niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 12

 To było coś niesamowitego. Pierwszy raz czuję jak delikatnie całuje. Odwzajemniłam jego pocałunek i złapałam jego szyję. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Cały czas całował mnie bardzo delikatnie. Po chwili się odsunął ode mnie i położył się obok. Położył moją głowę na swojej piersi i mocno objął mnie.
- A teraz idziesz spać królewno - pocałował mnie w głowę i zamknęłam oczy.
Po chwili usnęłam wtulona w niego...

Obudziłam się pierwsza. Zayn jeszcze smacznie spał. Uśmiechnęłam się na samą myśl o wczorajszym dniu i pocałunku w nocy. Wydaje się to takie nierealne. Przeżyłam z nim już pocałunki ale żadne z nich nie były takie... Hmmm ciężko mi określić. Ten ostatni pocałunek był delikatny, ale za razem namiętny.
Zastanawiam się czy on przypadkiem nie gra. Może chce bym była jego kolejną dziewczyną do zaliczenia, a może zaczyna mnie inaczej traktować? Ech nie ważne muszę po prostu uważać. Nie mogę się zakochać, to mnie zniszczy. A teraz nie mogę sobie pozwolić na cierpienie. Muszę być silna żyjąc z Lou i jego kumplami. Muszę wytrwać w tym bagnie.
Przez cały ten czas patrzyłam na chłopaka leżącego obok mnie. Piękny... Boże Jess nie możesz tak myśleć. Skarciłam się w myślach. Muszę to przyznać. Zayn cholernie mi się podoba. Ta jego mroczna aura jest mega seksowna i pociągająca. W sumie nic nie musi robić. Będąc pewnym siebie bad boy'em przyciąga do siebie dziewczyny jak magnes, a jego wygląd nie utrudnia mu zadania. UGH nakręcam się tylko myśląc o nim w taki sposób. To tylko chłopak. Niebezpieczny, oschły, brutalny kutasiarz. Kogo ja próbuję oszukać? Właśnie to mi się w nim podoba. Ech. Pewnie jak wrócimy do domu znowu będzie tym samym skurwielem i zajmie się innymi chętnymi dziewczynami, a ja zostanę młodszą siostrą jego kumpla, którą lubi wkurzać. Ta rzeczywistość mnie przeraża. Nie chcę by tak było. Lubię spędzać czas z Zayn'em. Bardzo mnie intryguje. Chcę go rozgryźć. Ma swoją wrażliwą stronę, którą stara się ukryć. Tylko po co?
Miałam już mętlik w głowie. Zdecydowanie za dużo myślę.
Wstałam i po cichu poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i zaczęłam się rozbierać. Weszłam pod prysznic odkręcając ciepłą wodę. Umyłam całe swoje ciało i zaczęłam myć włosy.
Wyszłam, wytarłam się dokładnie i zaczęłam suszyć włosy. Wrzuciłam swoje ubrania do kosza na pranie. Najwyżej Zayn mi je kiedyś przywiezie, albo zostaną, bo na pewno jeszcze tu wrócę. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju.
Ech serio? Zayn już nie spał. Leżał na boku i wpatrywał się we mnie.
- Cóż za miły początek dnia. Widzę, że chcesz się odwdzięczyć za wczoraj. Dzień dobry króliczku - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dzień dobry kutasiarzu - przegryzłam wargę. Wyglądał cholernie seksownie.
- Może troszeczkę milej. Wczoraj było bardzo przyjemnie - wstał z łóżka. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest w samych bokserkach. Boże Malik zabijasz. Uwielbiałam jego tatuaże. Są piękne. Tak samo jego umięśnione ciało. Ach perfekcja... Koniec Jess!
- Masz rację było przyjemnie.
- Może przedłużymy tą przyjemną chwilę? - podszedł do mnie i złapał w tali.
Cholera!
- Hm wiesz wolę się ubrać i jechać do domu - próbowałam powiedzieć to normalnym, pewnym siebie głosem.
- Nie musimy się teraz ubierać.
- Masz rację. Dasz mi chwilkę? Muszę się przygotować - oblizałam usta.
- Pięć minut ci starczy?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się zadziornie.
Pocałował mnie mocno zjeżdżając dłońmi na moje pośladki. Nie powiem, że nie podobało mi się. Było cudownie, ale nie jestem taka głupia za jaką mnie ma.
- Zaraz wracam - puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
Zaśmiałam się cicho. Podeszłam do szafy i zrzuciłam z siebie ręcznik. Szybko założyłam bieliznę, czarne rurki i dłuższą białą bokserke. Usiadłam na łóżku, założyłam skarpetki i vansy. Chcę zobaczyć minę Zayn'a. Będzie zły, ale trudno. Nie dam się wykorzystać. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka wszedł Mulat.
- Już jes... Co do chuja?! - był zdziwiony, zaskoczony i za pewnie nie wiedział co zrobić.
- Było mi zimno, wybacz - zrobiłam smutną minę.
- Ja cię rozgrzeję.
- Nie trzeba, ale dziękuję zapamiętam to Zayn - uśmiechnęłam się słodko. - Chodź zrobimy śniadanko, spakujemy się i wrócimy do domu.
- Al...
- Nie ma żadnego "ale". Chodź - złapałam jego dłoń i pociągnęłam do kuchni.
Brawo Jess! Jeden zero dla mnie. W środku zatańczyłam taniec radości. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia jego minie. Pokazywałabym je wszystkim. Muszę uważać na siebie, nie potrzebuję cierpienia przez jakiegoś chłopaka, który bierze się za boga. Jest cudowny i przystojny, ale... Ugh. To cholernie trudne. Zakochuję się. Może mi przejdzie, gdy nie będę spędzać z nim całych dni. Teraz wrócimy do Doncaster, ja zajmę się nauką, a Zayn swoim gangiem i szukaniem lasek na jedną noc. A może właśnie wtedy będę cierpieć? Boję się cierpienia i zranienia. Zadawanie się z takimi chłopakami jak Zayn czy mój brat zawsze kończy się bólem. Bólem psychicznym albo fizycznym albo to i to. Zayn miał rację. Zawitałam do piekła.
- Jessica! - usłyszałam krzyk nad uchem.
- Ummm co? - wróciłam do rzeczywistości.
- Co się dzieje? - był chyba zmartwiony.
- Nic po prostu się zamyśliłam - uśmiechnęłam się lekko.
- O czym tak myślisz? - oparł się o blat kuchenny.
- O niczym takim... Myślę jak ja nadrobię zaległości w szkole... - właśnie! O kurwa a co z moją szkołą? Niby to kilka dni, ale jednak. Pierwszego dnia w szkole zniknęłam po pierwszej lekcji. Pewnie inne osoby by się cieszyły z takich sytuacji, ale nie ja. Martwię się teraz o swoją przyszłość. Chcę iść na dobre studia, a nie być w gangu.
- Spokojnie szkołą się zajmiemy.
- Niby jak?
- Dyrektor leci na kasę, dlatego tak szybko ciebie przyjęli do szkoły.
- Ooo to może mi jeszcze studia i dyplom kupicie? - rzuciłam sarkaztycznie.
- Jeśli nie będzie ci szła nauka, to czemu nie - wzruszył ramionami.
Przewróciłam oczami. Wszystko mogą załatwić za pieniądze i nie widzą w tym nic złego. To przerażające, że uważają, że pieniędzmi załatwią wszystko. Postanowiłam zmienić temat.
- Co chcesz na śniadanie?
- Cokolwiek. Zróbmy kanapki z nutellą - chłopak wyciągnął chleb i nutellę.
Zayn zrobił kilka kanapek, a ja zaczęłam robić herbatę. Postawiliśmy talerz z kanapkami i kubki z gorącym napojem. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy jeść. Jakoś specjalnie nie byłam głodna. Piłam herbatę i powoli jadłam kanapkę, kiedy Zayn zjadł już ich może z trzy albo cztery.
- Czemu nie jesz? - zapytał popijając gorący napój.
- Nie jestem zbytnio głodna. Zjesz i jedziemy?
- Aż tak ci ze mną źle?
- Nie, ale chciałabym być już w domu.
- Pojedziemy niedługo. Zjem, spakujesz się, posiedzimy chwilę i pojedziemy, ok?
- Mhm ok.
Chłopak uśmiechnął się chłopięco. Był słodki w tym momencie. Ciekawa jestem czy tylko mnie pokazuje tą swoją nie mroczny stronę. Jestem ciekawa jak będzie pomiędzy nami po powrocie do domu. Chciałabym by było tak jak tu. Lubię wesołego, słodkiego i chłopięcego Zayn'a.
- Ty jedz, a ja pójdę się spakować - uśmiechnęłam się odchodząc od stołu.
Wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam do pokoju. Byłam już w sumię mniej więcej spakowana po mojej nie udanej ucieczce. Wyciągnęłam z szafy ostatnie ubrania i włożyłam je do torby. Zostawiłam torbę przy szafie i położyłam się na łóżku. Nie było w sumie tu tak źle. Z Zayn'em nie było źle. Podobało mi się. Podobał mi się każdy jego pocałunek, każdy dotyk. Ech... Muszę zapomnieć o tym wszystkim. Będzie ciężko, ale nie mam innego wyjścia. Nie mogę cierpieć i płakać.
Poczułam jak łóżko się zakołysało. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Zayn'a.
- Co robisz? - zapytał cicho tak jakby ktoś miał nas podsłuchiwać.
- Leżę i wspominam pobyt tu - wzruszyłam ramionami.
