wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 19

Otworzyłam zmęczona oczy. Woda była bardzo zimna, a ja obolała. Zasnęłam w wannie. No super. Wyszłam z niej i wytarłam się. Założyłam szlafrok, bieliznę i wyszłam z łazienki. Rzuciłam się na łóżko i od razu mój wzrok powędrował na balkon. Nie było go. Pewnie cały czas śpi. Westchnęłam cicho i wsunęłam się pod kołdrę. Zamknęłam oczy oddając się w objęcia Morfeusza...


Obudziłam się wyspana i wypoczęta. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Spojrzałam na balkon. Za oknem było dziwnie jasno. Chwyciłam telefon i sprawdziłam telefon.
- Dziesiąta dwadzieścia?! Kurwa, kurwa, kurwa zaspałam! Czemu nikt mnie nie obudził?! - zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Szybko umyłam zęby i twarz. Rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy pierwsze z brzegu spodnie i koszulkę. Ubrałam się i podbiegłam do biurka chwytając zeszyty. Na książce leżała kartka. Wzięłam ją i zaczęłam czytać w pośpiechu.
Warknęłam pod nosem. Serio Lou?! Ja tu się śpieszę, a nie muszę iść do szkoły. Jestem ciekawa co się stało. Zostawiłam w spokoju przybory szkolne i wyszłam z pokoju. W całym domu panowała grobowa cisza. Nigdy tu tak nie było. Zawsze chłopaki gadali, hałasowali albo chociaż był włączony telewizor lub muzyka. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki jogurt. Wzięłam łyżeczkę i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach szukając czegoś ciekawego. Ech rano nic specjalnego nie leci. Zostawiłam MTV i zaczęłam zajadać się swoim truskawkowych jogurtem. Zastanawia mnie czy zobaczę dzisiaj Zayn'a i czy będzie w takim samym stanie co wczoraj. Chciałabym go zobaczyć i usłyszeć jego zachrypnięty głos. Z drugiej strony wiem, że jeśli się spotkamy i będzie on trzeźwy, to będziemy musieli pogadać o tym co się stało. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Wiem. Wiem, że wybaczę mu... W zasadzie chyba już mu wybaczyłam. Ale rozmowa nas nie ominie i to może wszystko skomplikować. Wzięłam głęboki wdech i oparłam głowę o zagłówek sofy. Za często myślę o Zayn'ie. Ciekawe, czy on myśli o mnie? Czy jestem dla niego kimś ważnym? Chciałabym, żeby tak było.
Wyłączyłam telewizor jakoś po trzynastej. Weszłam po schodach na górę i zamarłam. Stał dosłownie kilka metrów ode mnie. Miał na sobie te same ubrania co wczoraj. Widoczniejszy był też jego zarost, który był gęstszy niż zwykle. Włosy miał w nieładzie, a jego oczy spuchnięte. Było mi go tak szkoda.
Do moich oczu napłynęły łzy. Nie myślałam zbytnio i wyciągnęłam w jego stronę ręce.Widziałam jego wahanie, ale po chwili przytulił mnie. Znowu czułam się bezpieczna. Nie odzywaliśmy się ani słowem. On coraz mocniej mnie obejmował i usłyszałam, że płacze. Sama pozwoliłam by moje łzy popłynęły po policzkach. Bardzo mi go brakowało. Wszystko odeszło. Najważniejsze było dla mnie to, że znowu ma mnie w swoich umięśnionych ramionach. Wiedza, że on przeżywał to bardziej niż ja dobijał mnie jeszcze bardziej. Pozwoliłam osobie, którą kocham cierpieć.
- Brakowało mi ciebie - powiedział tak cicho, że sama nie byłam pewna czy tego sobie nie wymyśliłam.
- Mi ciebie też - szepnęłam i zamknęłam oczy.
Staliśmy tak dosyć długo. Sama nie wiem czy minęło kilka sekund czy minut. Nie płakaliśmy już. Słyszałam tylko przyspieszone nasze oddechy.
- Jess powinniśmy porozmawiać - powiedział i poczułam jak jego mięśnie spięły się.
Bał się. Bał się tej rozmowy, tak samo jak ja. Miałam mu za złe, że zepsuł tą wspaniałą chwilę. Westchnęłam cicho.
- Proszę nie teraz - jęknęłam drżącym głosem.
- Przepraszam maleńka - wyszeptał w moje włosy.
- Przepraszam pogadamy kiedy indziej - musnęłam ustami jego szyję i odsunęłam się od niego.
Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na podłodze i skuliłam się. Schowałam twarz w kolanach i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam. Mogłam przecież stać tam z nim teraz i tulić się do niego.

Cały wczorajszy dzień spędziłam w pokoju. Myśląc o tym wszystkim.
Obudziłam się rano i przygotowałam się do szkoły. Dzisiaj na szczęście Harry zawozi mnie do szkoły, choć podobnie ma od razu jechać coś załatwić. Trudno. Ubrałam się w czarne rurki i szarą bluzę. Chwyciłam swoją torbę i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Styles. Uśmiechnęłam się do niego lekko i poszliśmy do garażu. Wsiedliśmy do auta i chłopak odpalił samochód. Całą drogę milczałam. Harry próbował w jakiś sposób wciągnąć mnie do rozmowy z marnym skutkiem, więc po jakimś czasie odpuścił. W mojej głowie cały czas siedział Malik. Tak bardzo mi go brakowało i chciałam znowu go czuć blisko siebie. Czuć ciepło jego ciała, bicie jego serca i przyspieszony oddech. Chciałam tylko mieć za sobą tą rozmowę. Wiem, że Zayn nie odpuści i choć na pewno jest to dla niego równie ciężkie jak dla mnie, ale on chce ją przeprowadzić.
Poczułam jak ktoś mną potrząsa. Odrzuciłam wszystkie myśli i spojrzałam na Harry'ego.
- Co z tobą? Mówię od kilku minut, że jesteśmy na miejscu, a ty nic. Wszystko okay?
- Ummm tak tak. Zamyśliłam się tylko - spuściłam głowę na swoje dłonie.
- Jesteś dziwnie milcząca ostatnio.
- Jest dobrze - uśmiechnęłam się blado. - Pójdę już. Pa Hazz - dałam chłopakowi buziaka w policzek i wysiadłam z auta.
Chłodne powietrze owiało moje ciało. Nie było dzisiaj zbyt ciepło. Weszłam do budynku i udałam się na pierwsze piętro, gdzie była pracowania geograficzna. Usiadłam pod klasą i znowu się zamyśliłam. Chciałabym by Zayn przyjechał po mnie i zabrał na kilka dni do tego domku w lesie.
Po kilku minutach obok mnie usiadł Austin i Josh.
- Hej - powiedzieli radośnie razem.
- Cześć - odpowiedziałam z udawanym uśmiechem.
- Czemu cię wczoraj nie było? - zapytał Austin.
- Nie czułam się najlepiej - skłamałam.
Nie miałam ochoty rozmawiać z nimi. Z nikim nie miałam ochoty. Modliłam się tylko by ten dzień wreszcie się skończył. Na moje szczęście zadzwonił dzwonek. Wstałam z ławki i poszłam do klasy. Usiadłam na swoim miejscu, a obok mnie pojawiła się Nicole.
Nicki to śliczna brunetka z dużymi piwnymi oczami. Była chyba najładniejsza w całej szkole. On dobrze wiedziała, że jest piękna i wykorzystywała to. Usiadła obok mnie. Miała na sobie brązową bluzkę, jeansy i bordową czapkę.
- Hej - powiedziała z uśmiechem.
- No hej - odwzajemniłam gest.
- Nie miałyśmy okazji jeszcze porozmawiać, a szkoda, bo wydajesz się być bardzo miła - powiedziała radośnie.
Nie wiem jak ona to robi, ale za każdym razem, gdy ją widziałam w szkole była uśmiechnięta. W sumie miała piękny uśmiech, więc mogła go pokazywać cały czas.
- No jeszcze nie miałyśmy okazji...
- Nie obrazisz się jak będę z tobą siedzieć na tej lekcji?
- Jasne, ze nie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Proszę o cieszę - powiedział nauczyciel geografii wchodzący do klasy.
Westchnęłam i zaczęłam notować to co mówił mężczyzna. Na szczęście lekcja wyglądała, tak, że zapisaliśmy pół strony w zeszycie, a później kazał nam tylko słuchać.
Po długich czterdziestu pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje rzeczy i poszłam pod klasę obok, gdzie mieliśmy godzinę wychowawczą. Dla mnie powinny być tylko godziny wychowawcze zwłaszcza, że mamy fajnego nauczyciela. Siedziałam na ławce, gdy podeszła do mnie Nicole. Uśmiechnęła się i usiadła obok.
- Co powiesz na wspólny lunch? - zapytała.
- Teraz?
- No nie za godzinę. Myślę, ze fajnie byłoby się poznać.
- Chętnie - w sumie to się ucieszyłam, bo nie będę musiała siedzieć z Megan.
- Bardzo się cieszę - pisnęła.
Rozmawiałyśmy chwilę, gdy podszedł do naszej klasy nasz klasowy kujon.
- Ekhem pan Owen kazał wam przekazać, że będziemy lekcję mieli na sali gimnastycznej - powiedział dumnie, tak jakby był z siebie dumny, że to jego przysłał nauczyciel.
Wszyscy się podnieśliśmy z miejsca i poszliśmy na salę. Nasz nauczycie Jerry Owen miał około dwudziestu pięciu lat i uczył wuefu. Był naszym wychowawcą i chyba każda klasa nam tego zazdrości. Jest młody, więc nas rozumie. Nie robi nam afer o byle co i w sumie możemy pogadać z nim jak z kolegą. Gdy znaleźliśmy się na sali, nasz nauczyciel zostawił hantle i podszedł do nas z uśmiechem. Jak to on był w samych spodenkach i miał przewieszony ręcznik przez ramię. Lubił chyba się chwalić swoim ciałem. Miał czym, więc nie widzę w tym problemu. Gorzej jakby był to stary, gruby facet z włosami na klasie i plecach... Skrzywiłam się na tą myśl. No ale nasz pan Owen podobał się dziewczynom i to go nie krępowało.
- Siadajcie - powiedział siadając na krześle, a my na podłodze przed nim.
Obok mnie usiadła Nicki, a po drugiej stronie Josh, który uśmiechnął się do mnie.
- No to klaso mamy trochę spraw do załatwienia. Na początek Jess cieszę się, że jesteś z nami i dobrze ci z nami - powiedział mężczyzna patrząc na mnie z uśmiechem.
Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Poczułam rękę na swoim ramieniu rękę. Spojrzałam na Josha, który tylko się uśmiecha i przyciąga mnie bliżej obejmując. To było trochę dziwne. Nagle w mojej głowie odezwały się słowa Austina "widać jak na ciebie patrzy. Podobasz mu się."
Odrzuciłam tą myśl od siebie i skupiłam się na tym co mówi nauczyciel.
- Słuchajcie pewnie się ucieszycie, bo jutro odbędzie się w naszej szkole dyskoteka - wszyscy zaczęli nagle gadać, komentować i ustalać w co się ubiorą. - Ej! Wysłuchajcie mnie, a później dam wam wolną chwilę. Trochę tych informacji mam wam do przekazania.Wracając do jutrzejszej imprezy. Możecie zabrać ze sobą osobę towarzyszącą spoza szkoły. Wiem co byście chcieli robić, więc proszę nie przesadzajcie z alkoholem. Po drugie dzisiaj macie skrócone lekcję. Macie potem matematykę i angielski, a później do domu - wszyscy się ucieszyli. - I ostatnia informacja. Mam już plan wycieczki, która odbędzie się w maju. Jedziemy do Londynu. Wiem, że nie będziecie chcieli zwiedzać za dużo i chcecie się tylko bawić, więc wybrałem Londyn. Jakieś pytania?
- Na ile dni? - zapytał Austin.
- Trzy. Nie ma więcej pytań? Nie, to macie teraz chwile dla siebie - powiedział mężczyzna i wrócił do swoich hantli.
- Jejku tak się cieszę na tą imprezę i wycieczkę - pisnęła zadowolona brunetka.
- Ja w sumie też - uśmiechnęłam się.
- Wiesz już kogo zabierzesz? - wtrącił się Josh.
- Nie wiem jeszcze - wzruszyłam ramionami.
Od razu pomyślałam o Liam'ie albo Harry'm. Będę musiała o tym pomyśleć.
Po tej lekcji udałam się z Nicki na stołówkę. Wzięłyśmy tacę z jedzeniem i usiadłyśmy przy stoliku, który stał na środku pomieszczenia. Miałyśmy idealne miejsce na wszystkich... A wszyscy mieli idealny widok na nas. Z brunetką od razu złapałyśmy wspólny język. Dużo się śmiałyśmy. Zaczęłyśmy obgadywać innych uczniów.

