miałam ochoty na jedzenie. Bawiłam się widelcem mieszając nim w ryżu i czekając jak będę mogła iść do siebie.
- Jak w szkole młoda? - zapytał mój brat.
- Jak to w szkole. Nudno i sporo nauki - westchnęłam.
- Dasz radę to jeszcze trzy miesiące i są wakacje - uśmiechnął się Li i objął mnie.
- Niby tak - napiłam się soku i spojrzałam na Louis'a. - Lou mogę iść do siebie? Muszę zrobić lekcję i odpocząć.
- Jasne leć - uśmiechnął się.
Wstałam od stołu i pobiegłam na górę. Doszłam do swojego pokoju i spojrzałam na drzwi od pokoju Zayn'a. Podeszłam bliżej i złapałam za klamkę. Nacisnęłam ją i weszłam do środka. Wszystkie okna były zasłonięte i było bardzo ciemno. W pokoju panował bałagan. Wszędzie butelki po alkoholu i wyraźny zapach fajek i zioła. Dopiero po chwili znalazłam go. Leżał przy oknie balkonowym z butelką whisky w ręku. Spał. Był w za luźnym dresie. Strasznie schudł. Westchnęłam i podeszłam bliżej Mulata. Wyciągnęłam butelkę z jego dłoni i postawiłam ją na stoliku. Otworzyłam lekko okno, żeby się przewietrzyło i kucnęłam przed Zayn'em. Był tak pijany, że nawet nie czuł jak z trudem przeniosłam go na łóżko. Odgarnęłam włosy z jego twarzy i delikatnie dotknęłam jego policzka.
- Oj Zayn, Zayn co ty odwalasz - westchnęłam i zaczęłam zbierać butelki.
Wystawiłam wszystkie za drzwi i ostatni raz spojrzałam na chłopaka. Chciałam go przytulić, ale najpierw powinnam z nim pogadać niż zrobić coś czego będę żałować. Zamknęłam drzwi od jego pokoju i zabrałam butelki do kuchni. Wrzuciłam wszystkie do kosza. Podeszłam do zlewu i obmyłam ręce.
Wróciłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w balkon z nadzieją, że pojawi się na nich Zayn. Wzięłam do ręki róże i dotykałam ją delikatnie i wąchałam. Czekałam, czekałam i czekałam, ale nic z tego. Dochodziła dwudziesta i nic. Zwlekłam się z łóżka i wzięłam swoją torbę. Wyciągnęłam zeszyt z angielskiego i zaczęłam robić pracę domową. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu, więc wzięłam się za matematykę. Z tym był trochę większy problem. Po parunastu minutach rozwiązałam wszystkie zadane równania. Odłożyłam wszystkie książki na biurko i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i zaczęłam się rozbierać. Dolałam do wanny truskawkowy płyn do kąpieli i weszłam do niej. Od razu zrelaksowałam się w gorącej wodzie. Położyłam głowę o zagłówek wanny i przymknęłam oczy.
Otworzyłam zmęczona oczy. Woda była bardzo zimna, a ja obolała. Zasnęłam w wannie. No super. Wyszłam z niej i wytarłam się. Założyłam szlafrok, bieliznę i wyszłam z łazienki. Rzuciłam się na łóżko i od razu mój wzrok powędrował na balkon. Nie było go. Pewnie cały czas śpi. Westchnęłam cicho i wsunęłam się pod kołdrę. Zamknęłam oczy oddając się w objęcia Morfeusza.



Hej słonka! ♥
Myślałam nad tym co pisaliście w komentarzach, a mianowicie o znalezieniu kogoś do pomocy...
Uważam, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Ponieważ wszystko od początku zrobiłam sama i 
nie sądzę by ktoś napisał to co ja chce. Mam pomysł na to wszystko, ale problemem jest ubranie tego wszystkiego w odpowiednie słowa i brak czasu. 
Staram się jak najczęściej dodawać, choć wiem, że powinno być częściej...
Cały czas myślę nad zawieszeniem bloga...
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze i czekam na kolejne.
Kocham was bardzo mocno ♥
Podawajcie swoje tt, dodawajcie się do obserwatorów i tak dalej :)
Do następnego xx

17 komentarzy:

  1. Prosze nie zawieszaj. Wiekszosc zawieszonych blogow jest usuwane a ja na prawde uwielbiam to co piszesz. Dodawaj po prostu rozdzialy tak czesto jak dasz rade i nie prejmuj sie niczym :*

    OdpowiedzUsuń
  2. yeaaaah. 3 Razy taaaak! uwielbiaaam :) :D @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  3. Jgfdcgwsvjr jest cudowne. Zgadzam się z Tb co do pomocy :) ale skarbie, proszę, nie zawieszaj :'( będziemy czekały miesiącami na rozdziały, ale nie zawieszaj :/ kocham Cię, a ten rozdział to mój fav :* @QeenCyrus

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział:) proszę nie zawieszaj

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę nie zawieszaj, twój blog jest super ��
    Jeden z moich ulubionych ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam nie zawieszaj , wiesz , że mogę czekać nawet wieczność na jeden , nawet króciutki rozdział . Ja się w tym blogu zakochałam , od pierwszego ,,przeczytania'' . Jak byś potrzebowała pomocy lub ten teges to napisz do mnie .
    Buziaczki i trzymaj się ciepło i oszczędzaj siły .

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział! Nie zawieszaj bo szkoda:)
    nakrancumarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! Proszę nie zawieszaj :)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham, kocham next proszę, proszę <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny świetny KOCHAM !!! genialne!! czekam na next ^^
    ExD

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet o tym nie myśl ! spróbuj tylko zawiesić, a znajdę Cię i zobaczysz skarbie :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zawieszaj jak to zrobisz to sie zabije aaqqq szybko nexta dawaj blagam i sama go pisz masz racje ja tez bym nie chciala zeby ktos go pisal no wiesz .. Kocham weny weny weny ❤❤❤❤❤ !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochanie jak zawiesisz to będziesz musiała mi pisać na priv. Nie wiem co ci napisać bo jak zawsze idealnie. Z tym, że nie lubię Zayna :c ale w końcu opinia twojego chłopaka się nie liczy. Brawo słońce jestem z ciebie dumny bo świetne to napisałaś

    OdpowiedzUsuń