- Podobało ci się? - położył się na boku opierając się na jednej ręce i uważnie mi się przyglądał.
- Tak. Było fajnie - uśmiechnęłam się. - A tobie się podobało?
- Bardzo. Lubię cię denerwować, ale wczorajszy dzień był cudowny... A zwłaszcza to... - przybliżył się i delikatnie mnie pocałował.
Zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Przekręcił się i zawisnął nade mną, cały czas delikatnie mnie całując. To było niesamowite. Położył się na mnie. Podobało mi się jak był taki delikatny. Jedną dłonią jeździł po mojej talii, a drugą położył na moim policzku delikatnie go głaszcząc. Wplotłam dłonie w jego włosy. Całował mnie coraz pewniej. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Lekko ciągnęłam jego włosy. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę i odsunął się kładąc się obok mnie. Serce mi waliło jakbym przebiegła właśnie maraton. Patrzyłam w jego piękne brązowe oczy. Mulat powoli oblizał usta i się uśmiechnął.
- Chcesz już jechać, czy trochę ze mną poleżeć? - zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem jakby dobrze znał moją odpowiedź.
- Leżeć - wzruszyłam ramionami.
Uśmiechnął się szerzej. Odwzajemniłam ten gest. Położyłam głowę na jego sercu, a on mnie objął. Nie tylko moje serce waliło jak oszalałe. Ucieszyłam się z tego, że ja też w jakiś sposób na niego działam.
Zayn wstał i wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam co on chce zrobić. Objęłam jego szyję. Bawiłam się jego włosami. Uwielbiałam je. Były takie miękkie i przyjemne w dotyku. Pachniały jego miętowym szamponem do włosów.
Posadził mnie na sofie w salonie i usiadł obok mnie. Od razu wtuliłam się w niego. Objął mnie mocno i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie. Było mi tak dobrze z nim.
- Oglądamy coś? - zapytał szeptem.
- Jeśli chcesz - chłopak włączył telewizor na pierwszym lepszym kanale, którym okazało się MTV.
Skupiłam się przez chwilę na ekranie telewizora, a później spojrzałam kątem oka na Malika. Cały czas się we mnie wpatrywał.
- Jesteś piękna - szepnął i wsadził mój kosmyk włosów za ucho.
Czułam jak robię się czerwona na policzkach. Jak ja mam się nie zakochać? On mi wcale nie pomaga. Potrafił być uroczy. Ech Zayn przestań być taki perfekcyjny.
- Umm dzięki - jęknęłam niepewnie.
- Zawstydziłem cię - powiedział zadowolony, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłam.
Spuściłam wzrok i schowałam twarz w jego piersi. Od razu mocniej mnie objął i głaskał mnie po plecach. Był taki delikatny i czuły, jak nie Zayn.
- Jesteś taka słodka i urocza - szepnął w moje włosy, a mnie przeszły przyjemne ciarki.
Mogłabym spędzić wieczność wtulona w niego. Zamknęłam oczy i wdychałam jego cudowny zapach. Pachniał miętowym żelem pod prysznic, papierosami i delikatnymi perfumami. Od teraz to moja ulubiona mieszanka zapachów. Chciałabym by było między nami tak zawsze. Nie chce by po powrocie do domu to wszystko się skończyło.
Chłopaka bawił się moimi włosami cały czas tuląc mnie do swojej piersi.
- Powinniśmy już jechać - powiedział cicho.
Odsunęłam się trochę i spojrzałam na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a w jego słowach słyszałam smutek.
Położył dłoń na moim policzku i przyciągnął moja twarz do swojej. Całował mnie zachłannie, ale za razem delikatnie, tak jakby to był nasz ostatni pocałunek. A może to właśnie ten ostatni? Na samą myśl zrobiło mi się smutno. Ech Jessica zauroczona idiotka w Zayn'ie Tomlinson. Teraz tak mogę się wszystkim przedstawiać.
Przyciągnęłam go bliżej i pogłębiałam każdy jego pocałunek. Zayn położył swoje dłonie na moich biodrach i podniósł do góry sadzając na swoich kolanach. Wplotłam dłonie w jego włosy i lekko za nie pociągałam. Jego dłonie powędrowały na moje pośladki. Ściskał je mocno. Podobało mi się to co on robił. Nagle się ode mnie oderwał.
- Przestańmy póki nie zrobimy czegoś czego będziemy żałować - powiedział beznamiętnie.
Serio? W jakiś sposób mnie to zabolało.
- Okay - powiedziałam cicho.
- Nie chce ciebie skrzywdzić króliczku - dał mi buziaka w nos.
Było to słodkie. Wstałam z Mulata i poszłam do pokoju po swoją torbę. Wróciłam do Zayn'a. Zabrał ode mnie mój bagaż i wyszliśmy na zewnątrz. Samochód już na nas czekał. Będzie mi brakowało tego miejsca. Spojrzałam ostatni raz na domek i okolicę i wsiadłam do auta. Zayn włożył do bagażnika moją torbę i zajął miejsce kierowcy.
- No to jedziemy. Możesz się położyć spać, bo to trochę zajmie.
- Dobrze - usiadłam wygodniej
Malik przykrył mnie swoją bluzą, którą wziął z tylnego siedzenia.
- Dobranoc piękna - uśmiechnął się słodko i dał mi buziaka.
- Dobranoc Zayn - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
Chłopak odpalił silnik i ruszył. Nie wiedziałam kiedy usnęłam. Miałam przyjemny sen. Śnił mi się Zayn. Wspólne wakacje z Lou i jego znajomymi. Dobrze bawiliśmy się nad jakimś morzem. Ech Zayn był moim chłopakiem. Niestety to tylko sen.
Obudziłam się po jakimś czasie. Przeciągnęłam się i usiadłam rozglądając się.
- Za chwilę będziemy - usłyszałam głos Zayn'a.
Znowu był tym samym zimnym Zayn'em z gangu. Zrobiło mi się smutno z tego powodu. Widocznie tamto miejsce działa na niego w jakiś dziwny sposób.
Wyjrzałam przez okno. Wjeżdżaliśmy już do podziemnego garażu naszego domu. Muszę przyznać, że stęskniłam się za wszystkimi, nawet za Lou. Gdy tylko Zayn zatrzymał samochód, wysiadłam z niego i pobiegłam do domu.
- Lou! - krzyknęłam i rzuciłam się bratu na szyję.
On się zaśmiał i objął mnie.
- Aż tak się stęskniłaś? - zapytał, gdy odsunęłam się od niego.
- O dziwo tak - zaśmiałam się.
- Jess! - usłyszałam dwa znajome głosy i nagle zostałam przygnieciona przez dwa męskie ciała.
- Jejku Li, Hazz jak ja za wami tęskniłam.
- My też maleńka - uśmiechnął się Harry i odsunęli się ode mnie.
- Liam a co z tobą? - spojrzałam na niego zmartwiona.
- Wszystko jest już dobrze piękna. Nic mi nie jest - uśmiechnął się i jeszcze raz mnie przytulił.
- Idę jutro do szkoły? - zapytałam Louis'a.
- Jutro jest piątek, więc ci się nie opłaca. Za to Gabe chce cię zabrać na zakupy, bo masz mało rzeczy.
- No to skoro Jessi jest już z nami to możemy to uczcić - zaproponował Styles.
Wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy w salonie, a chłopaki przynieśli alkohol. Chwyciłam puszkę piwa.
- Ej! Ej ej! Młoda ty chyba nie pijesz - odezwał się Lou.
- Ale Louis... - wyjąkałam.
- Tomlinson daj jej jedno piwo - warknął Zayn.
- Jedno i ani łyka więcej - ostrzegł mój brat.
Wzięłam puszkę i otworzyłam ją. Patrzyłam na Mulata cały czas. Miał obojętny wyraz twarzy. Patrzył na mnie. Nikt nie zauważył że wpatrujemy się w siebie. Może między nami się zmieni. Może tylko chce urwać przed chłopakami takiego niedostępnego.
Napiłam się piwa i słuchałam o czym mówią. Szczerze mówiąc myślałam, że będą mówić o jakichś sprawach związanych z gangiem, no ale się myliłam. Gadali o nowym samochodzie Liam'a, który chciał kupić na wyścigi. Nic ciekawego.
Siedzieliśmy tak kilka godzin. Nie rozmawialiśmy o niczym ważnym. To było fajne. Tak jakbyśmy byli grupą znajomych i spotykali się każdego wieczora pogadać o głupotach. Niestety przyjemna rozmowa nie trwała zbyt długo.
- Jess dlaczego uciekłaś Zayn'owi? - zapytał Tomlinson.
- No bo umm... - zacięłam się.
Co ja mam mu powiedzieć? No wiesz Zayn mnie pocałował i w ogóle, a nie chciałam być jego kolejną zabawką, więc uciekłam.
- Pokłóciliśmy się trochę i pewnie nie wytrzymała. Poszedłem za nią i jej pilnowałem na odległość - rzucił sucho Mulat.
Ech dzięki Malik. Uratował mnie, bo nie wiedziałabym co powiedzieć.
- Dzięki Zayn, że się nią aż tak opiekowałeś - powiedział zadowolony mój brat.
- Takie było moje zadanie - wzruszył ramionami.
Po dwudziestej drugiej poszłam do swojego pokoju. Szybko się wykąpałam i przebrana w swoją piżamę wskoczyłam do swojego łóżka. Nie byłam specjalnie zmęczona, ale szybko oddałam się w objęcia Morfeusza...