Podobało mi się to, że dziewczyna była szczera do bólu i na dodatek zabawna. Czułam się jakbym znała ją kilka dobrych lat. Cieszę się, że znam kogoś takiego.
- Spotkamy się jutro przed imprezą przed szkołą? - zapytała.
- No okay. Wiesz z kim pójdziesz?
- Hmm mam na oku jednego chłopaka. Mieszka niedaleko mnie i jest bardzo przystojny. Mam nadzieję, że mi się uda go zaprosić.
- Uda ci się jestem o tym przekonana - uśmiechnęłam się.
- A ty z kim masz zamiar przyjść?
- Myślę o którymś z kolegów mojego brata.
- No, no Jess - spojrzała na mnie i razem się zaśmiałyśmy.
Gdy tak rozmawiałyśmy wzięłam telefon i napisałam szybko sms, że kończę wcześniej i żeby ktoś po mnie przyjechał, Nacisnęłam "wyślij", usunęłam tą wiadomość i zaczęłam się do kogo ją wysłałam. Cholera głupia jestem.
Lekcje szybko minęły. Pod szkołą rozstałam się z Nicole i każda z nas poszła w inną stronę. Poszłam na parking i zaniemówiłam. To niemożliwe.
Na parkingu stał czarny samochód. Na jego masce leżał wielki bukiet z chyba pięćdziesięciu łososiowych róż. O auto opierał się Malik. Odwrócił się i nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam do niego niepewnie.
- Co ty tu... - nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał.
- Napisałaś mi wiadomość, że kończysz wcześniej.
- Och... - zagadka rozwiązana. - Przepraszam jeśli ci przeszkodziłam w czymś.
- Nic nie robiłem - wziął kwiaty i wręczył mi je. - Dzień dobry mała - uśmiechnął się i mnie objął.
- Hej - jęknęłam. - Dziękuję za kwiaty.
Mulat uśmiechnął się i wsiedliśmy do auta. Rzuciłam torbę na tylne siedzenie i położyłam tam ostrożnie kwiaty. Jechaliśmy w ciszy, gdy coś mi się nie spodobało. To nie była droga do domu.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - nie odrywał wzroku od drogi.
-Nie wiem...
- Chcę byśmy pogadali bez świadków. W  domu są chłopaki, więc muszę cię gdzieś zabrać.
Kiwnęłam tylko potakująco głową. Jechaliśmy jeszcze kilka minut. Chłopak zatrzymał samochód i wysiedliśmy z niego. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w parku. Tylko, ze jakimś opuszczonym, zniszczonym. Nie za piękne miejsce. Zayn złapał moją dłoń i pociągnął za sobą. Doszliśmy do fontanny. Była popękana i lekko pokryta mchem. Usiedliśmy na niej. Milczeliśmy i żadne z nas nie podnosiło wzroku. W końcu usłyszałam głos ciemnookiego.
- Przepraszam... Wiem robiłem to już wiele razy, ale nawet nie wiesz jak to mnie boli. Nigdy czegoś takiego nie zrobiłem. Uwierz mi, że nie chciałem ciebie wykorzystać. To samo wyszło. Czuję się jak śmieć, który zranił bezbronną dziewczyną. Wiem, że nawet nie mam co prosić cię o wybaczenie.
- Zayn...
- Wiem nienawidzisz mnie i...
- Zayn! - podniosłam głos, by w końcu dał mi coś powiedzieć.
Spojrzał na mnie zdezorientowany i zamilkł.
- Ja ci już wybaczyłam - spojrzałam w jego oczy.
Najpierw widziałam w nich ból, a po moich słowach zdezorientowanie. Po chwili uśmiechnął się lekko chyba nie wierząc w moje słowa.
- Serio?
- Tak. Powinieneś się tego domyśleć po naszym wczorajszym spotkaniu.
- Myślałem, że to mi się przyśniło. Czyli jest między nami już okay?
- Tak - powiedziałam z uśmiechem.
Widziałam jak jego dłonie się trzęsą i nie wie co ma zrobić. Chwyciłam jego dłoń i delikatnie głaskałam ją kciukiem. On od razu się zrelaksował.
- Zayn pójdziesz jutro ze mną na dyskotekę szkolną? - powiedziałam z nadzieją, że się zgodzi.
- To chyba ja powinienem ciebie zaprosić na randkę - uśmiechnął się zadziornie.
- Oj cicho. Pójdziesz?
- Szkolna impreza.... Jeeeeej - powiedział z udawanym entuzjazmem.
- No weź no - zrobiłam słodką minę.
- Dobra pójdę - uśmiechnął się i pocałował mnie w nos.
Siedzieliśmy tak dosyć długo. Milczeliśmy. Ja bawiłam się jego długimi palcami wpatrując się w jego oczy.
W końcu wróciliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Zobaczyłam zdziwioną minę Liam'a, gdy zobaczył nas razem. Wiedziałam, że nie jest z tego zadowolony i będzie chciał o tym gadać. Poszłam szybko do pokoju. Rzuciłam się na łóżko kładąc kwiaty do wazony na stoliku nocnym. Patrzyłam na sufit uśmiechając się jak idiotka. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam pukanie do drzwi balkonowych. Wiedziałam kto to. Podniosłam się i wpuściłam do środka Zayn'a. Bez słowa pociągnął mnie na łóżko. Leżeliśmy w ciszy. Ja miałam położoną głowę na jego piersi i wsłuchiwałam się w jego przyspieszone bicie serca. Nagle przypomniało mi się co było napisane na kartce od Zayna.
- Zayn?
- Hm? - mruknął cicho i objął mnie mocniej.
- Pamiętasz napisałeś na kartce, że powiedziałam ci coś wtedy i nie wiesz czy to prawda... Co powiedziałam? - podniosłam się na łokciach by móc na niego spojrzeć.
- Och tak... Jess nie mówmy o tym. To nie było nic poważnego. Usłyszę to od ciebie na pewno, gdy to będzie prawda, a wtedy ci powiem, o co chodziło.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - uśmiechnął się i cmoknął moje czoło.
Położyłam się tak jak wcześniej i zaczęłam myśleć o tym. Cholera ja mogłam wyznać mu miłość. To mnie przeraziło i w sumie nie wiem czemu to mnie przestraszyło. Moje uczucia mogą zmienić wszystko.
- Cieszę się, że mogę cię znowu mieć w ramionach - wyszeptał w moje włosy.
Uśmiechnęłam się, ale nic nie odpowiedziałam. Wydawało mi się, że on wie, że też się z tego cieszę.
- Jak w szkole? - serio będziemy rozmawiać o szkole Malik?
- Hmm okay. Chyba zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z mojej klasy - on zesztywniał. - Spokojnie nie chodzi o Megan - on znowu się rozluźnił. - Jest naprawdę fajna i jutro ją poznasz - uśmiechnęłam się.
- Skoro ty ją lubisz to pewnie tak. A o której mamy się tam zjawić?
- Za pięć dziewiętnasta pod głównym wejściem jestem umówiona właśnie z Nicole.
- Dobra.
- Mam wycieczkę w maju do Londynu na trzy dni.
- Aż trzy dni? Będę tęsknił - powiedział całując mnie w czubek głowy.
To było cholernie słodkie. Prawda jest taka, że pewnie też będę tęsknić.
- Spokojnie jeszcze ci się znudzę.
- Nie sądzę - mruknął.
Spędziliśmy cały dzień na rozmawianiu. Nawet obiad zjedliśmy w moim pokoju śmiejąc się i rozmawiając. To był naprawdę udany dzień. Znowu położyliśmy się i nawet nie wiem kiedy wtulona w jego silne ramiona zasnęłam...


Hej słonka! ♥
I jak podoba się rozdział? 
W zakładce "Bohaterowie" pojawiła się nowa postać Nicole :)
Dziękuję za to, że jesteście.
KOOOOOCHAM WAS ♥♥♥♥♥
Wasze komentarze bardzo mnie motywują, więc proszę o waszą opinię.
KOMENTARZ = WIELKA MOTYWACJA DLA MNIE
1. Podawajcie swoje TT
2. Dodawajcie się do obserwatorów
3. Komentujcie
4. Udostępnijcie moje bloga jeśli będziecie mogli będę bardzo wdzięczna, a was będzie więcej.
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział.
Chętnie przytuliłabym was wszystkich...
Ale, że nie mogę to macie FREE HUUUUUUGS od Niall'a ♥ :D
Jeszcze raz wam dziękuję za wszystko♥
Do następnego razu moje słonka! :) ♥

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 18

Zamknęłam za sobą drzwi i przebrałam się w koszulkę do spania. Opadłam zmęczona na łóżko i patrzyłam na sufit. W tym momencie brakuje mi mamy. Ona na pewno wiedziała co miałabym zrobić. Zrozumiałaby mnie i moja uczucia. Chłopakom nie umiem się jeszcze zwierzać, choć Liam jest naprawdę cudowny i stara się mi pomóc. Ech potrzebuję pogadać z jakąś dziewczyną. Megan... O nie ona odpada już jako pierwsza. Hmm... Ale jest Gabe, dziewczyna Lou. Chciała się ze mną zaprzyjaźnić, a nasze wspólne zakupy były naprawdę udane. Mam nadzieję, że będzie jutro u Lou, albo chociaż dostanę jej numer. Ale to już jutro, dzisiaj jestem całkowicie wyczerpana.
Zamknęłam oczy i owinęłam się starannie kołdrą. Po chwili zasnęłam.


- Jess wstawaj - usłyszałam ciepły głos przy moim uchu.
Mruknęłam tylko pod nosem i przewróciłam się na drugi bok. Nie chciałam jeszcze wstawać.
- Jess jeśli nie wstaniesz za tą cholerną minutę to cię wyłaskoczę.
- Skąd wiesz, że mam łaskotki? - chciałam przeciągnąć jak najdłużej się da leżenie w łóżku.
- A stąd - chłopak usiadł na mnie okrakiem i zaczął wbijać w moje ciało swoje palce.
Od razu zareagowałam piskiem i rzucaniem się na boki. Liam zaśmiał się i dalej kontynuował tortury. Po niedługim czasie, który dla mnie był wiecznością brunet zszedł ze mnie. Usiadłam na łóżku i próbowałam unormować oddech. Ta sytuacja przypomniała mi, że jak byłam mała właśnie w taki sposób budził mnie tata, lub gdy byłam smutna zawsze mnie łaskotał. Zamknęłam mocno oczy. Nie mogłam sobie pozwolić by teraz się rozkleić. Jak teraz się popłaczę, to nie będę mogła się uspokoić i będę wyglądała okropnie jak znajdę się w szkole.
- Uszykuj się i zapraszam na śniadanie - powiedział z uśmiechem Li i wyszedł.
Zwlekłam się z łóżka. Jednak ta przerwa za bardzo mnie rozleniwiła. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Chwyciłam szczoteczkę, pastę i zaczęłam myć zęby. Najchętniej wróciłabym teraz do mojego cieplutkiego łóżeczka i spędziła tam resztę dnia.Wyplułam pianę z buzi i wypłukałam usta. Wróciłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Widziałam co miał na sobie Liam, więc postanowiłam ubrać się podobnie. On miał na sobie czarne rurki i błękitną koszulę w białą kratę. Ja założyłam czerwoną koszulę w kratę i jeansowe rurki. Spakowałam do czarnej torby wszystkie książki i zeszyty, które są potrzebne mi na dzisiejszy dzień. Podeszłam do biurka, gdzie miałam małe wiszące lusterko i zrobiłam delikatny makijaż. Chwyciłam gumkę i zaczęłam robić warkocza. Związałam włosy i poszłam do salonu. Rzuciłam torbę na fotel i usłyszałam głos Liam'a dobiegający z kuchni.
- Jessica pośpiesz się nie mamy czasu!
Przewróciłam oczami i udałam się do pomieszczenia, w którym znajdował się Payne.
- Wreszcie! - warknął i spojrzał na mnie z uśmiechem. - Witaj siostro bliźniaczko - zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek. - Zrobiłem naleśniki. Siadaj i jedz, bo mamy mało czasu.
- Gdzie się tak spieszymy? - zapytałam biorąc gryz naleśnika.
- Jak to gdzie? Do twojej szkoły. Jest za dwadzieścia ósma.
- O cholera - wybełkotałam z jedzeniem w ustach.
Te naleśniki były zbyt dobre by jeść je w pośpiechu. Jednak zjadłam w ekspresowym tempie dwa naleśniki i popiłam ciepłą herbatą. Odstawiłam naczynia do zlewu i umyłam ręce.
- Bujaj się! - krzyknął brunet z salonu.
- Idę, idę - warknęłam pod nosem.
Weszłam do salonu i wzięłam swoją torbę. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy przed blok. Samochód Liam'a od razu rzucał się w oczy. Nikt na tym osiedlu nie ma tak drogiego samochodu. Aż dziwne, że przez noc nikt go nie ukradł, ani nie zniszczył. Wsiedliśmy do auta i chłopak ruszył z piskiem opon.
- Hazz będzie w szkole? - zapytałam patrząc na drogę.
- Raczej tak, ale pewnie się spóźni. On nie należy do tych osób, które wstają o siódmej rano.
Westchnęłam cicho. Nie chciałam być tam sama. Po tak długiej przerwie czuję się jakby to był znowu mój pierwszy dzień w szkole. Za to ciekawa jestem co powiedzą nauczyciele. A może oni też się boją Lou i jego kolegów, albo oni ich przekupili. W sumie nie zdziwiłabym się. Są do tego zdolni.
Po około dziesięciu minutach drogi dojechaliśmy na szkolny parking. Wysiedliśmy z auta i Li złapał mnie za rękę.
- Zaprowadzę cię pod klasę - uśmiechnął się do mnie słodko i pociągnął w kierunku wejścia do szkoły.
No to teraz na pewno będą o mnie plotki. Pierwszego dnia przyjeżdżam tu z Harry'm, po pierwszej lekcji zabiera mnie Zayn, a teraz Liam. Hmm czuję, że w szkole będę miała etykietkę puszczalskiej, czy coś w ten deseń. To trochę śmieszne, że ludzie oceniają cię choć w cale cię nie znają. Trudno takie gadanie w szkole to nic w porównaniu do tego co przechodzę teraz.
Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy przy pracowni plastycznej.
- No złotko ja spadam, a ty się ucz. O której kończysz?
- O czternastej dwadzieścia pięć.
- Dobra będę pod szkołą jakoś o czternastej dwadzieścia, a jak się spóźnię, to poczekaj na mnie.
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko.
- Powodzenia mała - pocałował mnie w czoło i odszedł.
Widziałam te wszystkie dziewczyny. które na niego patrzyły i wzdychały. Zachciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Bo nie dość, że puszczalska, to wyjdzie, że jeszcze jestem wariatką.
W końcu przyszedł starszy mężczyzna i wpuścił nas do klasy.
- Jess! Chodź do mnie - spojrzałam na przedostatnią ławkę, w której siedział Austin i machał mi z uśmiechem.
Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam razem z nim. Rozejrzałam się po klasie. Zwyczajna sala od plastyki, gdzie na każdym kroku można było zobaczyć prace uczniów. Josh siedział za nami i znowu uważnie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego lekko i odwróciłam się w stronę nauczyciela. Mężczyzna zaczął tłumaczyć czym będziemy się zajmować na kolejnych dwóch lekcjach. Nagle do klasy weszła spóźniona Megan. Przewróciłam oczami i westchnęłam. A już myślałam, że jej dzisiaj nie będzie.
- Hej! - uśmiechnęła się i usiadła z Josh'em.
Miałam ochotę przesiąść się na drugi koniec klasy. Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam blok i ołówek. Będę udawać, że jej nie ma. Mieliśmy narysować coś do wiąże się ze szkołą. Słyszałam jak wszyscy wymieniali się pomysłami. Głównie chcieli rysować coś co kojarzy się im z ich ulubionym szkolnym przedmiotem. Oklepane. Ta pomyślałam, że to oklepane, a sama nie umiałam wpaść na nic innego. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Dziedziniec był pusty. Gdzieniegdzie leżały jakieś śmieci. Dookoła jeszcze zielone trawniki i drzewa. To jest to! Narysuję dziedziniec. Położyłam kartkę na parapecie i zaczęłam szkicować. Zamierzałam narysować wszystko, te śmieci też, one oddają jak ciężko jest w szkole.
Zbliżał się koniec lekcji, a ja miałam skończone pół pracy. Na szczęście jest jeszcze jedna lekcja na dokończenie. Schowałam kartkę do teczki i oddałam ją nauczycielowi. Równo z dzwonkiem opuściłam klasę. Poszłam do swojej szafki z nadzieją, że może spotkam tam Harry'ego. Otworzyłam swoją szafkę i wzięłam książkę od chemii. Nagle obok mnie stanęła Meg.
- Cześć. Wszystko okay? Nie odezwałaś się do mnie ani słowem, też tak nagle zniknęłaś pierwszego dnia - powiedziała dziewczyna, a ja miałam ochotę się na nią rzucić i udusić.
- Ummm musiałam wyjechać to sprawa prywatna - rzuciłam obojętnie i zamknęłam swoją szafkę.
- No dobra. Siedzisz z nami na lunchu?
- Nie wiem.
- Widzę, że coś jest nie tak. Zrobiłam coś?
- Co cię łączy z Zayn'em? - palnęłam czego od razu pożałowałam.
- Chyba nic. Spotkaliśmy się kilka razy. Myślałam, że coś z tego będzie, ale najwidoczniej się myliłam. Ostatni raz widziałam się z nim jakiś czas temu spotkaliśmy się w galerii. Było miło na początku, ale później powiedział, że nie powinniśmy się spotykać, bo on poznał jakąś dziewczynę, na której chce się teraz całkowicie skupić. To było dziwne, bo on nie wygląda na takiego co chce spędzić swoje życie, albo chociaż jego część z jedną dziewczyną. A czemu pytasz?
- Tak z ciekawości - skłamałam.
Zastanawiałam się czy to ja jestem tą dziewczyną. Bardzo bym chciała. UGH znowu myślę o nim w ten sposób. To denerwujące. Chcę go nienawidzić, a cały czas pojawia się w mojej głowie jako ten kochany, cudowny Zayn.
- To co idziemy na ten lunch? - zapytała.
- Zobaczę czy będę głodna. Do później - rzuciłam i odeszłam jak najszybciej od niej.