Hej miśki! :) 
I jak podoba się wam kolejny rozdział?
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WASZE KOMENTARZE! ♥ 
Cały czas możecie podawać mi swoje TT, żebym mogła was informować o rozdziałach.
Dodawajcie się też do obserwatorów tego bloga :)
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale postaram się jak najszybciej. 
KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO! ♥♥♥♥♥  

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 11

Malik się tylko zaśmiał i zszedł ze mnie. Podszedł do drzwi i chwycił za klamkę. Jeszcze odwrócił się w moją stronę.
- Witaj w piekle króliczku - zaśmiał się i wyszedł.
Skuliłam się i przykryłam się cała kołdrą. To było straszne. Nie wiedziałam, że się posunie do czegoś takiego i pewnie posunąłby się dalej gdybym nie zareagowała.  Co miały znaczyć te jego słowa? To dopiero początek? Będzie gorzej mnie taktował? Sama nie wiem kiedy zasnęłam mocno przyciskając kołdrę do swojego ciała...
Obudziłam się bardzo wcześnie. Spojrzałam na budzik stojący na szafce nocnej. Była siódma trzydzieści. Nie jest źle. Może uda mi się stąd wydostać. Wstałam z łóżka i po cichu zaczęłam się pakować. Nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Kurdę gdzie ja go posiałam? No trudno. Przynajmniej Zayn mnie nie znajdzie.
Założyłam buty i chwyciłam torbę. Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Co do chuja?! Czemu pokój jest zamknięty? No trudno skoro nie drzwi, to okno. Podbiegłam do okna i odsłoniłam zasłony. To są kurwa chyba jakieś jaja. Kraty w oknach? Jestem pewna, że nie było ich tu wcześniej. Chciałam stąd uciec, a to Zayn mnie uwięził? Mam nadzieję, że to tylko sen. Zły sen. Podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie walić.
- Zayn! Co to do chuja ma być?! Otwórz te jebane drzwi!
- Przestań drzeć tą mordę - usłyszałam warknięcie zza drzwi.
- Wypuść mnie!
- Po co? Po to, żebyś mogła uciec? - Skąd on wie co chce zrobić?
- Nie? Chcę do łazienki - skłamałam i rzuciłam torbę pod łóżko.
- Przestań kurwa kłamać. Przykro mi zniszczyłem twój plan ucieczki - zaśmiał się.
- Co? Skąd wiesz? - czułam się, jakbym była jakąś schizofreniczką. Słysze jakieś głosy, które ze mnie drwią i rozmawiam z nimi. Chyba wolałabym mieć tą schizofrenię, niż rozmawiać w taki sposób z Zayn'em. Choć nie wiem, czy chciałabym widzieć go w tej chwili. Już go trochę poznałam i mniej więcej wiem do czego jest zdolny.
- Mówiłaś przez sen - powiedział to już znacznie spokojniejszym głosem i nawet wydawało mi się, że się uśmiecha w tym momencie. - Dużo mówiłaś - powiedział po chwili ciszy. Co ja mogłam kurwa mówić?
Rodzice kiedyś powiedzieli mi, że zdarza mi się mówić coś przez sen. Głównie były to jakieś nic nie znaczące pojedyncze zdania lub wyrazy. Niby miałam z tego wyrosnąć, ale jak widać nic z tego, bo raczej Malik by sobie sam tego nie wymyślił.
- Co na przykład?
- Opowiedziałaś cały swój plan z najdrobniejszymi szczegółami. Muszę przyznać, że jesteś bardzo sprytna.
- Ummm dzięki... Mówiłam coś jeszcze? - boję się, że powiedziałam coś czego będę żałowała.
- Mówiłaś o mnie... - o kurwa! Usłyszałam otwierający się zamek. Odsunęłam się od drzwi, a Mulat wszedł do środka z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
- Co mówiłam o tobie? - w moim głosie było ewidentnie słychać strach i zdenerwowanie. Zaśmiał się, a ja mimowolnie przewróciłam oczami, czego po raz kolejny pożałowałam.
Przyparł mnie do ściany i mocno pocałował. Nienawidzę siebie, za to, że mi się to tak bardzo podoba. Najchętniej przewracałabym oczami co chwila w jego towarzystwie, tylko po to by mnie tak całował. Nie zdążyłam nawet odwzajemnić jego pocałunków, a on już się ode mnie odsunął. Stał przede mną i mi się przyglądał z tą zadowoloną z siebie miną. Gnojek. Moja klatka piersiowa podnosiła się i opadała w niemiłosiernie szybkim tempie. Starałam jak najszybciej wrócić do siebie i udawać, że to co przed chwilą się stało nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia.
- Więc co jeszcze mówiłam? - powiedziałam o dziwo obojętnym głosem. Byłam z siebie dumna.
- Że to ci się podoba - uśmiechnął się zadziornie.
- Śnisz Malik.
- O nie. To ewidentnie ty o mnie śnisz króliczku.
Westchnęłam pod nosem i usiadłam na łóżku. Nie miałam siły na kolejną kłótnię z nim. Wycofałam się całkowicie. Tępo patrzyłam na kraty w oknach.
- Dlaczego? - szepnęłam. Sama nie wiedziałam o co właściwie mi chodziło dokładnie.
- Żebyś nie uciekła rano - usiadł koło mnie - Mam dla ciebie chyba dobrą wiadomość.
- Jaką? - zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego.
- Jutro wracamy -  wydawało mi się, że był smutny? Spuścił wzrok na swoje dłonie, w których trzymał klucz do drzwi od pokoju.
- Super - nie umiałam się cieszyć z tego widząc Zayn'a w takim stanie. Nigdy nie widziałam by był smutny. - A ty się cieszysz?
- Tak szczerze to nie - wzruszył ramionami.
- Dlaczego?
- Wiesz... Po mimo wszystko było mi tu z tobą dobrze, ale wiem, że ty chcesz wrócić jak najszybciej, dlatego się cieszę - uśmiechnął się sztucznie.
UGH gdyby nie był takim skurwielem to byłoby naprawdę miło i pewnie nawet nie chciałabym wracać do domu. No ale Zayn jest trudny i nie mogę oczekiwać, że będzie taki jak większość chłopaków których znam. Poza tymi złymi momentami, były też przyjemne chwile, które mogły by się powtarzać częściej.
Chciałabym by ten ostatni tu dzień był udany. Bez żadnych kłótni, strachu i ucieczek. Może to w jakiś sposób przybliży nas do siebie i będę umiała go rozszyfrować.
- Zayn mam pomysł! - krzyknęłam zadowolona, a chłopak chyba trochę się wystraszył mojego nagłego wybuchu.
- Jaki?
- Wiesz to ostatni nasz dzień tu i byłoby miło spędzić go w przyjemnej atmosferze...
- No w sumie masz rację. Co proponujesz? - na jego twarzy znowu pojawił się ten łobuzerski uśmieszek. Mimowolnie sama się uśmiechnęłam.
- Możemy zrobić jakiś obiad... - nie dokończyłam, bo chłopak mi przerwał.
- I zjemy go na werandzie.
- No okay może być. Później możemy coś porobić innego - zauważyłam błysk w jego oczach i większy uśmiech. Przewróciłam oczami i się zaśmiałam. - Zboczuch! A wieczorem możemy wyjść się przejść i później oglądać jakieś filmy. Co ty na to?
- Mi pasuje, ale może najpierw to pójdziemy spać? Całą noc wojowałem byś nie uciekła i rano mnie obudziłaś tymi swoimi krzykami - Mulat ziewnął i przetarł oczy.
- No okay w sumie też się nie wyspałam.
Zayn położył się na łóżku i pociągnął mnie bym położyła się obok. Objął mnie dosyć mocno i położył głowę na moich piersiach.
- Nie próbuj uciekać, bo i tak ci się nie uda - mruknął cicho.
Nie miałam w tym momencie zamiaru uciekać. Lubię takiego Zayn'a. Im więcej z nim spędzam czasu tym bardziej go lubię. Choć nigdy chyba nie polubię tej jego agresywnej strony, którą pokazuje dosyć często. Ale jest też coś co kocham. Uwielbiam patrzeć na niego gdy śpi i gdy się uśmiecha. Wtedy jest najpiękniejszym człowiekiem na świecie.
Powiedzieć bad boy'owi, że jest uroczy to chyba dla niego obelga. No trudno, ale Zayn w tych momentach naprawdę jest uroczy i słodki. Wydaje mi się, że on właśnie taki jest. Ciepły, słodki i kochany ale chowa się pod przebraniem złego i bezlitosnego by nie pokazać jak cierpi i ile przeżył.
Spojrzałam na chłopaka, który właśnie zasnął. I o to znowu mogę go podziwiać. Miał potargane włosy i lekko otworzone usta. Piękny.
Przekręcił się i zszedł ze mnie. Usiadłam i patrzyłam na niego. Nie wiem ile tak siedziałam w bez ruchu. Pięć, dziesięć minut, a może więcej. Nie dało się oderwać od niego wzroku. Taki piękny i bezbronny.
Gdyby nie to, że sama byłam zmęczona to patrzyłabym tak jeszcze dłużej. Położyłam się i wtuliłam się w niego. Sama po niedługiej chwili zasnęłam.
Obudziło mnie delikatne szarpanie za włosy. Niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam zadowolonego Malika. Leżał na boku, podpierał się na łokciu, a druga jego dłoń bawiła się moimi włosami.
- Dzień dobry króliczku - uśmiechnął się szeroko.
- Dzień dobry tygrysku - zaśmiałam się i przeciągnęłam.
- W końcu wstałaś. Już myślałem, że umrę z głodu!
- Oj gwarantuję ci, że nie umarłbyś przez kilka dni. Która godzina?
- Piętnasta trzydzieści.
- Wow to długo spaliśmy. W sumie też zgłodniałam. To co idziemy robić obiad?
- Tak! - kocham takiego wesołego Zayn'a. Chłopak pomógł mi wstać i nawet wziął na ręce i zaniósł do kuchni.
- Co gotujemy?
- Coś na szybko.
- Hmmm... Spaghetti?
- Może być. To ty gotuj, a ja...
- Co ty?! Ty gotujesz ze mną!
- Ale no Jess - zrobił słodkie oczka i podszedł do mnie i przytulił od tyłu. - Nikt tak dobrze nie gotuje jak ty.
- Mhm mów mi dalej - zaśmiałam się. - Nie ma Zayn. Pomagasz mi gotować.
- A może ty ugotuj a ja przygotuję stół na werandzie i nakryję i w ogóle resztę tych dupereli.
Hmm w sumie to nie głupi pomysł. Jakby Zayn tu był to pewnie zamiast mi pomagać, to by tylko przeszkadzał i mnie rozpraszał.
- No dobra niech ci będzie.
- Jesteś kochana! - zaśmiał się i szybko wyszedł z kuchni.
Przewróciłam oczami i zaczęłam wyciągać wszystkie składniki na blat. Wstawiłam wodę na makaron i zaczęłam robić sos.
Po niecałych trzydziestu minutach wszystko było gotowe. Nałożyłam nam spaghetti na talerze. Wzięłam je i wyszłam na werandę.
Zayn się postarał. Kiedyś stary, brzydki stół ozdabiał czerwony obrus. Stały również kwiaty, serwetki, butelka czerwonego wina i dwie lampki do wina.
- Podoba się? -zapytał Malik i zabrał ode mnie talerze, które za chwilę postawił na stole po obu stronach.
- Jest ślicznie - uśmiechnęłam się.
- Starałem się trochę - wzruszył ramionami i udawał obojętnego, ale widziałam w jego oczach radość.
Odsunął mi krzesło i sam usiadł po drugiej stronie. Hm było romantycznie, to aż nie podobne do Zayn'a. Jedliśmy i piliśmy wino nie potrzebowaliśmy rozmawiać. Wymienialiśmy się co chwila uśmiechami.
- O kurwa zapomniałem - odezwał się nagle chłopak.
- O czym? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ty nie masz osiemnastu lat. Nie będziesz już piła - zabrał moją lampkę z winem.
- Ej oddawaj.
- W sumie to mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, że pijesz, ale Lou by mnie zabił.
- A czy Lou jest z nami?
- No nie.
- No właśnie, więc się nie dowie - zabrałam mu mój kieliszek i się napiłam. - Ja gotowałam, ty zmywasz- powiedziałam poważnie, a on mnie tylko wyśmiał.
- Zmywa zmywarka słonko.
Po całym obiedzie zanieśliśmy naczynia do kuchni i usiedliśmy w salonie.
- Zayn czym się interesujesz? - zapytałam po dłuższej ciszy.
- Rysuję - mhm krótko i na temat.
- A coś więcej powiesz?
- Jak przyjedziemy do domu to pokażę ci mój pokój. Jest cały w graffiti. Lubię to robić. A ty masz jakieś hobby?
- Uwielbiam robić zdjęcia i czytać książki.
- Też lubię czytać - uśmiechnął się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy o głupotach. Nic co mogłoby wywołać kłótnie czy by jakiś mały konflikt. Czułam się jakbym znała go od lat. Znaleźliśmy masę wspólnych tematów. Nawet nie zauważyliśmy jak zrobiło się późno.
- Chodź - powiedział chłopak i zaprowadził mnie na taras.
Usiedliśmy na schodkach. Spojrzałam w niebo. To było coś pięknego. W mieście nie widać tylu gwiazd.
- Podoba ci się? - zapytał cicho.
- Tak. Boże ten domek jest położony w jakimś raju. Jest tu pięknie.
- Zgadzam się z tobą. Moja odskocznia od rzeczywistości - uśmiechnął się i usiadł bliżej mnie obejmując mnie mocno.
Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam w niebo.
- Myślisz, że oni są jedną z tych gwiazd? - szepnęłam.
- Twoi rodzice?  - zapytał równie cicho, na co ja kiwnęłam tylko głową. - Myślę, że tak. Myślę, że każdy kto umarł zamienia się w gwiazdkę na niebie, po to by jego bliscy mogli patrzeć na nich i być pewnym, że są szczęśliwi.
Uśmiechnęłam się lekko. Nie spodziewałam się takich słów po nim.
- To było piękne Zayn - wtuliłam się w niego.
- Dzięki.
Było mi dobrze w tym momencie. Ja wtulona w niego a nad nami piękne niebo. Ugh chyba się zakochuję w Zayn'ie. To się na pewno źle skończy. Będę cierpieć przez tą swoją miłość. No ale trudno może to tylko chwilowe zauroczenie.
- Zimno ci maleńka? - spytał po kilku minutach.
- Troszeczkę - Malik przyciągnął mnie bliżej siebie i potarł moje ramiona swoimi dłońmi.
- Chodź mała do środka. Już jest chłodno, a mieliśmy oglądać jakieś filmy - wstał i wziął mnie na ręce.
Zaniósł mnie do salonu i położył na sofie.
- Ty tu leż księżniczko, a ja zajmę się wszystkim - pocałował mnie w głowę i zniknął w kuchni.
Och rozpłynęłam się. Gdyby Zayn był cały czas taki jak dzisiaj to... Ech już dawno byłabym zakochana. Choć w sumie nie wyobrażam sobie Zayn'a bez tej jego ciemnej strony.
Mulat wrócił i na stoliku postawił masę jedzenia i dwa kubki z gorącą czekoladą. Rzucił na podłogę wszystkie poduszki i wziął mnie na ręce sadzając na nich. Sam usiadł obok mnie.
- To co oglądamy? - zapytałam uśmiechnięta.
- Co powiesz na horror? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Umm no okay - jakoś nie lubię strasznych filmów, ale no mam Zayn'a do przytulania.
Mulat włączył jakiś film, a ja od razu się w niego wtuliłam.
- Będziesz się bać?
- Mogę troszeczkę.
- Spokojnie jestem przy tobie - objął mnie mocno.
Nie patrzyłam na film. Skupiłam się na nim. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Chłopak podał mi kubek z gorącą czekoladą i się uśmiechnął. Napiłam się. Była pyszna tak jak ta którą zrobił mi na samym początku.
Zayn jadł chipsy i wpatrzony był w telewizor. Nie drgnął nawet na żadnej strasznej scenie, gdy ja wydawałam z siebie pisk i chowałam twarz w jego piersi.
Film jeszcze trwał, a ja zaczęłam usypiać. Wtuliłam się w niego mocniej i usnęłam. Śnił mi się on. Byliśmy na randce w jakieś restauracji. On w garniturze, z idealnie ułożonymi włosami i tym swoim pięknym uśmiechem. Ja miałam elegancką, czarną sukienkę, delikatny makijaż i ładnie spięte włosy. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Było idealnie.
Obudziłam się, gdy Malik wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku, usiadł obok mnie i spojrzał na mnie.
- Śpij - szepnął.
- Nie chce już - podniosłam się na łokciach.
- Podobało mi się dzisiaj - powiedział z uśmiechem.
- Mi też - ziewnęłam.
- Jesteś śpiąca. Kładź się mała.
- A ty pójdziesz spać?
- Jeszcze nie, ale posiedzę przy tobie dopóki nie uśniesz.
- Dziękuję, a położysz się ze mną?
- Mhm - nachylił się nade mną i delikatnie pocałował. 
To było coś niesamowitego. Pierwszy raz czuję jak delikatnie całuje. Odwzajemniłam jego pocałunek i złapałam jego szyję. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Cały czas całował mnie bardzo delikatnie. Po chwili się odsunął ode mnie i położył się obok. Położył moją głowę na swojej piersi i mocno objął mnie. 
- A teraz idziesz spać królewno - pocałował mnie w głowę i zamknęłam oczy. 
Po chwili usnęłam wtulona w niego...