Lekcje mi się nie miłosiernie dłużyły. Miałam teraz fizykę. Siedziałam sama na końcu klasy i wpatrywałam się w zegar wiszący na ścianie. Harry'ego nie było dzisiaj w szkole, więc dzień nie był najlepszy. Nie byłam na lunchu, nie byłam głodna i nie chciałam rozmawiać z Megan. Zastanawiałam się jak będzie wyglądał mój powrót do domu. Czy spotkam Zayna i czy będę umiała na niego spojrzeć? A może powinnam z nim pogadać o tym co się stało?
- Panno Tomlinson mogłaby mi pani powiedzieć, nad czym pani tak myśli, bo na pewno nie o mojej lekcji - wyrwał mnie z zamyślenia głos nauczycielki.
- Umm jaaa.. - wyjąkałam nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Pani profesor Jessica ma problemy rodzinne i pewnie nie jest jej łatwo w nowej szkole - powiedział Josh patrząc na mnie.
Pani Zevin najwidoczniej była zmieszana i nie wiedziała co odpowiedzieć. Ja sama nie wiedziałam czy mam potwierdzać informację Josh'a czy nie.
- Rozumiem - odezwała się w końcu kobieta. - Ale proszę byś chociaż udawała, że uważasz.
- Tak proszę pani - powiedziałam cicho i zwróciłam się do Josh'a.
Powiedziałam bezgłośne "dziękuję" i spojrzałam na całą zapisaną tablicę. Cholera. Nie wiedziałam o czym była lekcja, a te wszystkie wzory i obliczenia na tablicy to jedna wielka czarna magia. Chwyciłam długopis i zaczęłam przepisywać wszystko. Zdążyłam przepisać dwa wzory i zadzwonił dzwonek. Podziękowałam w duchu i szybko się spakowałam. Wyszłam szybko z klasy i poszłam w kierunku parkingu. Doszłam na plac i szukałam auta Liam'a. Ech nie ma go jeszcze. Świetnie. Usiadłam na krawężniku i czekałam. Prawie wszystkie samochody wyjechały spod szkoły, a jego nadal nie było. Pieprzyć to pójdę sobie na pieszo. Nie jest przecież aż tak daleko... Wstałam, otrzepałam tyłek i poszłam w kierunku bramy. Wyszłam poza teren szkoły, gdy podjechał Li. Cóż za wyczucie czasu. Wsiadłam do auta i zapięłam pasy.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział ruszając.
- Spoko - uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam na drogę.
- Jak w szkole?
- A jak ma być? Źle. Przyzwyczaiłam się do wolnego.
- Dasz radę. Zaraz wciągniesz się, przywykniesz i nawet nie zauważysz jak będą wakacje.
- Chciałabym - oparłam głowę o szybę. - A co z Zayn'em?
- Nie wychodził dzisiaj wcale z pokoju. Nie chciał z nikim gadać ani nic. Jak nie ogarnie dupy, to Lou będzie coś podejrzewał.
Westchnęłam i znowu nie wiedziałam co robić. On chyba bardziej to przeżywa niż ja.
- Pogadam z nim. Jeszcze nie dzisiaj, ale zrobię to - powiedziałam cicho.

Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Może to i lepiej. Li zaparkował auto i poszliśmy do domu. W salonie nikogo nie było. Cieszyłam się, że z nikim nie będę musiała rozmawiać o tym co działo się ostatnio. Zdjęłam buty i poszłam na górę. Na moje nieszczęście na piętrze spotkałam mojego braciszka.
- Hej młoda - uśmiechnął się.
- Hej, hej - wymusiłam się na uśmiech.
- Zjesz coś?
- Nie dzięki. Pójdę się pouczyć - wyminęłam go i poszłam do swojego pokoju.
Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Co tu się dzieje? Cały pokój był w kwiatach. Na biurku, szafkach nocnych i stoliku stały wielkie wazony zapełnione różnymi kwiatami, na podłodze również było pełno wazonów. Uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka, na którym leżała duża, piękna różowa róża. Była przepiękna poza tym uwielbiałam różowe róże. Powąchałam kwiat i delikatnie dotknęłam płatków. Położyłam się na łóżku i usłyszałam szelest. Podniosłam się i wzięłam kartkę leżącą na moim łóżku. Odłożyłam kwiat, który trzymałam i zaczęłam czytać.
O cholera co ja mu powiedziałam?! Teraz to mam ochotę iść i się go zapytać o wszystko, ale chyba nie chcę wiedzieć co palnęłam. Właściwie zawsze mogę zrzucić winę na narkotyki. Odłożyłam kartkę na stolik nocny i zamknęłam oczy. Westchnęłam cicho. Już mnie to wszystko męczy. To co teraz zrobił Zayn jest bardzo słodkie i kochane, ale w głowie cały czas powracały wspomnienia z naszego, niezbyt udanego pierwszego razu.
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi i do środka wszedł Louis.
- Jest obi... Obrabowałaś kwiaciarnie czy co? - rozejrzał się po pokoju.
- Jasne takie nowe hobby - przewróciłam oczami i wstałam z łóżka.
- To uważaj, żeby cię nie złapali. Bo tym co masz tutaj w pokoju to można ozdobić kilka sal i zrobić kilkanaście bukietów ślubnych - zaśmiał się. - Chodź na obiad kradziejko kwiatów.
Zeszliśmy na dół i usiadłam przy stole, gdzie był już Liam i Harry.
- Swoją drogą  rozumiem kraść pieniądze, samochody, biżuterię, nawet ubrania, ale kwiaty? Co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą - zaśmiał się mój brat, a ja przewróciłam oczami.
- Zabawne Tomlinson. A gdzie Zayn?
- Pewnie odsypia kaca - rzucił Hazz i spojrzał na mnie.
Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie. Louis postawił na stole jedzenie i chłopaki zaczęli jeść. Ja osobiście wcale nie miałam ochoty na jedzenie. Bawiłam się widelcem mieszając nim w ryżu i czekając jak będę mogła iść do siebie.
- Jak w szkole młoda? - zapytał mój brat.
- Jak to w szkole. Nudno i sporo nauki - westchnęłam.
- Dasz radę to jeszcze trzy miesiące i są wakacje - uśmiechnął się Li i objął mnie.
- Niby tak - napiłam się soku i spojrzałam na Louis'a. - Lou mogę iść do siebie? Muszę zrobić lekcję i odpocząć.
- Jasne leć - uśmiechnął się.
Wstałam od stołu i pobiegłam na górę. Doszłam do swojego pokoju i spojrzałam na drzwi od pokoju Zayn'a. Podeszłam bliżej i złapałam za klamkę. Nacisnęłam ją i weszłam do środka. Wszystkie okna były zasłonięte i było bardzo ciemno. W pokoju panował bałagan. Wszędzie butelki po alkoholu i wyraźny zapach fajek i zioła. Dopiero po chwili znalazłam go. Leżał przy oknie balkonowym z butelką whisky w ręku. Spał. Był w za luźnym dresie. Strasznie schudł. Westchnęłam i podeszłam bliżej Mulata. Wyciągnęłam butelkę z jego dłoni i postawiłam ją na stoliku. Otworzyłam lekko okno, żeby się przewietrzyło i kucnęłam przed Zayn'em. Był tak pijany, że nawet nie czuł jak z trudem przeniosłam go na łóżko. Odgarnęłam włosy z jego twarzy i delikatnie dotknęłam jego policzka.
- Oj Zayn, Zayn co ty odwalasz - westchnęłam i zaczęłam zbierać butelki.
Wystawiłam wszystkie za drzwi i ostatni raz spojrzałam na chłopaka. Chciałam go przytulić, ale najpierw powinnam z nim pogadać niż zrobić coś czego będę żałować. Zamknęłam drzwi od jego pokoju i zabrałam butelki do kuchni. Wrzuciłam wszystkie do kosza. Podeszłam do zlewu i obmyłam ręce.
Wróciłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w balkon z nadzieją, że pojawi się na nich Zayn. Wzięłam do ręki róże i dotykałam ją delikatnie i wąchałam. Czekałam, czekałam i czekałam, ale nic z tego. Dochodziła dwudziesta i nic. Zwlekłam się z łóżka i wzięłam swoją torbę. Wyciągnęłam zeszyt z angielskiego i zaczęłam robić pracę domową. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu, więc wzięłam się za matematykę. Z tym był trochę większy problem. Po parunastu minutach rozwiązałam wszystkie zadane równania. Odłożyłam wszystkie książki na biurko i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i zaczęłam się rozbierać. Dolałam do wanny truskawkowy płyn do kąpieli i weszłam do niej. Od razu zrelaksowałam się w gorącej wodzie. Położyłam głowę o zagłówek wanny i przymknęłam oczy.
Otworzyłam zmęczona oczy. Woda była bardzo zimna, a ja obolała. Zasnęłam w wannie. No super. Wyszłam z niej i wytarłam się. Założyłam szlafrok, bieliznę i wyszłam z łazienki. Rzuciłam się na łóżko i od razu mój wzrok powędrował na balkon. Nie było go. Pewnie cały czas śpi. Westchnęłam cicho i wsunęłam się pod kołdrę. Zamknęłam oczy oddając się w objęcia Morfeusza.



Hej słonka! ♥
Myślałam nad tym co pisaliście w komentarzach, a mianowicie o znalezieniu kogoś do pomocy...
Uważam, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Ponieważ wszystko od początku zrobiłam sama i 
nie sądzę by ktoś napisał to co ja chce. Mam pomysł na to wszystko, ale problemem jest ubranie tego wszystkiego w odpowiednie słowa i brak czasu. 
Staram się jak najczęściej dodawać, choć wiem, że powinno być częściej...
Cały czas myślę nad zawieszeniem bloga...
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze i czekam na kolejne.
Kocham was bardzo mocno ♥
Podawajcie swoje tt, dodawajcie się do obserwatorów i tak dalej :)
Do następnego xx

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 17

Położyłam się na łóżku i wtuliłam się w jedną z poduszek. Pachniała nim. Pachniała tak mocno Zayn'em. Westchnęłam i rzuciłam nią w ścianę. Położyłam się na drugiej i zamknęłam oczy. Chłopak przykrył mnie kołdrą i szepnął do ucha "Śpij dobrze maleńka". W niedługim czasie odpłynęłam we śnie.

Spałam dosyć spokojnie. Obudziłam się po jakimś czasie. Rozejrzałam się dookoła. Harry'ego nie było. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju.Weszłam do salonu i ujrzałam Zayn'a i Harry'ego. Stali przed sobą i piorunowali wzrokiem siebie nawzajem. Nawet nie zauważyli, że przyszłam. Kłócili się, a powodem kłótni byłam ja... Nagle Harry wyciągnął pistolet i wycelował nim w Mulata, mówiąc, że nigdy więcej nie zrani żadnej dziewczyny.
- Harry nie! - krzyknęłam, a Styles pociągnął za spust.
Ciało Zayn'a opadło bezwładnie na podłogę, a z jego klatki piersiowej sączyła się krew. Krzyczałam, płakałam i trzęsłam się z przerażenia. Podbiegłam do Mulata. Próbowałam jakoś zatamować krwawienie.
- Zayn proszę - szepnęłam przez łzy.
Poczułam silne dłonie na moich ramionach, które mną lekko potrząsały.

-Jess obudź się to tylko sen - usłyszałam spokojny głos Harry'ego i otworzyłam oczy.
Byłam cała spocona i zapłakana. Rozejrzałam się po pokoju próbując sobie wszystko poukładać. Wtuliłam się w chłopaka cały czas płacząc. 
- Już spokojnie mała co ci się śniło? - głaskał mnie po plecach i lekko nas kołysał.
- Nic - jęknęłam i odsunęłam się od niego. - Muszę się ogarnąć i zrobić lekcje, bo jutro mam szkołę - zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki.
Podeszłam do umywalki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Cały czas płakałam i nie mogłam się uspokoić. Ten sen był tak cholernie realistyczny i bolesny. Nie ma go od dawna, a już za nim tak bardzo tęsknię. To pojebane, przecież tak bardzo mnie zranił, a moje serce nadal go pragnie. Sama już nie wiem co chcę robić. Kocham go i to jest ten problem. Mój błąd. Kochać kogoś takiego jak on nie jest łatwo. Może gdybym wiedziała co dokładnie się wczoraj stało byłoby mi łatwiej. Wiedziałam też, że będę musiała wrócić do domu Lou. Będę go codziennie widywała kilkanaście razy. Zapewne spotkam go z inną, a to mnie dobije...
Wzięłam głęboki wdech i obmyłam twarz zimną wodą. Chwyciłam błękitny ręcznik i wytarłam się. Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu, do którego właśnie wchodził Harry trzymając w rękach talerz z kanapkami i kubek z parującym czymś.
- No hej - uśmiechnął się szeroko. - Zrobiłem ci herbatę i coś do jedzenia - postawił wszystko na stoliku i usiadł na sofie.
- Dziękuję Hazz - uśmiechnęłam się lekko i siadając na fotelu chwyciłam swój laptop.
Weszłam na facebook'a, gdzie zobaczyłam zaproszenia od osób z mojej klasy. Potwierdziłam wszystkie i spojrzałam na czat. Potrzebowałam się dowiedzieć co jest zadane i jak wielkie mam zaległości. Zielona kropka była przy Megan... Nie potrafiłam do niej napisać. Nie po tym jak zobaczyłam ją z moim Zayn'em... Znaczy nie moim... Ech... Zobaczyłam, że również dostępny jest Austin. Uśmiechnęłam się i napisałam do niego.
Po kilku minutowej rozmowie wyszło na to, że mam bardzo duże zaległości, ale on ma przyjść do mnie i ma mi we wszystkim pomóc. Zerwałam się z miejsca i zaczęłam ogarniać salon.
- Hazz przyjdzie do mnie kolega z klasy, by pomóc mi w lekcjach. Jeśli chcesz możesz iść.
- Dobra, ale uważaj na siebie.
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko. - Tylko pamiętaj co mi obiecałeś.
- Pamiętam, pamiętam.
- Dziękuję, że przyszedłeś - podeszłam do niego i go przytuliłam.
- W razie czego dzwoń - uśmiechnął się i opuścił moje mieszkanie.
Przyniosłam wszystkie książki i zeszyty i położyłam je na stoliku. Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. Znalazłam jedynie słone paluszki i ciastka. Wzięłam je i zaniosłam do salonu. Wróciłam do kuchni i wzięłam z lodówki sok pomarańczowy, który uwielbiam. Chwyciłam w drugą dłoń dwie szklanki i poszłam do salonu. Odstawiłam wszystko na stolik i rozejrzałam się dookoła. Chyba wszystko jest okay. Zdążyłam usiąść na fotelu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Warknęłam pod nosem i wstałam podchodząc do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam mojego kolegę.
- Przyszedłem trochę wcześniej, chyba się nie obrazisz? - powiedział z uśmiechem.
- Hmm no nie wiem czy zdołam ci wybaczyć - zaśmiałam się. - Wchodź.
Przepuściłam go w drzwiach i zamknęłam je za nim. Przyjrzałam się mu uważnie. Ubrany był w zwykłą czarną koszulkę, czarne spodnie z luźnym krokiem i niebieski full cap. Chyba czapki to jego nieodłączny dodatek do każdej stylizacji. Chłopak usiadł na sofie i od razu sięgnął po ciastko.
- Bierzemy się za naukę? - pytam siadając obok niego.
- Jasne... Tylko, że... - zawahał się i podrapał po karku.
- Tylko, że co? - spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Przyszedłem wcześniej, bo chciałem z tobą porozmawiać.
- No to słucham - nadal nie wiedziałam o co może mu chodzić.
- Zniknęłaś tak nagle. Wiesz nie byłoby to nic dziwnego, gdyby to nie był twój pierwszy dzień w nowej szkole i nie byłoby to od razu po pierwszej lekcji. Czy my coś źle zrobiliśmy? Wystraszyliśmy cię czy coś? - najwidoczniej był smutny i patrzył uważnie na mnie.
- Nie, to nie było przez was. Po prostu... To sprawy rodzinne. Wiesz po śmierci rodziców zostało jeszcze wiele spraw do zrobienia, a ja za szybko poszłam do szkoły, by sobie ze wszystkim poradzić, więc mój brat zabrał mnie bym odpoczęła przez kilka dni - uśmiechnęłam się lekko.
Znowu skłamałam, a tak bardzo nie chciałam tego robić. Widziałam, że on się martwił, a ja musiałam go tak perfidnie okłamać. On uśmiechnął się do mnie słodko.
- To dobrze, trochę bałem się, że coś ci zrobiłem, albo Megan. Jest dosyć specyficzna.
Wypowiedział jej imię, a mnie przeszły ciarki. Właściwie to ona mi coś zrobiła. Kręciła z chłopakiem, który jest mój. MÓJ I TYLKO MÓJ... Cholera znowu myślę o nim jak o moim chłopaku. Nigdy nie myślałam tak o żadnym chłopaku z którym byłam. Był po prostu i jakoś nie podkreślałam sobie nawet w myślach, że jest mój i tylko mój. A Zayn... To jakieś dziwne. Ja jestem dziwna. On jest dziwny.
- Znasz Zayn'a? - palnęłam nagle.
- O jakimś Zayn'ie mówiła mi Meg jakiś czas temu. Była nim mega podjarana. Mówiła jaki on to nie jest seksowny i w ogóle, ale spławił ją. Wydaje mi się, że cierpiała, ale zaraz się pozbiera i znajdzie kolejnego. A co?
- Byłam z nim na tym wyjeździe - poczułam, że muszę z kimś pogadać o tym, a on wydawał mi się odpowiednią osobą.
- Kręcił z tobą i z Meg naraz? Wow co ten chłopak w sobie ma? Może mnie z nim poznasz i nauczę się czegoś od niego - powiedział poważnie, co wywołało u mnie wybuch śmiechu.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Austin ja się w nim zakochałam - ostatnie zdanie mówię ledwo słyszalnie.
Zastanawiałam się czy w ogóle mnie usłyszał, ale chyba tak. Westchnął i podrapał się po karku.
- Jak on wygląda? Jaki jest z zachowania?
Nie wiedziałam po co mu to wiedzieć, ale postanowiłam odpowiedzieć zgodnie z prawdą i z tym co ja sama o nim sądzę.
- Ech no jest bardzo przystojny i tak jak powiedziała Meg seksowny. Typowy bad boy. Ma sporo tatuaży i zawsze perfekcyjnie ułożone włosy. Często zostawia kilkudniowy zarost, co sprawia, że jest jeszcze bardziej piękniejszy. Uwielbiam jak uśmiecha się szczerze, tak, że jego czekoladowe oczy się śmieją. Czuję się bezpieczna w jego silnych ramionach i potrafi mnie uspokoić. Usta jego kuszą, zawsze jak na nie patrzę mam ochotę go pocałować, całuję wspaniale. Jest kochany i uroczy na swój sposób, ale częściej dominuje jego zła strona bad boy'a. Jest dosyć wybuchowy i agresywny... - przerwałam.
Nie chciałam by wiedział więcej. Pewnie, gdybym powiedziała o jego wybuchowości i agresji, zeszłabym na temat naszego seksu i jego udziale w gangu. A o gangu nie może się dowiedzieć. O seksie też wolałabym by nie wiedział. Zwłaszcza, że to nie był wymarzony pierwszy raz.
Austin przyglądał mi się przechylając głowę. Wyglądał jakby był mocno zamyślony, ale nie odzywałam się pierwsza. Powiedziałam mu już wystarczająco dużo. Teraz on powinien się odezwać.
- Spodziewałem się tego, że opiszesz go w samym superlatywach i tak było na początku, ale później trochę mnie przeraziłaś. Powiedziałaś, że jest agresywny. Jess... Czy on cię uderzył? - patrzył na mnie uważnie i widziałam jak jego ciało się spina podczas zadania pytania.
- Powinniśmy się wziąć za lekcję - zmieniłam temat.
- Twoja zmiana tematu mówi, że potwierdzasz.
- Nie. Nie uderzył mnie - starałam się brzmieć przekonująco, ale po jego minie wnioskuję, że wcale się nie nabrał. - Austin jest okay, a teraz weźmy się za tą cholerną naukę, bo nie chcę spędzić nad książkami całej nocy.
- No dobra. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedział z uśmiechem, ale w jego oczach widziałam, że do końca mi nie uwierzył.
Kiwnęłam głową, a chłopak zaczął wyciągać ze swojego plecaka zeszyty i książki. Wzięliśmy się za przepisywanie zeszytów. Na szczęście Austin mi pomógł, bo inaczej sama robiłabym to kilka godzin. Gdy wszystkie zeszyty były już przepisane zaczęliśmy robić jakieś zadania, które są na jutro zadane. Ręka mnie już bolała od pisania. Za długa przerwa od pisania i teraz są tego skutki. Po chyba dwóch godzinach wszystko już napisaliśmy. Opadliśmy na sofę i położyliśmy nogi na stoliku.
- Jess, nie obraź się. Twoje mieszkanko jest bardzo fajne, ale po chłopakach, z którymi się zadajesz i po twoim bracie to myślałem, że mieszkasz w jakieś wyjebanej w kosmos willi - powiedział brunet rozglądając się po salonie, a ja zachichotałam.
- Mieszkam w jak ty to określiłeś wyjebanej w kosmos willi razem z Lou i jego kolegami. To jest mieszkanie, w którym mieszkałam z rodzicami.
- Aż tak się mnie wstydzisz, że mnie nie zaprosiłaś do tego domu? - spojrzał na mnie z udawaną złością.
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu jestem tutaj od dwóch dni i nie chciało mi się tam jechać.
- No rozumiem, ale jestem smutny - wydął dolną wargę i pociągnął nosem.
- Ej no będziesz miał okazję mnie tam odwiedzić nie raz - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję - również się uśmiechnął i przytulił mnie. - Wiesz co było dziwne?
Odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego marszcząc brwi. Znowu mówi tak, że w ogóle mnie nie nakierowuje na to o co mu chodzi. To trochę denerwujące.
- Co?
- Ty i Josh zniknęliście ze szkoły w tym samym momencie... Choć w sumie to nic dziwnego. On często zrywa się nagle z lekcji i wraca po kilku dniach. Na początku myślałem, że coś między wami jest i razem gdzieś pojechaliście - zaśmiał się głośno. - No wiem to głupie, ale widać jak na ciebie patrzy. Podobasz mu się.
Otworzyłam szeroko oczy i usta. Moja mina pewnie była bardzo śmieszna. Pokręciłam przecząco głową.
- Co? Nie. Nie sądzę.
- Mów co chcesz, ale ja widzę co innego.

Po godzinie Austin opuścił moje mieszkanie. Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś bezsensowny program w telewizji. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Powinnam położyć się spać, bo inaczej nie wstanę do szkoły. No ale jakoś nie byłam śpiąca. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Już miałam wstać z fotela, kiedy do mieszkania wszedł Liam trzaskając drzwiami. Usiadł na kanapie i spojrzał na mnie. Wziął głęboki wdech.
- Jess ja wiem wszystko. Harry mi się wygadał. Dlaczego nie zadzwoniłaś? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Załatwiłbym wszystko. Zayn zapłaciłby za to co ci zrobił. To pierdolony skurwiel. Zabiłbym go za to co ci zrobił. Jessi zrobił ci coś? - powiedział w ekspresowym tempie cały czas uważnie mi się przyglądając.
- Jak widzisz żyję. Trochę bardzo to wszystko boli, ale muszę żyć - uśmiechnęłam się lekko by jakoś go uspokoić.
Tak naprawdę, gdy wspomniał o Malik'u moje serce znowu się rozpadło na miliony kawałeczków.
- Nie powinienem był do tego dopuścić. Przepraszam mała - przymknął oczy i mocno mnie przytulił sadzając na swoich kolanach.
- To nie twoja wina Li, nie mogłeś wiedzieć o tym co on chce zrobić - wyszeptałam.
Zamknęłam mono oczy powstrzymując łzy, które zaczęły mi napływać. Liam przycisnął mnie do siebie mocniej. Jedną głaskał mnie po głowie, a drugą przytrzymywał moje plecy. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. Łzy, które powstrzymywałam nagle gdzieś zniknęły, a mnie ogarnął wewnętrzny spokój.
- Ktoś jeszcze wie? - zapytałam po chwili bojąc się reakcji Lou i tego co stanie się z Zayn'em.
- Nie. Chciałem hmmm pogadać z moim braciszkiem o tym, ale był zalany w trzy dupy i płakał. Aż dziwne. Chyba nigdy nie widziałem go płaczącego. Bełkotał tylko, że nie chciał i że przeprasza. Żałuje tego co zrobił, ale i tak mam ochotę skopać za to dupę.
- Liaś nie. To sprawa pomiędzy mną, a nim. Dam sobie radę - westchnęłam cicho.
- Będę się starał. Co dalej zamierzasz robić?
- Chciałabym tu zostać na jakiś czas...
- Louis się nie zgodzi. Nawet jak któryś z nas by z tobą mieszkał.
- No dobra no to jutro po szkole wrócę do domu - uśmiechnęłam się.
Nie byłam na to gotowa, ale co innego mogłam zrobić? Wolałam uniknąć konfrontacji z Louis'em. Byłam zmęczona już tym wszystkim.
- Zostaniesz na noc? - zapytałam ziewając.
- No to raczej oczywiste. Nie zostawię cię samej na noc, a rano zawiozę cię do szkoły.
- Dzięki jesteś kochany - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.
- No coś ty nie masz za co przepraszać. Czuję się w jakiś sposób odpowiedzialny za ciebie. Przykro mi, ale nie pozbędziesz się mnie do końca swojego życia.
- Nie zamierzam się ciebie pozbywać - uśmiechnęłam się. - Li wiesz gdzie pokój rodziców, ja idę spać.
- Jasne śpij dobrze kochanie - pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc - wstałam i poszłam do swojego pokoju.
Zamknęłam za sobą drzwi i przebrałam się w koszulkę do spania. Opadłam zmęczona na łóżko i patrzyłam na sufit. W tym momencie brakuje mi mamy. Ona na pewno wiedziała co miałabym zrobić. Zrozumiałaby mnie i moja uczucia. Chłopakom nie umiem się jeszcze zwierzać, choć Liam jest naprawdę cudowny i stara się mi pomóc. Ech potrzebuję pogadać z jakąś dziewczyną. Megan... O nie ona odpada już jako pierwsza. Hmm... Ale jest Gabe, dziewczyna Lou. Chciała się ze mną zaprzyjaźnić, a nasze wspólne zakupy były naprawdę udane. Mam nadzieję, że będzie jutro u Lou, albo chociaż dostanę jej numer. Ale to już jutro, dzisiaj jestem całkowicie wyczerpana.
Zamknęłam oczy i owinęłam się starannie kołdrą. Po chwili zasnęłam.





Hej słonka ♥
Jest nowy rozdział i wiem, że rzadko dodaję, ale nie mam zbyt dużo czasu.
Ktoś napisał, że powinnam usunąć bloga albo go zawiesić...
Zastanowię się nad tym i czekam na wasze opinie. 
Mam nadzieję, że się wam podoba. 
Do następnego ;*

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 16

Zayn z portfela wyciągnął kartę kredytową i banknot o nominale stu funtów. Z wprawą wysypał proszek na stół i podzielił na równe kreski. Uważnie mu się przyglądałam.
Zwinął banknot w rurkę i spojrzał na mnie.
- Chcesz? - uniósł brew.
- Nie wiem - patrzyłam na Malik'a.
- To nic złego.
- Nie wiem jak - powiedziałam cicho.
- Na pewno widziałaś jak to się robi na filmach, ale jak chcesz to ci pokażę - uśmiechnął się i pocałował mnie mocno.
Nie zdążyłam nawet tego odwzajemnić, bo już się odsunął. Pochylił się nad stolikiem i wciągnął dwie kreski. Potarł nos i podał mi banknot. Wzięłam głęboki wdech. Cały czas się wahałam, a moje ręce zaczęły się trząść. Spojrzałam na Mulata, który patrzył na mnie rozszerzonymi oczami oblizując usta...