Hej kochani! Przepraszam, że nic nie dodawałam ale nie miałam weny. Coś mi się teraz udało stworzyć i mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podoba :) Chciałam też by był dłuższy niż poprzednie i chyba taki wyszedł. Czekam na wasze opinie :) 
Podawajcie swoje TT, jeśli chcecie bym was powiadamiała o rozdziałach :)
kocham was i dziękuję za wszystkie komentarze ♥♥♥♥♥

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 10

Po chwili usłyszałam trzaśnięcie gałęzi i szelest liści. Strach mnie sparaliżował natychmiast. Wilk? Jakieś inne zwierzę? Bałam się ruszyć. Bałam się nawet oddychać. Choć moja ciekawość nie pozwalała mi siedzieć bez ruchu. Niepewnie podniosłam wzrok w kierunku odgłosów. No kurwa nie wierzę. Jakby nigdy nic pomiędzy drzewami przede mną stał uśmiechnięty Zayn...

Nienawidzę go, ale teraz cieszyłam się, że nie jestem sama w tej dziczy. Wstałam i podbiegłam do niego. Rzuciłam się mu na szyję i oplotłam nogami jego biodra.
- Dlaczego nie szedłeś za mną? Dlaczego mnie nie szukałeś? Zostawiłeś mnie samą w nocy w lesie. I jeszcze są tu wilki! - powiedziałam szybko.
- Sama uciekłaś ode mnie. Wilki powiadasz - uśmiechnął się i zawył jak wilk.
- To byłeś ty?! - krzyknęłam i zaskoczyłam z niego. - Wystraszyłeś mnie!
- Oj mała. Chodź wracamy do domku - zaczęłam iść za nim.
- Czemu za mną nie szedłeś? Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Co masz przy sobie?
- Yyy... No co?
- Ech telefon, masz w nim nadajnik i każdy z nas z łatwością cię znajdzie.
- Serio? No dobra, ale skąd wiedziałeś, że go mam przy sobie? - sprawdziłam kieszeń, w której rzeczywiście znajdował się telefon.
- Nie wiedziałem, dlatego szedłem za tobą cały czas.
- Co?! Byłeś przez cały czas? Dlaczego nie wziąłeś mnie do domku i dlaczego mnie straszyłeś?
- Żeby cię jakoś ukarać za tą ucieczkę.
- Menda - warknęłam pod nosem, a on się zaśmiał.
Postanowiłam się na niego obrazić i nie odzywać się do niego przez cały pobyt tu. Szliśmy może niecałe dziesięć minut w kompletnej ciszy. Podeszliśmy pod nasz domek. Serio byłam tak blisko? Ech Jess idiotko. Weszłam po schodkach i usiadłam na dużym wiklinowym fotelu stojącym na wyrandzie. Zayn spojrzał na mnie.
- Idziesz do środka? Jest już późno.
Odwróciłam wzrok w drugą stronę i zamknęłam oczy.
- Obraziłaś się? - kucnął przede mną. - Mała nie bądź na mnie zła - powiedział to takim cudownie seksownym głosem, że prawie się rozpłynęłam. Oparł brodę o moje kolana. Niepewnie spojrzałam na niego. Patrzył na mnie takimi słodkimi oczkami. Patrzył tak jak patrzy mały chłopiec na swoich rodziców, gdy coś przeskrobał, a udaje niewiniątko. Dorosły mężczyzna z wyglądem bad boy'a, a potrafi być takim słodkim i uroczym chłopcem. Westchnęłam cicho pod nosem.
- Chcę tutaj trochę posiedzieć, mogę? - brawo Jess... Zamiast się nie odzywać, ty pytasz o zgodę. No pięknie...
- No dobra. Ja zrobię herbatę i przyniosę koc, a ty tu siedź i się nie ruszaj - chłopak klepnął mnie w udo i wszedł do środka.
Zrobiło się jeszcze chłodniej i w sumie cieszę się, że jestem teraz z Zayn'em. Chyba bym umarła sama w ciemnym lesie. Moje rozmyślenia przerwał mój dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. O Boże to Liam! Od razu odebrałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Li! - krzyknęłam radośnie do telefonu.
- No hej piękna. Jak tam?
- Dobrze, ale mów co z tobą? Jak to cię postrzelili? Nic ci nie jest?
- Oj Jess, Jess... Nic mi nie jest. Kula drasnęła tylko moje ramię. Nasz lekarz już się tym zajął.
- Bałam się o ciebie. Chciałam przyjechać.
- Przyjedziesz już nie długo. A jak z Zayn'em?
- Chyba dobrze. Wiesz jest trudny.
- Wiem, wiem. Uważaj na siebie.
- Zayn bardzo na mnie uważa - powiedziałam, a po drugiej stronie nastała cisza. Słyszałam jak szybciej oddycha. Jest zły? Denerwuje się? - Li?
- Jessica uważaj na siebie i dbaj o siebie. Obiecuję, że wrócisz jak najszybciej.
- Dobrze, wiem. Liam co się dzieje?
- Nic mała, nic. Muszę lecieć mam sprawę.
- Sprawę? Po dwudziestej pierwszej w nocy?
- Tak to normalne u nas. Dbaj o siebie słonko. Do następnego. Pa mała.
- Pa Li - chłopak od razy się rozłączył.
Zaczęłam myśleć o reakcji Liam'a. Chodziło o Zayn'a? Jest z nim coś nie tak? Poza tym, że jest największym kutasiarzem jakiego poznałam? Reakcja Li była dosyć dziwna. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić.
- Jess! - usłyszałam krzyk Zayn'a i spojrzałam na niego.
- Hm?
- Mówię do ciebie i mówię, a ty nic.
- Ummm przepraszam zamyśliłam się.
- O czym tak myślisz? - przykrył mnie kocem i podał kubek z ciepłą herbatą.
- O niczym ważnym - skłamałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Jak uważasz. Posuń się - nie wiedziałam po co, ale zrobiłam to. Chłopak wcisnął się i usiadł obok mnie. Przykrył nas kocem i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Przepraszam - szepnęłam.
- Za co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za to, że uciekłam.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- To nie ważne.
- Kurwa ważne, więc mów! - warknął, a ja przestraszona spuściłam wzrok.
- Nie - szepnęłam.
- Czemu do chuja?! Masz mi to kurwa powiedzieć!
- Bbboo...
- Bo kurwa co?!
- Nic, przepraszam... - wyjąkałam.
- Zejdź mi do chuja lepiej z oczu, zanim ci coś kurwa zrobię - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Przerażał mnie. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. Strach mnie całą sparaliżował. - Na co kurwa czekasz?! Aż tak bardzo chcesz dostać wpierdol? - pokiwałam przecząco głową i szybko wbiegłam do domu. Od razu zamknęłam się w pokoju. On ma jakieś problemy z panowaniem nad złością? Dlatego Li kazał mi uważać? Chwyciłam swój telefon. Zastanawiałam się do kogo mam napisać. Chyba powinnam powiadomić Louis'a, w końcu jest moim prawnym opiekunem.

Nacisnęłam 'Wyślij" i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Czekałam, czekałam i czekałam, ale nic. Cisza. Ugh no świetnie ma mnie w dupie. Rzuciłam się na łóżko. Co ja mam teraz zrobić? Nie mam nawet dokąd uciec. Po chwili dostałam sms'a. Przeczytałam szybko wiadomość od Lou.

Zajebiście. Zayn jeszcze poskarżył się mojemu bratu. Uch... I co ja mam zrobić? Zayn oszalał, a Louis mnie zabije jak wrócę. Nie chce już tu być. Może rano się spakuję i ucieknę. Będę starała się wydostać z tego lasu i zadzwonię po Liam'a albo Harry'ego. Gdy znajdę się już w swoim mieście to wrócę do swojego mieszkania. Mam ochotę zniknąć teraz, już. Czuje się jak w jakimś głupim amerykańskim filmie. Tyle, że w filmie pewnie już bym była z Zayn'em i starała się go zmienić. No niestety to nie film. To jakaś pojebana rzeczywistość. Chora rzeczywistość.
Zamykam się w sobie za każdym razem, gdy któryś z chłopaków na mnie krzyczy.
Patrzyłam w sufit i wcale się nie ruszałam. W tym momencie byłoby dla mnie lepiej jakbym umarła. Zdecydowanie za dużo myślę. 
Nagle do pokoju wszedł Zayn. Od razu się spięłam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Powoli podszedł do łóżka. Połknęłam głośno ślinę. Cholera wygląda tak seksownie, a za razem groźnie.
- Zayn? - zapytałam niepewnie.
Nie odpowiedział. Wpatrywał się w moją twarz.  Nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać. Przechylił głowę na bok i uśmiechnął się zadziornie. O kurwa mam kłopoty. Nawet nie zauważyłam jak się położył na mnie.
- Zayn co ty robisz? - powiedziałam z ledwością, a w ustach zrobiło mi się sucho.
Znowu nic nie powiedział. Bez ostrzeżenia wbił się zachłannie w moje usta. Z każdym kolejnym pocałunkiem stawał się coraz bardziej brutalny. Odwzajemniałam jego pocałunki. Wplotłam dłonie w jego włosy. Nawet nie wiem kiedy jego dłonie znalazły się pod moją koszulką. Momentalnie moje ciało się spięło. On... On chyba nie... Nie chcę się z nim teraz kochać. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Zabrakło mi tchu, a on jednym zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki. Zaczął całować moją szyję, a raczej ją gryzł. Wiedziałam, że zostawił już na niej wiele malinek. Jęknęłam głośno, a on położył dłonie na moich piersiach. Nie! Nie chcę tego.
- Zayn nie! - krzyknęłam przestraszona, a z oczu zaczęły spływać mi łzy.
Malik się tylko zaśmiał i zszedł ze mnie. Podszedł do drzwi i chwycił za klamkę. Jeszcze odwrócił się w moją stronę.
- Witaj w piekle króliczku - zaśmiał się i wyszedł.
Skuliłam się i przykryłam się cała kołdrą. To było straszne. Nie wiedziałam, że się posunie do czegoś takiego i pewnie posunąłby się dalej gdybym nie zareagowała.  Co miały znaczyć te jego słowa? To dopiero początek? Będzie gorzej mnie taktował? Sama nie wiem kiedy zasnęłam mocno przyciskając kołdrę do swojego ciała...


Hej słonka! I jak wam się podoba kolejny rozdział? Nie mam ostatnio pomysłów, dlatego dodaję tak rzadko. Przepraszam was za to. Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pokaże, ponieważ zaczynam remont w domu i wyjeżdżam. Nie wiem czy będę miała dostęp do internetu. Postaram się dodać rozdział jeszcze w następnym tygodniu ale niczego nie obiecuję.
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I CZEKAM NA NASTĘPNE :) 
Do następnego ♥

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 9

Położył się na trawie i podłożył ręce pod głowę. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Puścił mi oczko przegryzając leniwie swoją wargę. Ech czy on musi być taki seksowny?  Westchnęłam i położyłam się obok niego.
- Co ty robisz? -spojrzał na mnie zdenerwowany
- Yyy leżę? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie będziesz leżała na ziemi - warknął i położył moją głowę na swojej piersi.  Objął mnie opiekuńczo ramieniem.
Zaczęłam patrzeć w niebo. Jak byłam młodsza to często chodziłam z mamą na łąkę. Patrzyłyśmy wtedy na chmury i mówiłyśmy co one nam przypominają. Zawsze miałam z mamą dobre kontakty. Była moją najlepszą przyjaciółką i nie wstydziłam się tego...
Spojrzałam w niebo. Te wszystkie wspomnienia są z jednej strony przyjemne, a z drugiej bardzo bolesne. Szybko otarłam łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Zayn podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie.
- Mała czemu płaczesz? - szepnął i chwycił moją twarz w swoje dłonie.
- Wspomnienia.
- Rodzice?
- Mhm. Mama i ja często chodziłyśmy na łąkę i patrzyłyśmy na chmury.
- Miałaś dobre kontakty z mamą?
- Bardzo dobre. Byłyśmy jak najlepsze przyjaciółki.
- To słodkie. Ja nie znałem swoich rodziców... - powiedział cicho i spuścił wzrok.
- Zayn? Chcesz... - zaczęłam niepewnie.
- Tak chcę. Muszę się komuś wygadać. Chłopaki nie są jakoś wrażliwi i nie potrafią słuchać. A ty jesteś dziewczyną, więc chyba będę mógł ci się wygadać, a ty to zrozumiesz.
- Postaram się - usiadłam na przeciwko niego.
- Nie jestem biologicznym bratem Li. Jego rodzice, znaczy nasi rodzice zaadoptowali mnie, gdy miałem piętnaście lat. Byłem w bidulu od kiedy pamiętam - przerwał.
- Wiesz coś o swoich biologicznych rodzicach?
- Kobieta, która mnie urodziła zostawiła mnie zaraz po porodzie w szpitalu. Była młoda. Miała może szesnaście - siedemnaście lat, gdy mnie urodziła. O dawcy plemnika nie wiem nic.
- Dawcy plemnika?
- Nikim więcej dla mnie nie jest. Zaliczył tylko tą kobietę i porzucił ją z dzieckiem. Nie jest prawdziwym facetem. Będąc w domu dziecka stałem się skryty i zamknięty w sobie. Szybko znalazłem sobie nie za ciekawe towarzystwo. Często uciekałem, biłem się i pakowałem w kłopoty. Wcześnie zacząłem palić i pić. W późniejszych latach zacząłem się interesować dziewczynami i dosyć często je zmieniałem. Lubię ryzyko i chyba miałem do czynienia ze wszystkimi używkami - mówił to w taki sposób jakby to było nic wielkiego. - Gdy rodzice mnie zaadoptowali, to było to dla mnie dosyć dziwne uczucie. Sprawiałem im wiele problemów, a oni obdarzali mnie przez cały czas wielką miłością. Na początku trzymałem ich na dystans i nienawidziłem, a najbardziej Liam'a. A teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich. Może gdyby nie oni to mnie by już nie było na świecie. Nadal żyję w niebezpieczeństwie, ale teraz jestem trochę bardziej ostrożny.
- Poznałeś kiedyś swoją prawdziwą matkę?
- Tak odnalazłem ją jakiś czas temu, ale nie udało nam się pogadać... Zaćpała się trzy lata temu.
- Och... Przykro mi.
- Ona tylko mnie urodziła. Mam rodziców i brata oni są moją prawdziwą rodziną.
- Mieszkają w Doncaster?
- Nie. Mieszkają w Londynie. Nie chcemy ich narażać na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
- Oni wiedzą czym się zajmujecie?
- Zwariowałaś? Oni by dostali zawału, gdyby się dowiedzieli. Myślą, że pracujemy w firmie ojca Harry'ego. Musimy kłamać choć to trudne. Czasami mam wrażenie, że oni się czegoś domyślają.
- Ciężko ci? - wpatrywałam się w niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Patrzył przed siebie i przez całą naszą rozmowę nie spojrzał na mnie ani razu.
- Trochę tak, ale nauczyłem się nie okazywać uczyć. Tak jest lepiej. Nie okazuję pozytywnych uczuć, a jeżeli już to robię to tylko przy ludziach, którzy są dla mnie ważni.
- Rozumiem.
- A tobie?
- Co mnie?
- A tobie jest ciężko?
- Nawet nie wiesz jak bardzo, Zayn - szepnęłam i spuściłam wzrok.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytał równie cicho.
Szczerze bałam się tego pytania. Chciałam się komuś wygadać, ale czy Zayn jest odpowiednią osobą? Mam mu mówić o swoich lękach? To chyba nie za dobry pomysł. Przeniosłam wzrok na niego. Uważnie mi się przyglądał.
- Jest mi trudno... - zaczęłam niepewnie.
- Domyślam się - chwycił moje dłonie i delikatnie głaskał je swoimi długimi palcami.
- Wiesz ostatnio się dużo stało, a ja nie umiem sobie z tym poradzić. Najgorsza była śmierć rodziców. Teraz w sumie pogodziłam się z ich stratą choć nadal za nimi tęsknię.
- Skoro sobie z tym radzisz to czym się teraz zadręczasz?
- No ummm... Wiesz no... - zaczęłam się jąkać.
- Ej spokojnie mała mi możesz zaufać i się wygadać - powiedział spokojnie.
- Boję się.
- Czego?
- Tego co się teraz dzieje. Nie wiem czego mogę się spodziewać. Żyjecie w niebezpieczeństwie, a ja się tego boję. Nawet nie mam pojęcia czym wy się zajmujecie. Tym całym milczeniem i mówieniem mi nic nie znaczących ogółów wcale mi nie pomagacie. Tylko bardziej mnie straszycie.
- Serio? - chłopak najwidoczniej był w wielkim szoku.
- No tak. To wszystko jest przerażające. Wolałabym wiedzieć i bać się, ale przynajmniej wiedziałabym czego.
- Och... - Mulat przeczesał ręką włosy. - Masz rację. Powiedziałbym ci wszystko, ale to zadanie twojego brata. Pogadam z nim, żeby zrobił to jak najszybciej. Masz prawo wiedzieć.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado.
- Jak ci się podobał nasz wspólnie spędzony dzień?
- Było bardzo miło. Nie jesteś aż takim skończonym kutasiarzem za jakiego ciebie miałam.
- Kutasiarzem?! - warknął, a jego oczy pociemniały.
Od razu pożałowałam swoich słów. Malik spojrzał na mnie spod byka i szybkim ruchem położył mnie na ziemi siadając na mnie okrakiem. Natychmiast zasztywniałam. Zayn chwycił mocno moje nadgarstki w swoje dłonie i przeniósł je nad moją głowę.
- Jak mnie nazwałaś?! - syknął. Wpatrywałam się w jego ciemne oczy. Nie umiałam wydusić z siebie ani słowa. - Pytałem jak mnie nazwałaś?! - warknął.
- Kutasiarz - wyjąkałam cicho.
- No to teraz kurwa pożałujesz - wzmocnił uścisk wokół moich nadgarstków. Wpatrywał się przez chwilę w moją twarz i mocno mnie pocałował. Nie spodziewałam się tego, ale coś we mnie mówiło bym to odwzajemniła. Stawał się coraz bardziej brutalny, a mi się to coraz bardziej podobało. Chciałabym by puścił moje ręce, bym mogła przyciągnąć go bliżej. Cały czas mnie całując złapał moje nadgarstki w jedną dłoń, a drugą przeniósł na moją talię. Jęknęłam głośno w jego usta. Jego pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne.  Podobało mi się to, nawet bardzo, ale bałam się do czego się posunie.
Całowaliśmy się długo, bardzo długo. W sumie czas się dla mnie zatrzymał. Nie chciałam by przestawał. Miał cudowne usta i wspaniale całował. Ten pocałunek był... Och... Wspaniały. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam takiego zachłannego i brutalnego pocałunku. Rozum kazał mi to zakończyć, ale serce lub coś innego mówiło bym to kontynuowała. Zayn przesunął swoją dłoń z mojej talii na moje udo. Podniósł moją nogę i położył ją na swoim biodrze. Mulat przegryzł moją wargę i pociągnął za nią. Jęknęłam, a on podniósł się na rękach i patrzył na mnie z góry. Trudno było mi unormować oddech. Chłopak uśmiechnął się zadziornie.
- Nie podniecaj się tak - powiedział zachrypniętym głosem, a do mnie dotarło, że dla niego to nic nie znaczyło. Byłam kolejną z wielu. Nie powiem, zabolało to i to bardzo. Odwróciłam głowę i zamknęłam oczy. Nie żebym się w nim zakochała, po prostu on mi się bardzo podoba i myślałam, że skoro się przede mną otworzył to, to coś znaczy. Myliłam się.
- Podobało ci się? - zapytał zapewne z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
- Nie - rzuciłam od razu.
- Jasne. Odwzajemniałaś to.
- Po prostu nie chciałam urazić twojego ego.
- Mhm ciekawe, bo twoje ciało mówi coś znacznie innego - wypuścił moje dłonie i wstał.
- Nienawidzę cię, Zayn! - odepchnęłam go i wbiegłam w głąb lasu. Biegłam szybko przed siebie nie odwracając się.
- Jess kurwa! Nie znasz okolicy! - usłyszałam głos Zayn'a i jeszcze bardziej przyspieszyłam. Miał rację nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie biegnę. Poza tym robiło się coraz ciemniej. Super jestem w czarnej dupie. Zwolniłam i szłam przed siebie oglądając się dookoła. Może jest gdzieś jakaś ulica i zabierze mnie ktoś do domu.
Wydawało mi się, że kręcę się w kółko. Wszystko wyglądało tak samo. Oni wywożą tu swoich wrogów i zostawiają na pastwę losu? Jeśli nie to mogą zacząć tak robić.
Po jakimś czasie zmęczona usiadłam pod pierwszym lepszym drzewem. Spojrzałam w górę. Ciemno. Świetnie noc spędzę w lesie. A ten idiota nawet mnie nie szuka. Wolałabym tu być z Liam'em, Harry'm albo nawet z Lou.
Nagle usłyszałam wycie wilka. Jeszcze dzikie zwierzęta nosz kurwa gorzej być chyba nie mogło. Skuliłam się jak najbardziej umiałam i schowałam głowę w kolanach. Niech to tylko będzie zły sen... Ugh czemu nigdy nie chodziłam po drzewach? Teraz to by mi się przydało przynajmniej żaden wilk by mnie nie zaatakował.
Po chwili usłyszałam trzaśnięcie gałęzi i szelest liści. Strach mnie sparaliżował natychmiast. Wilk? Jakieś inne zwierzę? Bałam się ruszyć. Bałam się nawet oddychać. Choć moja ciekawość nie pozwalała mi siedzieć bez ruchu. Niepewnie podniosłam wzrok w kierunku odgłosów. No kurwa nie wierzę. Jakby nigdy nic pomiędzy drzewami przede mną stał uśmiechnięty Zayn...