Niepewnie pochyliłam się nad stolikiem. Poczułam dłonie Malik'a na moich plecach, które delikatnie mnie głaskały. Od razu wszystko odeszło. Wszystkie złe myśli, wątpliwości. Przyłożyłam papierową rurkę do nosa.
- Grzeczna dziewczynka - zaśmiał się Mulat.
To była chwila, jak biały proszek przedostał się przez rurkę do mojego nosa. Odsunęłam się od stolika i kichnęłam pocierając nos. Zayn złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Przez chwile jeszcze wiedziałam co się dzieje i panowałam nad całą sytuacją, ale po jakimś czasie czułam się jak ktoś inny.
Zaczęłam całować mocno Zayn'a. Błądziłam dłońmi po całym jego ciele. Byłam bardzo podniecona jak jeszcze nigdy w życiu. Zdjęłam z chłopaka koszulkę i popchnęłam na sofę tak by się położył. Całowaliśmy się bardzo zachłannie. Z pocałunkami zeszłam na jego szyję. Całowałam i zasysałam skórę na niej. Powoli schodziłam coraz niżej. Zayn mocno złapał moją twarz i przyciągnął do swojej. Zachłannie wbił się w moje usta. Nasze języki walczyły o dominację. Dłoń zsunęłam z jego brzucha i wsunęłam ją w jego bokserki. Z ust Mulata wyszło ciche jęknięcie z zadowolenia. Zaczęłam masować jego penisa przez bokserki, sprawiając mu tym wielką przyjemność. Zayn zaczął całować moją szyję zostawiając na niej malinki. Cicho mruczał w moje usta.
- Chodźmy do sypialni - mruknął Mulat.
Wstał z kanapy i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku. Zaczęliśmy się rozbierać. Zostaliśmy w samej bieliźnie.
Zayn położył się na mnie i zaczął całować. Dotykał całe moje ciało i całował mocno moją szyję znowu zostawiając na niej mnóstwo malinek. Podobało mi się to cholernie mocno, ale to nadal było nie wystarczające. Pragnęłam go w tej chwili całą sobą. Całkowicie obce mi uczucie. Przez kokainę nawet nie myślałam o tym czy będzie bolało, czy zaspokoję Zayn'a i czy nie będę tego żałowała na następny dzień.
Poczułam dłonie Malik'a na moich plecach. Głaskał je przez moment i dojechał nimi do zapięcia od stanika. Jednym zwinnym ruchem odpiął stanik. Zdjął go i rzucił gdzieś w kąt. Poczułam jego ciepły oddech w zgłębieniu pomiędzy moimi piersiami i po chwili jego zęby pociągnęły za mój prawy sutek. Z moich ust wydobył się głośny jęk. Kiedy całował, ssał i przegryzał jedną pierś drugą masował dłonią i tak na zmianę, aż moje piersi stały się twarde. Chłopak pocałunkami schodził coraz niżej docierając do tasiemki od moich majtek. Wsunął dłoń pod materiał i zaczął pocierać moją łechtaczkę, doprowadzając mnie tym do obłędu. Wrócił do całowania moich ust, a jego palce powoli zaczęły zanurzać się we mnie. Mruknęłam w jego usta i całowałam go bardzo namiętnie. Nawet nie wiem kiedy Zayn pozbył się moich majtek.
Poruszał szybko palcem we mnie. Wyginałam się i głośno jęczałam. Mulat całował mój brzuch, aż dojechał do mojej kobiecości. W tym momencie nawet nie czułam się skrępowana, ani zawstydzona. Pragnęłam tylko jego. Teraz, w tym momencie chciałam poczuć go w sobie, ale widziałam, że będzie chciał się trochę pobawić, aż pozwoli mi dojść. 
Całował moje podbrzusze, a swoje magiczne dłonie przeniósł na wewnętrzną stronę mich ud, które delikatnie masował. Wypchnęłam biodra do góry i usłyszałam jego chichot.
- Aż taka spragniona? - mruknął i wsunął we mnie swój język.
Wszystko co się teraz działo było dla mnie całkowicie nowe. Nie sądziłam, że minetka może być aż tak przyjemna. I do tego ten jego zarost, który smyrał moje uda.... Ach... Byłam bardzo podniecona, a swoim językiem doprowadzał mnie do szału. Był cholernie sprawny i doskonale wiedział jak sprawić mi przyjemność. Robiłam się coraz bardziej mokra, a to wszystko za sprawą jego sprawnych części ciała.
- Och Zayn... - jęknęłam czując, że za chwilę dojdę.
On od razu się odsunął. Warknęłam niezadowolona, a on znowu zachichotał i uśmiechnął się dumnie.
- Spokojnie skarbie mamy całą noc - puścił mi oczko.
Wrócił do całowania mojej szyi. Rozpływałam się pod jego dotykiem i oddechem. Nagle z wielkim impetem wszedł we mnie, a z moich ust wydobył się głośny krzyk z bólu. W tym momencie nie wiedziałam co się dzieje. Moje ciało rozerwało się jakby na tysiące części. Bolało jak cholera. Zayn na moment zastygł we mnie i mocno mnie całował. Delikatnie masował moje piersi i zaczął poruszać się powoli. Przyspieszał i wzmacniaj swoje ruchy biodrami co jakiś czas. Zaczęłam się przyzwyczajać do nowego uczucia, powoli czerpiąc z tego ogromną przyjemność. Jeździłam dłońmi po jego plecach, a przy jego mocniejszych pchnięciach mocno łapałam jego ramiona. Wyginałam swoje ciało i głośno jęczałam. Wiedziałam, że jesteśmy blisko szczytu. Zayn znacznie wzmocnił swoje pchnięcia. Po chwili oboje doszliśmy.
Malik opadł na mnie i pocałował mnie w czoło. Z trudem łapałam oddech, a z chłopakiem leżącym na mnie było mi jeszcze trudniej.
- A teraz Jess idź spać. Nie chcę byś myślała o tym jak dojdziesz do siebie - szepnął mi do ucha.
- To znaczy? - jęknęłam w jego szyję.
- Jesteś naćpana teraz jest okay, ale jak zejdzie to z ciebie, to zaczniesz za dużo myśleć. Śpij maleńka - pocałował mnie delikatnie i położył się obok mnie.
Przykrył nas kołdrą i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego i splotłam nasze nogi ze sobą.
- Dobranoc mała - powiedział cicho, odgarniając włosy z mojej twarzy.
- Kocham cię Zayn.
Usłyszałam jak głośno przełyka ślinę i nie odezwał się przez chwilę.
- Ja ciebie też, a teraz śpij - wzmocnił uścisk i schował twarz w moich włosach.

Obudziłam się rano. Nie wiedziałam co się wczoraj stało. Przetarłam oczy i podniosłam się. Poczułam okropny ból pomiędzy moimi nogami. Byłam naga... O cholera! Zaczęłam sobie wszystko przypominać. Zasłoniłam się kołdrą i zaczęłam płakać. Nie chciałam tego, nie teraz. Trzęsłam się i płakałam coraz bardziej.
Do pokoju wszedł uśmiechnięty Zayn w samych bokserkach.
- Hej ska... - zaczął i zobaczył, że płaczę. - Kochanie co jest? - ukucnął przede mną.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Nienawidzę cię! Zrobiłeś to wbrew mojej woli! Naćpałeś mnie, a potem wykorzystałeś! Wyjdź stąd - dławiłam się łzami.
Malik westchnął. Nie mogłam na niego spojrzeć, nie umiałam tego zrobić. Za bardzo mnie zranił.
- Jess... - zaczął spokojnie.
- Nie Zayn wyjdź stąd! Nie chcę ciebie teraz tu widzieć.
Chłopak podniósł się i ubrał się. Cały czas płakałam. Czułam się taka upokorzona.
- Nie rób nic głupiego, w razie czego dzwoń - powiedział cicho i wyszedł.
Czułam się dziwnie. Wstałam i powoli poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i włączyłam zimną wodę. Chciałam zapomnieć o tym co się stało. Stałam  w kabinie i płakałam. Nie wiem ile mi to zajęło. Moje ciało pokryło się gęsią skórką, a strumienie wody cały czas schładzała ciało. Po jakimś czasie, w końcu wyszłam. Wytarłam się i założyłam szlafrok.
Poszłam do salonu i usiadłam na fotelu, podkulając nogi pod szyję. Bałam się tego co będzie dalej. Na pewno będę musiała wrócić do domu chłopaków. Codziennie widywać Zayn'a i przypominać sobie o tym co się stało. Nie wiem czy dam radę. Kochałam go to prawda, ale nie wiedziałam, czy będę umiała wybaczyć. Skoro raz posunął się do czegoś takiego, to przecież może to zrobić kolejny. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wzdrygnęłam się. Modliłam się by to nie był Zayn ani Louis. Nie chciałam mówić tego bratu, bo na pewno zabiłby Malik'a. Wstałam powoli i otworzyłam drzwi. Odetchnęłam z ulgą widząc Harry'ego.
- Hej mogę? - powiedział uśmiechając się.
Odsunęłam się wpuszczając go do środka. Zamknęłam drzwi i razem z nim udałam się do salonu.
-Powiesz mi co się stało? - powiedział siadając na sofie.
- Co masz na myśli? - powiedziałam niepewnie, a mój głos zadrżał.
- Co się stało tutaj? Zayn wrócił pijany w trzy dupy. Miał spuchnięte oczy, najprawdopodobniej płakał, a to naprawdę musiało być coś poważnego. Poza tym cały czas powtarzał, że nie chciał i, że jest skończonym idiotą.
Westchnęłam i zamknęłam oczy. Nie sądziłam, że może to tak przeżywać. Może byłam powinna dać mu się wytłumaczyć. Właściwie o czym ja myślę, on dobrze wiedział co robi.
- Ćpaliśmy - powiedziałam beznamiętnie.
- Co kurwa?!
- Skończ. Po prostu nie mów nic Lou. Dam sobie radę sama.
- Stało się coś jeszcze?
- Przespaliśmy się - mój głos znowu się załamał i zamknęłam mocno oczy, by się nie rozpłakać.
- Zapierdolę go - warknął i się podniósł.
- Harry nie - złapałam go za rękę.
- Jessica on cię skrzywdził - powiedział spokojniejszym głosem i usiadł obok mnie.
- Chcę sama się z tym zmierzyć. Po części to moja wina, bo miałam wolną wolę, a zdecydowałam się wziąć kokainę czy co to tam było. Też jestem temu winna.
Loczek mocno mnie przytulił, a ja sama nie wierzyłam w to co powiedziałam. Ech kochałam go cały czas, dlatego nie chcę by ktokolwiek go skrzywdził. A jeśli jest  tak jak mówi Styles, to Zayn żałuję. Nie wiem czy mu wybaczę. Na razie postaram się go unikać.
- Hazz nie mów nic nikomu. Dam sobie radę. Jutro szkoła, zajmę się nią i nie będę miała o czym myśleć i na czym się skupiać. Obiecaj mi, że dochowasz tajemnicy i, że nic nie zrobisz Zayn'owi.
- Ale no... Ugh okay obiecuję - powiedział zrezygnowany, ale mu wierzyłam. - Zostać z tobą?
- A mógłbyś?
- Oczywiście. Widzę, że jesteś zmęczona. Połóż się, a ja posiedzę przy tobie.
- Dobra - rzuciłam obojętnie i poszliśmy do mojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i wtuliłam się w jedną z poduszek. Pachniała nim. Pachniała tak mocno Zayn'em. Westchnęłam i rzuciłam nią w ścianę. Położyłam się na drugiej i zamknęłam oczy. Chłopak przykrył mnie kołdrą i szepnął do ucha "Śpij dobrze maleńka". W niedługim czasie odpłynęłam we śnie.


Cześć miśki ♥
O to nowy rozdział. Jak wam się podoba?
Nie umiem pisać scen +18 i wyszło do dupy :/ 
I wiem, że trochę krótki. Przepraszam ;c
Nie wiem kiedy kolejny rozdział się pojawi, bo cały grudzień spędzę na nauce. 
Codziennie jakiś sprawdzian, kartkówka, odpowiedź, a jeszcze zgłosiłam się na konkurs na opowiadanie, więc trochę tego mam.
Mam nadzieję, że poczekacie i mnie zrozumiecie. 
Dziękuję za wszystkie komentarze i czekam na kolejne :*
Jak zwykle możecie cały czas podawać swoje TT bym was mogła informować. 
Dodawajcie się również do obserwatorów tego bloga. 
A bardzo, bardzo, bardzo mocno chciałabym podziękować tym, którzy czytają moje ff  od początku i pod każdym rozdziałem zostawiają komentarze. To naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczy i strasznie motywuję. 
Kocham was skarby ♥♥♥♥♥
Do następnego ;*

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 15

Wzięłam naczynia i wstawiłam je do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju i weszłam do mojej łazienki. Była malutka, ale nie była mi potrzebna jakaś wielka łazienka. Wzięłam szybki prysznic i założyłam czystą bieliznę i długą koszulkę. Weszłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka. Brakowało mi tego miejsca i to bardzo. Szybko zasnęłam.
Obudziło mnie w nocy głośne walenie do drzwi...