Hej kotki ♥ I jak się podoba kolejny rozdział? Starałam się napisać coś jak najszybciej ale z moją weną jest coraz gorzej ;c za co baaaaaaardzo was przepraszam. Czekam na wasze opinie i TT jeśli chcecie bym was informowała o rozdziałach. A i mam prośbę. Byłoby mi bardzo miło, gdyby anonimy się podpisywały :
KOCHAM WAS ANIOŁKI ♥♥♥♥♥ DO NASTĘPNEGO!

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 8

Kurdę zdenerwowałam go i to bardzo. Nie chciałam by był na mnie jeszcze bardziej wkurwiony. Od razu zamknęłam mocno oczy. Chciałam z niego zejść, ale bałam się jego reakcji. Malik ostrożnie objął mnie ramieniem i przykrył nas kołdrą. 
- Przepraszam Jess. Idź spać. Dobranoc maleńka - szepnął. 
- Dobranoc Zayn - mruknęłam półprzytomna. Wtuliłam się w niego i po krótszej chwili zasnęłam...
Obudziło mnie śpiewanie ptaków. Ziewnęłam i próbowałam się przeciągnąć, niestety nie mogłam. Otworzyłam nieprzytomnie oczy i ujrzałam leżącego na mnie Malik'a. Przygniatał mnie całym swoim ciałem. Głowę miał położoną na mojej piersi. Wyglądał tak słodko, gdy spał. Ostrożnie dotknęłam jego policzka. Chłopak cicho mruknął. Próbowałam go jakoś z siebie ściągnąć, ale moje wysiłki szły na marne. On się tylko poprawił i mocniej mnie objął. Czy my spaliśmy tak całą noc? Ale muszę przyznać, że to pierwsza noc od dawna, którą przespałam w całości bez żadnych koszmarów. Leżałam, leżałam i leżałam. Moje ręce i nogi zostały przygniecione przez kończyny Malik'a tak mocno, że nie mogłam nimi ruszyć na milimetr. No ok może na mnie leżeć, ale mógłby uwolnić chociaż jedną moją rękę. Spojrzałam przez okno. Było dosyć widno. Mogło być już południe, bo przecież przez te drzewa nie dociera dużo światła. Chciałam go obudzić, ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł. A jak znowu się na mnie wkurwi? Ech... Trudno obudzdę go, nie wytrzymam dłużej przyciśnięta do łóżka.
- Zayn - szepnełam. Nic. Nawet nie drgnął na milimetr. - Zayn pora wstawać - powiedziałam głośniej i dmuchnęłam w jego włosy, co od razu podziałało. Mruknął i zaczął się budzić.
- Pięć minut - jęknął i przekręcił się tak, że teraz cały na mnie leżał.
- Zayn jesteś ciężki - jęknęłam głośno.
- Ech kobiety. Żądacie od nas kaloryferów i mięśni, a potem narzekacie - przetarł oczy i podniósł się. Spojrzał na telefon i opadł na łóżko. - Kobieto jest dopiero po dwunastej. Ja o tej porze śpię.
- Dwunasta? Powinniśmy wstawać.
- Oj przestań. Tu i tak nie ma za bardzo co robić, więc chodź jeszcze spać.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - przyciągnął mnie do siebie i położył moją głowę na swoim torsie. - Prześpijmy się jeszcze chwilę - objął mnie, a ja zamknęłam oczy. Starałam się zasnąć, ale mi to nie wychodziło. Spałam długo wczoraj, więc teraz nie usnę. Leżałam tak bez ruchu. Ile on może jeszcze spać?
- Śpisz? - usłyszałam jego szept. Przekręciłam się i spojrzałam na niego.
- Nie mogę już, a ty czemu nie śpisz?
- W sumie nie wiem - podrapał się po głowie.
- Wstajemy?
- No. Przydałoby się zrobić śniadanie.
- Chyba obiad.
- Obiad zjemy później, a teraz możesz zrobić mi śniadanko.
- Ja zrobić tobie śniadanko? No chyba nadal śnisz Malik.
- Och mała nie chciałabyś chyba wiedzieć o czym śnię.
- Jezu Malik idź do jakiegoś specjalisty.
- Ja jestem całkowicie zdrowy skarbie. Zrób mi lepiej śniadanie, bo jak nie...
- Bo jak nie to co?
- Jak jestem głodny to bywam bardzo napalony, a w najbliższej okolicy jesteś jedyną dziewczyną w okolicy. A raczej nie chcesz żebym cię wykorzystał - spojrzałam na niego jak na debila. Mulat się uśmiechnął i położył dłoń na moim kolanie. - To jak maleńka mogę liczyć na to śniadanie? - powoli zaczął przesuwać dłoń w górę mojej nogi. Szybko od niego odskoczyłam.
- Tylko mnie szantażujesz.
- Chcesz się przekonać? - zaczął się podnosić.
- Nie! Jesteś pojebany, ale zrobię ci to śniadanie i się ode mnie odczep - wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby sprawdzić co jest. Była pełna i nagle zabrakło mi pomysłu co mogę zrobić.
- Co chcesz zjeść?! - krzyknełam.
- Hmmm... Grzanki i jajecznice - powiedział i wszedł do kuchni.
- Umm no okay.
- I zrób mi kawę - usiadł na blacie.
- Jasne - wstawiłam wodę i zaczęłam szukać odpowiednich składników.
- Tylko nie przypal niczego. I dwie łyżeczki cukru do kawy.
- Ta i co jeszcze?
- Tylko to. Dzięki mała - uśmiechnął się chłopięco. Przewróciłam oczami. Zaczęłam robić grzanki i smażyć jajecznice. Po krótkiej chwili wszystko było gotowe. Przełożyłam wszystko na talerze. Wręczyłam chłopakowi talerz i kubek z ciepłą cieczą.
- Smacznego - rzuciłam i wyciągnęłam z lodówki jogurt.
- Dzięki - zeskoczył z blatu i usiadł przy stole. Chwyciłam łyżeczkę i zajęłam wcześniejsze miejsce Mulata. Spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie mieszając cały czas w kubku. Zaczęłam leniwie jeść swój jogurt. Chłopak w końcu oderwał ode mnie swój wzrok i skupił się na jedzeniu.
- Smakuje? - zapytałam cicho.
- Bardzo. No to teraz będziesz mi robiła śniadania codziennie.
- Ahahaha dobre Maliczku. A teraz tak serio. Co będziemy dzisiaj robić? Nie chcę siedzieć cały czas w domu.
- Jeśli liczysz na wypad do miasta to się przeliczyłaś piękna. No ale mogę ci pokazać okolice. Nic ciekawego tu nie zobaczysz, bo to sam las, no ale trudno.
- Możemy iść.
- No spoko. To o której?
- Niedługo tylko się ogarniemy.
- To ty jedz, a ja pójdę do łazienki - dopił kawę i poszedł.
Powoli dokończyłam swoje śniadanie. Ech no tak on sobie poszedł zostawiając bałagan. Zeskoczyłam z blatu i zaczęłam sprzątać. Szybko uporałam się z brudnymi naczyniami.
Hm? Ile Zayn może się szykować? Jest chłopakiem, więc chyba niedługo. Włożyłam naczynia do szafek i poszłam do pokoju. Podeszłam do szafy. Nie będę się stroić do lasu. Wyciągnęłam szare dresowe spodnie i czarną bluzę wciąganą przez głowę.
- Malik! Długo?! - krzyknęłam i usiadłam z ubraniami na łóżku.
Usłyszałam otwierane drzwi od łazienki i do mojego pokoju wszedł Mulat. Był nagi, znaczy miał przewiązany ręcznik na biodrach.
- Już możesz iść do łazienki. Wszystko co może być ci potrzebne leży na półce nad umywalką.
- Dzięki - rzuciłam i weszłam do łazienki. Położyłam ubrania na pralce i zaczęłam się rozbierać. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam ciepłą wodę. Na półce stało masę męskich kosmetyków. 
Wzięłam miętowy płyn i zaczęłam się myć. Spłukałam pianę ze swojego ciała i wyszłam z kabiny. Wytarłam się i ubrałam. Rozejrzałam się po pułce przy umywalce w poszukiwaniu szczoteczki do zębów. Po krótkiej chwili poszukiwań znalazłam nową, jeszcze zapakowaną różową szczoteczkę. Wyciągnęłam ją z opakowania. Nałożyłam na nią pastę i zaczęłam myć zęby. Uczesałam jeszcze włosy i wróciłam do pokoju, gdzie siedział Zayn.
- Gotowa?
- Jasne. Możemy już iść.
- Chodź - chłopak wstał i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy przed domek. Z każdej strony otaczały nas wielkie drzewa, a ptaki cały czas śpiewały. Zayn złapał moją dłoń i zaprowadził za domek. Była tam wąska dróżka. Szliśmy nią zagłębiając się coraz bardziej w las.
- Gdzie idziemy?
- Pokażę ci takie jedno miejsce. W sumie to dwa.
- Daleko?
- W jednym miejscu zaraz będziemy, a drugie jest trochę dalej.
- Ok - jakoś nie uśmiechało mi się chodzenie, wolałabym się położyć i poopalać.
- O to tam! - krzyknął i pociągnął mnie za sobą. Dobiegliśmy do leśnego strumyka. Chłopak zdjął buty i skarpetki i usiadł na trawie zanurzając stopy w strumyku. - Chodź woda nie jest zimna.
- No dobra - zrobiłam to samo co wcześniej Mulat i usiadłam obok niego.  Jak małe dziecko zaczęłam machać nogami i chlapać wodą na wszystkie strony. Chłopak spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Przegryzłam wargę i się zarumieniłam.
- Wiesz... Ta twoja dziecinność jest słodka. W sumie cała jesteś urocza.
- Ummm... - spuściłam wzrok i jeszcze bardziej się zarumieniłam. Mulat znowu się zaśmiał. Muszę przyznać, że gdy się śmieje i śpi jest bardzo uroczy. Wygląda wtedy na jakieś szesnaście - siedemnaście lat. Spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam. Chciałam go lepiej poznać. Ten chłopak tak bardzo mnie intrygował.
- Często tu przyjeżdżasz? - zapytałam po jakimś czasie.
- Jeśli tylko mam trochę czasu to lubię tu przyjeżdżać. To mój azyl. Nie jest ci zimno z nogi?
- Troszeczkę - cały czas ruszałam nogami.
- Chodź mała ubieraj się i lecimy dalej - Zayn wstał i zaczął zakładać skarpetki i buty. Leniwie wstałam i zrobiłam to samo. Malik podszedł do mnie. - Musimy przejść przez strumyk - szybkim, zwinnym ruchem wziął mnie na ręce. Objęłam jego szyję.
Ciemnooki zwinnymi ruchami przeszedł po większych kamieniach na drugi brzeg. Chłopak podrzucił mnie lekko i złapał inaczej by było mu wygodniej. Myślałam, że mnie za chwile postawi na ziemi, ale się myliła. W sumie to nie chciałam, żeby mnie puszczał. Było mi tak bardzo dobrze w jego ramionach. Mocniej złapałam jego szyję. 
- Nie jest ci ciężko? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Nie. Jesteś bardzo lekka - podrzucił mnie znowu i się zaśmiał. - To jeszcze chwila i będziemy.
- Mogę iść sama.
- To zaraz tutaj. Drogę powrotną przejdziesz sama.
Przytaknęłam kiwnięciem głowy i lekko się uśmiechnęłam. Położyłam moją głowę na jego ramieniu i się w niego wtuliłam. Niósł mnie tak jeszcze z dziesięć minut. Postawił mnie na ziemi i od razu rozejrzałam się. Byliśmy na jakimś wzgórzu. Z niego był piękny widok na las i polany. Do tego słońce tak pięknie zachodziło powoli za drzewami.
- Wow tu jest naprawdę pięknie - powiedziałam i jeszcze raz rozejrzałam się dookoła. Nigdy nie spodziewałabym się po Zayn'ie, że jest fanem takich miejsc.
- Jest tu wiele jeszcze takich miejsc, ale chyba nie chce ci się zbytnio ruszać, prawda? - zapytał.
- Masz rację, nie chce mi się.
- To dobrze, bo mi też zbytnio nie chce się nigdzie iść - usiedliśmy obok siebie.
Położył się na trawie i podłożył ręce pod głowę. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Puścił mi oczko przegryzając leniwie swoją wargę. Ech czy on musi być taki seksowny?  Westchnęłam i położyłam się obok niego.
- Co ty robisz? -spojrzał na mnie zdenerwowany
- Yyy leżę? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie będziesz leżała na ziemi - warknął i położył moją głowę na swojej piersi.  Objął mnie opiekuńczo ramieniem.
Zaczęłam patrzeć w niebo. Jak byłam młodsza to często chodziłam z mamą na łąkę. Patrzyłyśmy wtedy na chmury i mówiłyśmy co one nam przypominają. Zawsze miałam z mamą dobre kontakty. Była moją najlepszą przyjaciółką i nie wstydziłam się tego...