Wystraszyłam się na początku myślałam, że to może tylko sen, ale szybko wróciłam do rzeczywistości. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Na korytarzu stał zaspany Liam.
- Co się dzieje? - szepnęłam zaspana.
- Od paru minut ktoś się dobija, nie wiedziałem czy to nie jakiś twój znajomy i nie przepędzałem nikogo.
- Widziałeś kto to? - przetarłam oczy.
- Patrzyłem przez wizjer, ale jest ciemno.
Teraz zaczęłam się bać naprawdę. A jak to ten Nathan nas śledził? Właśnie w tym momencie odezwała się moja choroba. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się trząść, a moje serce przyspieszyło swoją pracę co najmniej trzykrotnie. Nie mogłam się uspokoić, ani złapać oddechu. Atak nerwicy to nic przyjemnego.
- Ej mała spokojnie - chłopak przytulił mnie mocno. - Zaraz zobaczę co to za pojeb się dobija i załatwię sprawę - pocałował czubek mojej głowy i poszedł w kierunku drzwi wejściowych.
Ja nie mogłam już stać. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa i po ścianie sunęłam się na podłogę. Czułam jak kręci mi się w głowie i tracę orientację.
Usłyszałam jak Li otwiera drzwi i rozmawia z kimś. Znaczy on próbował mówić cicho, ale stanowczo, za to ta druga osoba mówiła głośno.
- Wszyscy się kurwa zastanawiają, gdzie jest Jess. A ty ją kurwa zabierasz i nie dajesz nikomu żadnej pierdolonej wiadomości! Ona nie jest twoją własnością! - warknął jakiś chłopak, a ja starałam się przypomnieć ten głos.
- Twoją też nie, a teraz kurwa się uspokój, bo ją wystraszyłeś. Wejdź i zobacz co jej zrobiłeś - drzwi się zamknęły, a w moją stronę podeszły dwie osoby.
Cały czas trzęsąc się podniosłam wzrok na chłopaka stojącego obok Liam'a.
- Jess spokojnie to tylko ja. Przepraszam - powiedział i uklęknął obok mnie wycierając łzy spływające po moich policzkach.
Nie wiem już czemu płakałam. Dlatego, że się bałam?  Że zdenerwowałam Lou? A może dlatego, że Zayn klęczy teraz przede mną, a ja pomimo tej nienawiści, którą do niego czuję pragnę go przytulić?
- Tabletki. Szafka nad zlewem - powiedziałam ledwo i zamknęłam oczy z wyczerpania. 
Silne ramiona Malika oplotły moje ciało mocno przyciskając mnie do jego torsu. Nie miałam siły by się sprzeciwić. W sumie może nawet nie chciałam. Liam przyniósł moje leki uspokajające i szklankę wody. Malik odsunął się ode mnie i podał tabletki i wodę. Połknęłam powoli kilka z nich i oddałam naczynie.
- Zajmę się nią ty wracaj - rzucił Zayn.
- Śpię w pokoju jej rodziców, ona w swoim. Nic między nami nie ma - powiedział Payne i zaczął się wycofywać do pomieszczenia, w którym spał.
- Mam nadzieję. Ona jest tylko moja - Mulat wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.
Ostrożnie położył mnie na moim łóżku i przykrył kołdrą. Położył się obok mnie i przytulił mocno. Cały czas głaskał mnie po włosach i szeptał do mi do ucha próbując mnie uspokoić.
Po jakichś piętnastu minutach uspokoiłam się. Leżeliśmy tak w tuleni w siebie przez jakiś czas.
- Porozmawiamy? - usłyszałam cichy, spokojny głos chłopaka.
- O czym?
- Za co jesteś na mnie zła?
Ech wszystko wróciło. Nie mogłam z nim o tym gadać i przytulać się do niego jednocześnie. Odsunęłam się i położyłam się plecami do niego. Usłyszałam jego westchnięcie, ale nic nie zrobił, ani nie powiedział.
- Widziałam was... - szepnęłam czując palące łzy w moich oczach. Zayn milczał czekając aż dokończę. - Wczoraj w galerii. Ciebie i Megan.
- Jess to nie tak jak myślisz.
- A wiesz co ja myślę? - gdybym miała więcej siły pewnie teraz bym wstała i darła się na niego. - Nie ma nic do wyjaśniania. Prosta sytuacja. Byliście razem, całowaliście się i przytulaliście. Spoko wiem jaki jesteś. Bawisz się dziewczynami. Bawisz się mną - ostatnie zdanie powiedziałam ledwo słyszalnie i otarłam spływające samotne łzy po moich policzkach.
- Nie jest tak... - zaczął niepewnie. - To nie jest dla mnie łatwe.
- A myślisz, że dla mnie jest? Nie jest i nie będzie - powoli wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz? - podniósł się do pozycji siedzącej.
- Do Liam'a. Nie wyobrażam sobie, że będę z tobą spała w jednym łóżku.
- Co cię kurwa z nim łączy? - warknął.
- Jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam, a moja podświadomość w ciszy powiedziała "na razie przyjaciółmi".
- Śpij tu ze mną - rozkazał surowym głosem.
- Nie Zayn, nie chcę. Jeśli ci w jakiś sposób na mnie zależy to pozwól mi iść do Li i tam się wyspać i odpocząć - rzuciłam prawie błagalnie.
Mulat już chciał coś powiedzieć, ale wydał z siebie tylko głębokie westchnięcie. Wzięłam to za zgodę i wyszłam z pokoju. Po cichu weszłam do sypialni, gdzie był Liam. Siedział na łóżku i wpatrywał się w okno.
- Li? - szepnęłam i usiadłam obok niego.
- Co tu robisz? - odszepnął i spojrzał na mnie.
- Nie chciałam z nim spać - wzruszyłam ramionami.
- Sprzeciwiłaś się mu? Cholera Jess ty serio nie wiesz jak z nim postępować - westchnął i objął mnie.
- Pozwolił mi...
- Jak pozwolił?
- Powiedziałam, że jeśli mu jakoś na mnie zależy, to niech pozwoli mi iść do ciebie, tu zasnąć i odpocząć.
- Więc kładź się maleńka - uśmiechnął się ciepło.
Położyłam się i przykryłam kołdrą. Payne cały czas siedział i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Położysz się ze mną? - szepnęłam.
- Oczywiście - mruknął i położył się obok mnie.
Położyłam głowę na jego piersi, a on opiekuńczo objął mnie ramieniem. Nawet nie wiem kiedy spletliśmy nasze nogi ze sobą. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Podobało mi się to. W tym momencie dla mnie czas się zatrzymał. Rysowałam palcem na piersi chłopaka różne wzory. On się uśmiechnął i mocniej przycisnął mnie do siebie. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się.
- Powinnaś spać złotko - mruknął i pocałował mnie czule w czoło.
- Dobrze - wtuliłam się w niego zamykając oczy.
- Śpij dobrze księżniczko - szepnął do mojego ucha.
Chłopak delikatnie jeździł dłonią po moim ramieniu, a drugą bawił się kosmykiem moich włosów. Był taki delikatny. Całkowite przeciwieństwo Zayn'a. Liam działał na mnie i to bardzo, ale cały czas gdzieś w głowie miałam jego brata. Był niebezpieczny i porywczy, ale chyba to to mi się w nim najbardziej podobało. Nie sądziłam, że mogą się komuś podobać dwie osoby jednocześnie i to na dodatek bracia. Takie rzeczy dzieją się w filmach... A raczej tak myślałam do teraz. Zakochałam się w Zayn'ie, a teraz czuję coś równie mocnego do Liam'a. To jest za trudne.
Zacisnęłam mocniej oczy starając się zasnąć i nie myśleć już o tym wszystkim. Po kilkunastu minutach udało się i oddałam się w objęcia Morfeusza.
Obudziłam się sama w łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odgarnęłam włosy z twarzy. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Wyszłam z pokoju i usłyszałam rozmowę Zayn'a i Liam'a. Podeszłam bliżej by podsłuchać ich konwersację, a w razie czego interweniować, gdy będzie miało dojść do jakiegoś rękoczynu. Byli w salonie i nie mówili zbyt cicho, więc wszystko dobrze słyszałam.
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić Zayn - warknął Li.
- Od kiedy wpierdalasz się w moje życie? Jakoś nigdy ci nie przeszkadzało co robię z laskami.
- Ale teraz zaczęło. Nie będziesz więcej ranić Jess.
- Zakochany? - Zayn podniósł głos.
- Jest moją przyjaciółką, a znam cię zbyt dobrze i wiem do czego jesteś zdolny.
- Odpuść zrobię to co będę chciał, a tobie nic do tego - zapadła cisza. - Jess... - Zayn się zaśmiał i podszedł do mnie.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Może bym mogła kłamać, że właśnie przyszłam i chciałam się wycofać by im nie przeszkadzać, ale za bardzo przerażał mnie Zayn. Wiedziałam, że nie lubi, gdy kłamię i wtedy zawsze mi się obrywa.
- Przepraszam - szepnęłam.
- Nie masz za co. My już skończyliśmy - Mulat objął mnie ramieniem i mocno przycisnął do siebie cały czas gromiąc wzrokiem swojego brata.
- Ta skończyliśmy - westchnął Payne.
- Właśnie, więc nie jesteś nam już potrzebny Li. Możesz sobie już iść - warknął ostro Malik.
- Chyba tak będzie lepiej. Jess w razie czego dzwoń...
- Nie będzie potrzeby, ja z nią będę.
Wyrwałam się Zayn'owi i podbiegłam do Liam'a wtulając się w niego. Jego silne ramiona od razu mocno oplotły moją talię.
- Uważaj na siebie maleńka i jakby co dzwoń - wyszeptał mi do ucha.
- Ty też - musnęłam ustami jego szyję i lekko się odsunęłam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. pocałował mnie delikatnie w czubek głowy.
- Trzymaj się złotko - puścił mi oczko i wyszedł z domu.
Westchnęłam. Nie chciałam zostawać sama z Zayn'em. Wiedziałam, że czeka nas rozmowa. Poważna rozmowa. A ja chyba nie jestem na nią gotowa. Wzdrygnęłam, gdy poczułam jego ręce na moich biodrach, a moje plecy przyciśnięte były do jego klaty. 
- No to zostaliśmy sami - mruknął przy moim uchu, a przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Niestety - burknęłam pod nosem i wyrwałam się mu.
Szybko poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki wodę. Nalałam trochę do szklanki i się napiłam. Mogłam się domyślić, że Mulat pójdzie za mną.
- Ty też możesz iść do domu - rzuciłam beznamiętnie.
- Nie maleńka zostaję z tobą - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.
Wyminęłam go i poszłam do salonu. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Nie nacieszyłam się jakimś filmem zbyt długo, bo przyszedł Zayn i wyłączył urządzenie.Westchnęłam i zaczęłam bawić się kosmykiem swoich włosów. Chyba mi ich nie wyrwie. Ale tego nie mogę być pewna, bo to psychol.
- Pogadajmy - powiedział w końcu siadając na stoliku na przeciwko mnie.
- No słucham.
- Najpierw na mnie spójrz - złapał mocno moją twarz i nakierował moje oczy na swoje. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że będziecie w tej samej galerii...
- Och a więc to moja wina? Bo jakbyś wiedział to poszedłbyś do innej, czy gdzieś indziej. Wybacz, że was nie uprzedziłam - warknęłam.
- Daj spokój - powiedział ostro. - Jest między nami coś i dobrze o tym wiesz. Nie nadaję się do związków, ale nie przekreślaj tego co się między nami dzieje - powiedział to tym razem znacznie spokojniejszym i łagodniejszym głosem.
Dobra udało mu się. Chwycił mnie tym za serce, ale nieważne co by powiedział to i tak pewnie byłabym oczarowana. UGH! Beznadziejne uczucie, gdy starasz się być zła, a ta osoba topi ci serce. Rani mnie i to bardzo, ale z drugiej strony tak bardzo chcę spróbować go zmienić. By jakoś lepiej mnie traktował. Bym nie była dla niego kolejną, nic nieznaczącą zabawką.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnął się.
- Co takiego? - zmarszczyłam brwi, a chłopak wyciągnął z kieszeni spodni fotografię i podał mi ją.
- Kto to jest? - przyglądałam się uważnie chłopakowi ze zdjęcia.
Był młody, miał około piętnastu lat i wyglądał trochę jak mój tata z danych lat.
- To Niall. Zabrałem to zdjęcie Lou by ci pokazać jak on wygląda. To zdjęcie sprzed trzech lat. Teraz pewnie wygląda trochę inaczej, ale nadal na pewno jest w jakiś sposób podobny do ciebie.
Przejechałam palcem po zdjęciu. Uśmiechnęłam się, a na sercu zrobiło mi się cieplej. Był słodki. Chciałabym móc go teraz przytulić, opowiadać mu o sobie i słuchać tego co z nim się działo.
- Mogę zatrzymać to zdjęcie? - spojrzałam na Mulata.
- Nie za bardzo króliczku. Muszę oddać je twojemu bratu zanim się zorientuję. Ale spokojnie niedługo będziesz miała masę zdjęć z nim - uśmiechnął się lekko i zabrał zdjęcie chowając je znowu w spodniach. - A co z nami?
- Zayn... Ech nie mam pojęcia - westchnęłam spuszczając głowę.
- Daj mi szansę - złapał moją twarz w dłonie i przysunął się do mnie niebezpiecznie blisko, aż czułam jego oddech. - Daj szansę nam - szepnął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Nie poznawałam go w tym momencie. To nie był ten sam Zayn. W tym momencie się czułam jakby całował mnie Liam, a nie on.
Odsunął się trochę i patrzył w moje oczu. Czułam jak przeszywa mnie na wylot. Próbowałam uciec wzrokiem gdziekolwiek byle jak najdalej od jego palącego spojrzenia.
- Wiem, że chcesz tego równie mocno co ja - wyszeptał zmysłowo.
Znowu się rozpłynęłam. Nie wiem co on ma w sobie, że tak na mnie działa.
- Okay - uśmiechnęłam się lekko i wstałam.
Zayn złapał moją dłoń i pociągnął na swoje kolana. Patrzył mi głęboko w oczy i wodził dłońmi po moich plecach. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Na początku całowaliśmy się bardzo delikatnie i powoli, ale po chwili Zayn przejął inicjatywę i całował mnie coraz zachłanniej. Oplotłam rękoma jego szyję, a jego dłonie mocno złapały moje biodra.
Odsunęłam się od niego głęboko oddychając. Uśmiechnął się do mnie i oblizał powoli swoje usta co była cholernie seksowne.
- Chodź się gdzieś przejdziemy - wstał i złapał moją dłoń.
- Dobrze, ale najpierw mogłabym się ubrać?
- Masz dziesięć minut, jak się nie pojawisz za te dziesięć minut, to wejdę i ci pomogę, ale na pewno nie w ubieraniu - puścił mi oczko.
- Niedoczekanie twoje Malik - zaśmiałam się i poszłam do pokoju.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam szarą bokserkę i czarne rurki. Ubrałam się szybko, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Umalowałam się, poprawiłam włosy i wyszłam do Zayn'a.
- Piękna - uśmiechnął się szeroko.
Zarumieniłam się lekko. Uwielbiałam jego uśmiech. Podszedł do mnie i objął mnie wyprowadzając z mieszkania. Zamknęłam drzwi i wyszliśmy z bloku.
- Gdzie idziemy? - zapytałam spoglądając na niego.
- Hm co powiesz na park?
- Może być - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy powoli w stronę parku.
Przez całą drogę opowiadaliśmy sobie jakieś żenujące historyjki ze swojego życia.
- Mówił ci Liam jak kiedyś mnie podpuścił?
- Nie. Co zrobił?
- Miałem wtedy może cztery lata. Liam powiedział, że jego majtki z supermenem mają magiczną moc. Wkręcił mnie, że jak założę je i w samych majtkach wyskoczę przez okno krzycząc "Liam'ie mój bohaterze" to polecę.
- I ty mu w to uwierzyłeś? - zaśmiałam się.
- Taaa... Zrobiłem jak kazał. Założyłem te majtki, które na dodatek były na mnie za duże i wyskoczyłem z okna, krzycząc to żałosne zdanie. Wylądowałem na ziemi na dwóch nogach. Zobaczyłem, że wtedy przed domem stało pełno kolegów i koleżanek Liam'a, a co za tym idzie także moich. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a chłopaki się śmiać i wtedy zorientowałem się, że majtki spadły mi do kostek - zaśmiał się.
- Biedaku - wybuchłam śmiechem i go przytuliłam.
- Nie ma tego złego. Dziewczyny mogły popatrzeć na moją zaynocondę - uśmiechnął się szeroko.
- Zboczuch! - szturchnęłam go śmiejąc się cały czas.
- Widzisz Li nie jest wcale takim aniołem. Ale mu się odpłaciłem - powiedział dumnie.
- Dajesz.
- Li miał wtedy chyba dwanaście lat i po raz pierwszy przyprowadził do domu dziewczynę. Siedzieli w pokoju, a ja wszedłem powiedziałem, że mama się pyta czy chce niebieską piżamę z misiami, czy różową w kropki - zaśmiał się. - Ale oberwałem za to mocno. Za co później popsułem mu grę.
- No widzisz ja nie miałam takich przygód. nie wiedziałam, że mam braci. A mogłam mieć równie ciekawe historie.
- Teraz będziesz miała masę wspomnień - ucałował moją skroń.
- Może i tak.
Po jakimś czasie doszliśmy do parku.
- Zobacz bujaczki! Kto pierwszy! - zaczął biec w stronę placu zabaw.
- Zayn! Czekaj! - zaśmiałam się i pobiegłam za nim.
Malik dobiegł pierwszy i usiadł na bujaczce.
- Wariat - zaśmiałam się dobiegając do niego.
- Pobujaj - uśmiechnął się jak mały chłopiec.
- Chyba cię Bóg opuścił - zaśmiałam się.
- Plose - zrobił słodkie oczka.
- Ugh - zaczęłam go bujać. - Jesteś ciężki.
Zayn zatrzymał bujaczkę i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie na swoje na swoje kolana. Jego silne ręce oplotły mój brzuch. Zaczął nas lekko kołysać i położył swoją głowę na moim ramieniu. Nie poznawałam go. Był inny. Taki słodki i delikatny. Jak normalny chłopak. Uśmiechnęłam się lekko. Zaczął całować moją szyję zasysając co chwila skórę na niej. Jęknęłam cicho i złapałam jego dłonie. Splotłam nasze palce ze sobą.
- Lubię jak na mnie reagujesz - szepnął zmysłowo do mojego ucha.
Odwróciłam głowę w jego stronę i pocałowałam go namiętnie. Zaczął odwzajemniać moje pocałunki bardzo zachłannie. Wplotłam dłonie w jego włosy i lekko pociągałam za końcówki. Poczułam jego dłonie na mojej skórze i instynktownie się odsunęłam. Wsunął dłonie pod moją koszulkę.
- Zayn nie - jęknęłam.
- Czemu nie? - mruknął cicho.
- Nie chcę. Nie tu, nie teraz - zeszłam z jego kolan i odeszłam.
- Mała stój - chłopak podszedł do mnie i złapał moje dłonie.
Od razu spuściłam wzrok na swoje buty. Nerwowo przebierałam nogami. Czułam się dosyć dziwnie. Wiedziałam, że patrzy na mnie.
- Jess spójrz na mnie - powiedział ciepło i niepewnie podniosłam na niego wzrok. - Spokojnie skarbie nic się nie stało przecież - delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. - Do niczego nie będę cię zmuszał. Poczekam - uśmiechnął się ciepło i delikatnie musnął moje usta.
Serio go nie poznaję. Jest całkiem inny. Niestety mam przeczucia, że ta jego nowa strona nie zagości na długo.
Wtuliłam się w niego zamykając oczy i zaciągając się jego cudownym zapachem. Cudowna mieszanka perfumy i dym papierosowy. Objął mnie i kołysał nas delikatnie.
- Chodźmy do twojego mieszkania. Zrobimy coś co może ci się spodoba - powiedział z tajemniczym uśmieszkiem.
- Co masz na myśli? - mruknęłam w jego pierś.
- Nie zmuszę ciebie do niczego. Jak będziesz miała ochotę to zrobisz to ze mną - chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą.
Szliśmy w całkowitej ciszy. Zastanawiałam się co miał na myśli i co chce ze mną robić. Zaczęłam się bać.
Gdy znaleźliśmy się w moim mieszkaniu Zayn zamknął drzwi na klucz i usiadł na sofie obok mnie. Uśmiechnął się do mnie zadziornie i z kieszeni spodni wyciągnął woreczek z białym proszkiem. O kurwa! Już wiedziałam o co mu chodzi. Nie wiedziałam czy chce coś wciągać. Mocno zacisnęłam dłonie w pięści.
Zayn z portfela wyciągnął kartę kredytową i banknot o nominale stu funtów. Z wprawą wysypał proszek na stół i podzielił na równe kreski. Uważnie mu się przyglądałam.
Zwinął banknot w rurkę i spojrzał na mnie.
- Chcesz? - uniósł brew.
- Nie wiem - patrzyłam na Malik'a.
- To nic złego.
- Nie wiem jak - powiedziałam cicho.
- Na pewno widziałaś jak to się robi na filmach, ale jak chcesz to ci pokażę - uśmiechnął się i pocałował mnie mocno.
Nie zdążyłam nawet tego odwzajemnić, bo już się odsunął. Pochylił się nad stolikiem i wciągnął dwie kreski. Potarł nos i podał mi banknot. Wzięłam głęboki wdech. Cały czas się wachałam, a moje ręce zaczęły się trzęść. Spojrzałam na Mulata, który patrzył na mnie rozszerzonymi oczami oblizując usta...






Hej aniołeczki ♥ ;*
Jak się podoba ten rozdział? Z kim według was powinna być Jess?
Mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział. 
Mam prośbę jeśli czytacie to komentujcie. Chcę wiedzieć co myślicie :)
Oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze one znaczą dla mnie bardzo dużo.
KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE ♥♥♥♥♥ 
Dodawajcie się do obserwatorów i podawajcie swoje twittery :3
Jedzie może ktoś z was na przystanek PaT do Milanówka 22.11? Jeśli tak to piszcie chętnie was bym poznała xoxo
Do następnego razu, który mam nadzieję, będzie niebawem xx 

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 14

Usłyszałam zamykające się drzwi i do salonu wszedł Zayn. Nie umiałam na niego patrzeć. Bolało mnie serce na same wspomnienia.
- Siema - rzucił i podszedł do mnie. - Jak zakupy króliczku? - zapytał i nachylił się nade mną żeby mnie pocałować.
- Dobrze - rzuciłam szybko i przesunęłam się w bok omijając jego usta.
Był zdezorientowany i dobrze. W tym momencie tak bardzo go nienawidziłam. Wstałam i odeszłam od niego. Poszłam w kierunku drzwi. Zakręciło mi się w głowie i złapałam się ściany.
- Jess co się dzieje? - usłyszałam głos Lou, a później nie pamiętałam już nic...

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Co się wczoraj stało? Powoli się podniosłam i rozejrzałam się po pokoju. To nie był mój pokój.
Wszystkie ściany były pokryte graffiti. Och no to już wiadomo do kogo należy ten pokój. Do cudownego Zayn'a Malik'a. Czy w tym wielkim domu nie ma innych sypialni? Przecież mogłam spać w swoim pokoju. UGH... 
Zayn spał na fotelu i dobrze, że nie będę miała tego zaszczytu by z nim pogadać. Wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z pokoju. Gdyby nie to, że tak źle się czułam to pewnie jakaś ciężka rzecz wylądowałaby na głowie Malik'a, a moje kolano miałoby przyjemność uderzyć go z całej siły w jaja. No trudno moje kolano poczeka aż będę czuć się lepiej.
Zamknęłam za sobą drzwi, a na korytarzu spotkałam Liam'a.
- Hej złotko. Czemu już nie śpisz? - zapytał przytulając mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko. - Nie mogę jakoś.
- Wszystko dobrze?
- Nie - westchnęłam. - Pogadamy? - spytałam cicho.
- Oczywiście chodź do mojego pokoju - bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
Położył mnie delikatnie na łóżku.
- Nadal jesteś słaba - rzekł i usiadł obok mnie. - Więc co się dzieje mała?
- Ummm co się stało wczoraj? - zapytałam niepewnie i podrapałam się po karku.
- Powiedziałaś że idziesz do siebie i gdy podeszłaś do schodów zemdlałaś. Wystraszyliśmy się. Zayn bardzo się o ciebie troszczył. Zabrał do swojego pokoju i siedział przy tobie cały czas - gdy tylko zaczął temat Zayn'a od razu jego nastrój się pogorszył. Po raz kolejny. Było tak samo, gdy rozmawiałam z nim przez telefon, gdy byłam z Zayn'em w chatce w lesie.
- Wolałabym już żebyście zostawili mnie nieprzytomną na środku ulicy - powiedziałam poważnie.
- Wow Wow Wow. Coś się stało?
- Tak, nie, nie wiem - westchnęłam.
- Opowadaj - złapał moją dłoń żeby dodać mi otuchy.
- Ech... Myślałam, że pomiędzy mną i Zayn'em coś jest ale jak widać się myliłam.
- Dlaczego? Przecież się tobą wczoraj zajął więc chyba jest ok.
- Nie do końca. W tym domku w lesie było między nami dobrze, czasami nawet bardzo dobrze. Myślałam, że tu też tak będzie. Wczoraj jak byłam z Gabe na zakupach, to w galerii widziałam Zayn'a. Był z moją koleżanką z klasy. Całowali się i przytulali - nawet nie zauważyłam jak się rozpłakałam.
- Ej maleńka - Li od razu mnie przytulił i delikatnie głaskał moje plecy.
- Chyba się zakochałam - powiedziałam cicho.
- Oj Jess, Jess. Zayn to nie chłopak dla ciebie skarbie. On nie wytrzymuje długo z jedną dziewczyną. Niestety ale bawi się nimi. Kieruje się zasadą trzech Z zdobyć, zaliczyć, zostawić - westchnął i mocniej mnie objął.
- Myślałam, że dla mnie się zmienił, że może coś czuje do mnie.
- Jest bardzo dobrym aktorem Jessica. Jeszcze nigdy nie widziałem by był zakochany czy by mu zależało na jakiejś jego dziewczynie.
- Czyli zakochałam się jak idiotka w chłopaku dla którego byłam tylko zabawką - zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Już ciii skarbie proszę nie płacz. Ja ci pomogę. Zajmę się tobą obiecuję - wyszeptał mi do ucha cały czas tuląc mnie do siebie.
Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Po dłuższej chwili zaczęłam się uspokajać.
- Dziękuję ci Li - odsunęłam się trochę od niego.
- Nie masz za co skarbie. Jak się czujesz?
- Trochę słabo.
- Kładź się, a ja przyniosę ci coś do jedzenia i picia - zeskoczył z łóżka i wyszedł z pokoju nie słuchając moich sprzeciwów.
Westchnęłam i wsunęłam się pod kołdrę. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Liam nie widziałeś gdzieś Je... - nie dokończył, gdy wszedł w głąb pokoju i zobaczył mnie. - Szukałem cię wszędzie - powiedział podchodząc do łóżka.
- Ta to super - rzuciłam oschle.
- Jak się czujesz króliczku? - usiadł na łóżku. Chciał złapać moją dłoń ale od razu się odsunęłam.
- Dopóki nie przyszedłeś to było dobrze teraz mi słabo, więc lepiej wyjdź.
- Wróć ze mną do pokoju.
- Nie. Zostaję u Liam'a - sama się dziwiłam z mojego surowego i stanowczego tonu głosu.
- Łączy cię coś z mim? - zdenerwował sie. Czyżbym znowu miała oberwać od niego?
- To nie twoja sprawa - warknęłam.
- Kurwa mów! - syknął i mocno złapał moje ramiona.
- Wyjdź stąd i mnie zostaw - powiedziałam błagalnie ze łzami w oczach.
- To tak kurwa się nie skończy - pocałował mnie mocno i wyszedł.
Byłam zdezorientowana. Co właśnie przed chwilą się zdarzyło? O co mu chodzi? Przecież ma tą swoją Megan, więc mnie niech zostawi w spokoju. Nienawidzi mnie aż tak, że chce zniszczyć mnie fizycznie i psychicznie? Jeśli tak to należą mu się brawa, bo wychodzi mu to idealnie.
Położyłam się i tępo patrzyłam w sufit. Chciałam by Liam już tu był. Przynajmniej mnie obroni przed Zayn'em, którego boję się coraz bardziej. Po jakimś czasie wrócił Liam. Zauważyłam, że było coś nie tak. Miał wymuszony uśmiech i zaczerwienione knykcie u dłoni. Od razu usiadłam i uważnie mu się przyglądałam.
- Proszę śniadanie - uśmiechnął się blado i na łóżku postawił tacę z jajecznicą, kanapkami i sokiem.
- Liam co się stało? - spytałam niepewnie. Od kiedy poznałam Zayn'a boję pytać i mówić cokolwiek, żeby znowu nie oberwać.
- A co miało by się stać? - zmarszczył brwi.
- Biłeś się z kimś?
- Nie... Ugh... Ta.
- Co się stało?
- Do kuchni wpadł Zayn i zaczął mówić, że mu cię zabieram i się trochę poszarpaliśmy.
- Nic ci nie zrobił? - podniosłam się i chwyciłam jego dłoń.
- Nie maleńka nic mi nie jest - usiadł obok mnie. - A teraz jedz.
- Okay - westchnęłam i zaczęłam jeść powoli.
Nawet nie czułam, że jestem taka głodna. W mgnieniu oka talerz był pusty.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Proszę słonko. Smakowało?
- Tak. Byłam bardzo głodna.
- Zauważyłem - zaśmiał się.
- Li - zaczęłam niepewnie.
- Co się dzieje? - przechylił głowę w bok uważne mi się przyglądając.
- Nie chcę tu być - powiedziałam cicho.
- Może przejdziemy się na spacer? Dotlenisz się i uspokoisz.
- Skoro ma mi to pomóc to chętnie. Teraz pójdę się wykąpać i przebrać i możemy iść.
- Dobrze to widzimy się za pół godziny na dole - uśmiechnął się szeroko.
- Okay - dałam mu buziaka w policzek. - Dziękuję Liam - wstałam i wyszłam z pokoju.
Poszłam do swojego i zamknęłam drzwi. Cholera! On musi mi to robić? Na balkonie, na wprost moich drzwi balkonowych stał Zayn opierając się o barierkę. Miał na sobie brązowe spodnie, białą koszulkę i na to jeans'ową kurtkę. Był piękny, ale ugh muszę się odkochać. Spiorunowałam go wzrokiem i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki z dziurami, białą bokserkę, skórzaną ramoneskę i czystą bieliznę. Bez patrzenia na Malik'a weszłam do łazienki i na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz. Rozebrałam się i z racji, że miałam mało czasu wybrałam prysznic, choć miałam ochotę na długą kąpiel. Weszłam do kabiny i włączyłam ciepłą wodę. Umyłam się dokładnie i wytarłam ręcznikiem. Założyłam ubrania, które wcześniej wybrałam. Postanowiłam posłuchać się dawnej rady mamy. Kiedy zerwał ze mną mój pierwszy chłopak bardzo cierpiałam. Wtedy mama powiedziała, że mam go kopnąć w dupę i pokazać mu co stracił.
Wyszłam z łazienki i podeszłam znowu do szafy. Dopiero teraz zauważyłam, że rzeczy które wczoraj kupiłam są już poukładane. Wzięłam czarne szpilki i założyłam je. Zayn cały czas stał i patrzył na mnie. Usiadłam przy biurku i zaczęłam się malować. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Wsadziłam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju.
- Liam! - krzyknęłam zbiegając ze schodów.
- Jestem w salonie!
Poszłam do niego. Zaśmiałam się, gdy go zobaczyłam. Wyglądał tak jak ja. Też miał ciemne spodnie z dziurami, białą koszulkę, która podkreślała jego mięśnie i czarną skórę.
- Witaj bracie bliźniaku - zaśmiałam się.
- Hahaha witaj siostrzyczko. Gotowa?
- Tak a gdzie idziemy?
- Nie wiem a masz jakieś życzenia?
- Jak najdalej od Zayn'a.
- Okay coś się zrobi - uśmiechnął się i złapał za dłoń prowadząc do drzwi.
Wyszliśmy z domu i Li dostał sms. Warknął pod nosem i spojrzał na mnie zmieszany.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie mogę iść z tobą. Muszę jechać na wyścigi.
- Zaberz mnie ze sobą proszę.
Chłopak wahał się przez moment i westchnął.
- Dobra ale będę miał przejebane - pociągnął mnie do garażu i wsiedliśmy do czarno złotego auta. Liam odpalił samochód i szybko wyjechał z posesji. Jechał szybko. Byłam podekscytowana. Nigdy nie byłam na nielegalnych wyścigach i w sumie nie wiem czego mam się spodziewać.
- Dobra złotko musimy się umówić na kilka rzeczy - zaczął mówić i cały czas skupiony był na drodze. - Będę się ścigał, a ty będziesz stać w tym miejscu, w którym ci każe. Nie odchodź nigdzie i najlepiej nie rozmawiaj z nikim. Uważaj na chłopaków. Znam twój charakterek, więc lepiej nie zaczynaj jakichś niepotrzebnych sprzeczek.
- Dobrze. Co to za wyścig? O co się ścigasz?
- Ścigamy się przeważnie o auto przeciwnika, albo, żeby pokazać kto jest lepszym kierowcą i wtedy jest się bardziej szanowanym w towarzystwie.
- Będę za ciebie trzymała kciuki - uśmiechnęłam się.
- No ja myślę maleńka - puścił mi oczko.
Po kilku minutach dojechaliśmy na jakąś opuszczoną dzielnice ze starymi drogami i fabrykami.
- Czemu tu tak pusto?
- Kilkanaście lat temu była tu fabryka, która produkowała jakieś tam toksyczne substancje czy coś. Nie znam się. Coś tam się stało i okolica została w niewielkim stopniu skażona i po kilku latach można było już tu normalnie żyć, ale ludzie się bali i nikt tu nie wraca. Ich strata, a nasz zysk. Przynajmniej mamy miejsce do ścigania się - uśmiechnął się.
Zaczęłam rozglądać się. Budynki bez szyb, zdemolowane i pełne graffiti. Żadnych roślin. Totalna pustka. Po chwili usłyszałam głośną muzykę. Zmarszczyłam brwi patrząc na Liam'a.
- Już wszystko jest prawie gotowe skoro puszczają muzykę. Zaraz będziemy na miejscu - powiedział to skracając, a moim oczom ukazał się tłum ludzi.
Byli nawet młodsi ode mnie, albo tak wyglądali. Poza nastolatkami było dużo więcej osób w wieki Liam'a. Wszyscy pili, rozmawiali, śmiali się i oglądali auta i motory, które stały wszędzie.
Liam zaparkował przy jednym z jakby garaży.
- Słuchaj się mnie - uśmiechnął się i wysiadł z auta.
Wzięłam głęboki wdech i również opuściłam auto. Od razu do Liam'a podeszło masę osób.
- Kto to? - zapytała jakaś dziewczyna.
- To Jess moja przyjaciółka - powiedział z uśmiechem Payne.
- Jestem Luke - przywitał się ze mną chłopak ubrany na czarno. - Pierwszy raz na wyścigach?
- Tak - rzuciłam nieśmiało.
- Spodoba ci się. Zakochasz się w tym wszystkim i będziesz chciała tu wrócić - uśmiechnął się uroczo.
- Ej, ej, ej Luke nie rozpędzaj się. Mam nadzieję, że nie będzie tu często. Sytuacja nas zmusiła by tu przyjechać - Li podszedł do mnie i objął w tali.
- Ścigasz się Li? - zapytał jakiś chłopak.
- Tak z Nathan'em - zaśmiał się. - Dwa gangi przeciwko sobie.
Zaczęła się jakaś dyskusja pomiędzy wszystkimi i nagle ktoś zapytał.
- Co chcesz za wygraną?
- Hmmm słyszałem, że kupił sobie nowy wóz. Będzie szkoda jak nagle zmieni właściciela - uśmiechnął się i mocniej mnie objął. - Zaraz się zacznie. Będziesz czekać na mnie na starcie. Zrobimy dwa kółka i będzie po wszystkim.
- Dobrze - uśmiechnęłam się blado.
Chłopak pociągnął mnie do miejsca, gdzie miał się zacząć wyścig. Powoli też zaczęli się tam zbierać inni.
- Gdzie twoje auto?
- Luke zaraz przywiezie - ustaliliśmy na ulicy.
Podjechał po chwili Luke i zaparkował auto na linii startu. Po jakimś czasie pojawiło się drugie auto. Wysiadł z niego wysoki chłopak z tatuażami na rękach.
- Tak. Chcę jego nowe auto - uśmiechnął się.
Ten Nathan jak dobrze pamiętam jego imię podszedł do nas.
- Payne - warknął.
- Parker - rzucił z obrzydzeniem Li.
Parker? Tak ma na nazwisko Josh, chłopak z mojej klasy. To jakaś rodzina?
- Kim jest ta ślicznotka? - mruknął i zbliżył się do mnie. - Jestem Nathan - uśmiechnął się i pocałował moją dłoń.
- Jess - mruknęłam.
- Nie dotykaj jej - burknął mój towarzysz.
- Chcę ją - powiedział Nathan patrząc na mnie.
- Jest zajęta - Li objął mnie w talii i odsunął od chłopaka.
- Trudno. Jeśli wygram to ona jest moja na jedną noc, a jestem pewien, że jej się tak spodoba, że sama wróci i będzie prosić o więcej - uśmiechnął się.
- Chyba cię pojebało - warknęłam. - Nie jestem kurwa rzeczą, żeby się o mnie zakładać!
- Ona ma rację. Nie będę się ścigał i zakładał o ludzi pojebie - Payne objął mnie mocniej.
- Boisz się - zaśmiał się Parker. - Jakbyś był taki dobry to byś się zgodził i wygrał. Ale ok jak chcesz.
Liam spojrzał na mnie i warknął gardłowo.
- Przepraszam mała - szepnął mi do ucha i zwrócił się do Nathana. - Zgoda. Przegrasz śmieciu.
- Zobaczymy - zaśmiał się. - Do zobaczenia później moja nagrodo - mruknął do mnie i odszedł.
- Chcesz się ścigać o mnie?! - spojrzałam wkurzona na Liam'a.
- Przecież wygram złotko.
- Tego nie wiesz - warknęłam pod nosem.
- Wiem spokojnie - przytulił mnie mocno do siebie.
- Zabije cię jak przegrasz. Nie chcę z nim się spotykać - szepnęłam.
- Wiem mała, wiem. Spokojnie nie dojdzie do tego. Obiecuję ci - przyciągnął mnie mocniej i delikatnie głaskał po włosach. - Idę się przygotować. Nie martw się będzie dobrze. Czekaj tu na mnie - pocałował mnie w czubek głowy i odszedł. Westchnęłam i patrzyłam na niego. Przywitał się z jakimś chłopakiem i zaczął sprawdzać swój samochód, którym miał się ścigać. Już mi się to nie podobało tak jak parę minut temu. Nie chciałam być wygraną w jakimś wyścigu. Może i ten Nathan był przystojny i zapewne bogaty, ale w jakiś sposób mnie obrzydzał. Gdyby tak Zayn chciał się o mnie ścigać... Ach moje głupie marzenia. Dla Zayn'a byłam tylko zabawką, którą się pobawił i rzucił w kąt. Do Liam'a i Nathan'a podeszła jakaś skąpo ubrana ciemnowłosa dziewczyna. Przyglądałam się temu wszystkiemu bardzo uważnie. Chłopaki wsiedli do samochodów, a dziewczyna stanęła pomiędzy autami. Wyciągnęła z tylnej kieszeni dwie flagi w czarno-białą szachownicę. Podniosła je do góry i od razu silniki zaczęły pracować. Gdy gwałtownie opuściła flagi, samochody ruszyły z piskiem opon. Mocno trzymałam kciuki i patrzyłam na samochód, którym jechał Li, aż zniknął za zakrętem.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam za plecami męski głos i odwróciłam się.
- O to samo mogę zapytać ciebie - uśmiechnęłam się na widok Josh'a.
- Mój brat właśnie się ściga - przegryzł wargę. - A ty powiesz mi co tu robisz?
- Przyjechałam z Liam'em. Nathan to twój brat?
- Tak. To nie miejsce dla ciebie.
- Bo? Poprosiłam Li i mnie wziął ze sobą jak widać nic mi nie jest - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego nie było ciebie w szkole przez ostatnie dni? - przechylił głowę w prawą stronę.
- Ummm... sprawy osobiste i rodzinne - dziwnie się czułam okłamywając go, ale nie mogła m wyjawić mu prawdy.
Starałam się słuchać chłopaków i nie mieć większych problemów. Tak powinno być najlepiej. I nie powinnam robić im teraz zbytnich problemów, kiedy Lou szuka naszego brata. Chciałabym by już z nami był. To dziwne uczucie. Jeszcze niedawno byłam przekonana, że jestem jedynaczką. Za chwile okazuję się, że mam przyrodniego brata i jeszcze rodzonego, który został porwany.
Z zamyślenia wyrwał mnie ryk silników. Spojrzałam na drogę i pierwszym samochodem był... Nie samochód Liam'a.
- Cholera - warknęłam pod nosem.
- Co? - spytał Josh.
- Ummm nie, nie nic - mruknęłam.
Zostało ostatnie okrążenie, a prowadzi Nathan. On nie może wygrać! Chciało mi się płakać. Jak on wygra to ja nie wiem co zrobię. Nie chce się z nim spotykać. Nie mogłam na to patrzeć. Odwróciłam się tyłem do ulicy i mocno zacisnęłam oczy.
- Co się dzieje mała? - usłyszałam głos kolegi z klasy.
- Nic - jęknęłam.
- Wiesz o co się założyli?
- Tttak - wyjąkałam.
- Więc o co?
- Li chce samochód twojego brata, a twój brat... - zawiesiłam się. - Chce mnie - szepnęłam.
- Co?! Skąd on cię w ogóle zna? - był poddenerwowany.
- Podszedł jak stałam z Liam'em - mruknęłam.
- Współczuję ci - położył dłoń na moim ramieniu. - Nie jest łatwy. Jest gorszy niż ten twój cały Zayn.
Znowu było słychać zbliżające się samochody. Zamknęłam mocniej oczy i zacisnęłam z całej siły pięści.
"Niech wygra Liam. Niech to będzie Liam..." Powtarzałam to w kółko jak modlitwę.
Nagle silniki przestały pracować, a ludzie zaczęli klaskać i mówić coś. Bałam się odwrócić i sprawdzić kto wygrał.
- Złotko - usłyszałam znajomy głos i silne ramię oplotło moją talię. - Cieszysz się?
- Z czego? - szepnęłam.
Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i uśmiechnął się.
- Wygrałem!
- Boże Li! - pisnęłam radośnie i rzuciłam mu się na szyję.
- Obiecałem maleńka - zaśmiał się do mojego ucha.
- Gratuluję - pocałowałam go w policzek i puściłam chłopaka. - Czyli wygrałeś jego auto?
- Nie tylko auto, ale i tez twoją wolność. Robi się późno powinniśmy wracać, bo pewnie się martwią. - Mhm - mruknęłam cicho.
Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam telefon. Nieodebrane połączenia od Louis'a i Zayn'a. Ten ostatni to raczej nie powinien do mnie dzwonić. Zauważyłam coś w torebce i wpadłam na cudowny pomysł.
- Liam możemy nie jechać do domu? Pojedźmy do mojego mieszkania, proszę - spojrzałam na niego błagalnie.
- No okay, ale powiem o tym Lou.
- Nie, bo wtedy też dowie się Zayn. Lou nic nie musi wiedzieć, wie, że jestem z tobą.
- Będę miał przez ciebie masę problemów, ale niech będzie. Chodź - złapał mnie za dłoń i poprowadził do samochodu.
 Po pół godziny byliśmy u mnie w mieszkaniu. Liam siedział w salonie, a ja byłam w kuchni i robiłam nam kolację i kawę. Położyłam talerz z kanapkami i kubki z gorącym napojem na tacy i wyszłam z pomieszczenia. Brunet oglądał coś w telewizji. Postawiłam na stoliku tacę i usiadłam obok niego.
- Masz ładne mieszkanko, choć ja przywykłem do większych luksusów - podrapał się po karku.
- Zauważyłam po waszym domu - zaśmiałam się.
- Gdzie będę spał?
- Może być sypialnia moich rodziców?
- Oczywiście - uśmiechnął się i chwycił za kanapki.
Jedliśmy, piliśmy kawę i rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele o nic nie znaczących rzeczach, ale taka rozmowa znacznie ułatwiła nam poznanie się.
Nawet nie zauważyliśmy jak była dwudziesta druga.
- Kładźmy się - powiedział uśmiechnięty Payne.
- Okay. Łazienkę masz na końcu korytarza, a sypialnia jest na przeciwko kuchni.
- Dzięki. Dobranoc złotko - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.
Wzięłam naczynia i wstawiłam je do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju i weszłam do mojej łazienki. Była malutka, ale nie była mi potrzebna jakaś wielka łazienka. Wzięłam szybki prysznic i założyłam czystą bieliznę i długą koszulkę. Weszłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka. Brakowało mi tego miejsca i to bardzo. Szybko zasnęłam.
Obudziło mnie w nocy głośne walenie do drzwi...



No i jest w końcu nowy rozdział :)
Jak wam się podoba aniołki? Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że tyle to trwało ;c 
Macie jakieś pomysły co stanie się dalej, albo macie jakieś specjalne życzenia, które mogłabym wykorzystać w fanfiction? Chętnie przeczytam wasze propozycje c: 
Kocham was bardzo mocno i dziękuję za to, że jesteście i komentujecie. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania. 
A zapraszam was do zakładki "bohaterowie" pojawiły się nowe postaci :*
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale cały czas możecie podawać swoje TT, żebym mogła was informować ^^
Czekam na komentarze i do następnego misie ♥♥♥♥♥