Hej misie ♥ Przepraszam, że dopiero teraz ale nie mam wcale weny ;c Mam nadzieję, że wam się podoba i czekam na wasze komentarze xx A cały czas możecie mi podawać swoje TT żebym mogła was informować o nowych rozdziałach. Kocham was do następnego ♥♥♥♥♥

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 7

Powoli wstałam i trzęsącą się ręką sięgnęłam po klamkę. Otworzyć? A jeśli znowu mi coś zrobi? Stałam tak przed tymi drzwiami z klamką w dłoni i przez cały czas się wahałam. W końcu nacisnęłam klamkę i lekko za nią pociągnęłam. Do pokoju powoli wszedł Zayn i oparł się o ścianę obok mnie. Patrzyłam prosto w jego oczy i starałam się zachować spokój i nie pokazywać mu jak bardzo się boję. Nie wiedziałam co mam zrobić. Powiedzieć coś? Ruszyć się? Płakać? Milion myśli, żadna nie była na tyle dobra by mi pomóc.
- Jess... - zaczął w końcu. - Przepraszam poniosło mnie. Po prostu... - podrapał się po karku i spuścił głowę. - Postrzelili Liam'a - powiedział ledwo słyszalnie...
- Co?! - To nie możliwe. Li był pierwszą osobą w domu Lou, którą od razu polubiłam i która była dla mnie miła. Moje oczy zaszły łzami. 
- Przepraszam nie chciałem ci nic zrobić. Poniosło mnie. Boję się o Liam'a. Ej mała nie płacz - podszedł do mnie i niepewnie objął uważając na moje ramiona. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Boli cię? - szepnął. 
- Nie. Co z Liam'em? - chłopak wziął mnie na ręce i podszedł do łóżka. Posadził mnie na nim i usiadł obok obejmując mnie. 
 - Nie wiem maleńka. Wiem, że został postrzelony podczas jednej z bitw. To jego pierwsza taka akcja. Nigdy nam w taki sposób nie pomagał. W końcu chciał dzisiaj zastąpić mnie i został kurwa postrzelony. 
- Czyli to przeze mnie - powiedziałam cicho. 
- Co? Nie. Dlaczego tak mówisz? 
- Gdybym się tu nie pojawiła, to teraz ty byś tam był, a Li byłby cały i zdrowy. 
 - Spokojnie maleńka to nie twoja wina - delikatnie kciukiem wytarł moje łzy. - Nawet gdybym tam był to on prędzej czy później chciałby wziąć udział w jednej z naszych akcji. 
 - Zayn czym wy się zajmujecie? 
- Trochę tego jest, ale to nic do chwalenia się. Jeszcze nie jesteś gotowa by się wszystkiego dowiadywać. 
 - Kiedy będę gotowa? 
- Kiedy będziesz nam ufać, gdy mniej będziesz się bała. Wtedy na pewno wszystkiego się dowiesz. Śliczna niczym się nie przejmuj i idź teraz spać. 
- Nie chce - wyszeptałam i położyłam głowę na jego ramieniu. Nadal się go bałam, ale miał w sobie coś takiego... Coś co czułam się przy nim bezpieczna i chciałam spędzać z nim czas. 
- Mogę zobaczyć twoje ramiona? 
- Po co? - wyjąkałam. 
- Chce zobaczyć co ci zrobiłem. 
- Ale... - miałam na sobie bluzkę na długi rękaw. Nie podciągnę rękawów tak by mógł zobaczyć moje ramiona. Jedynym wyjściem jest pozbycie się bluzki, a tego nie chce. 
- Zdejmij bluzkę. Widziałem cię już w bieliźnie, no chyba, że teraz nie masz na sobie stanika - jego oczy zabłysnęły i zrobiły się jaśniejsze. 
- Śnisz Malik! - warknęłam. 
- Ech te kobiety - przewrócił oczami. - Ja się odwrócę, a ty zdejmij bluzkę i się zakryj jak się wstydzisz. 
- Odpuść. 
- Pokaż te cholerne ramiona - syknął i wstał z łóżka. 
- Odwróć się - znowu przewrócił oczami i stanął do mnie plecami. Szybko przeciągnęłam bluzkę przez głowę i zakryłam nią swój biust i brzuch. 
 - Już? - zapytał i się odwrócił w moją stronę. Czułam się nieswojo i wiedziałam, że moje policzki robią się czerwone. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i uważnie skanował moje ciało. Boże nie patrz tak na mnie! Chciałam się cała zakryć. Czułam jego wzrok na każdym milimetrze mojej skóry. - Poczekaj na mnie chwilę i się nie ubieraj - rzucił szybko i wyszedł z pokoju. Co on chce zrobić? Wzięłam kołdrę i okryłam się nią zostawiając tylko ramiona na wierzchu. Malik szybko wrócił i usiadł na tym samym miejscu. Z kieszeni wyciągnął jakąś tubkę, chyba z maścią. Nałożył trochę kremu na dłoń i zaczął delikatnie wmasowywać ją w moje ramiona. Cicho syknęłam. Maść była bardzo zimna, a każdy nawet najdelikatniejszy dotyk na moich ramionach sprawiał ból. Przez chwilę Mulat masował i wpatrywał się w moje oczy. 
- Nie powinnaś mieć siniaków. Przepraszam jeszcze raz.
 - Ummm ok. 
- Pewnie jesteś śpiąca. Połóż się spać - powiedział cicho. 
 - Zayn nie chce - powiedziałam lekko wystraszona. 
- Hej maleńka co jest? - podniósł mój podbródek do góry i spojrzałam w moje oczy. 
- Od wypadku rodziców nie sypiam najlepiej. Boję się spać. 
- Koszmary? - szepnął, a ja potwierdziłam to kiwnięciem głowy. Chłopak podrapał się po głowie i westchnął. - Będę spał tutaj na podłodze, żebym mógł w razie czego cię uspokoić. 
 - A nie położysz się ze mną w łóżku? - palnęłam. Osz kurwa co ja powiedziałam? Cholernie się go boję, a chce by ze mną spał? Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Nagle chłopak wziął moje policzki w dłonie unosząc moja głowę tak bym na niego patrzyła. Wpatrywał się we mnie z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Modliłam się bym tylko się nie zarumieniła. Czułam gorąco na całym ciele. On się odezwie w końcu? Czuje się dosyć niezręcznie. 
- Chcesz? - szepnął zmysłowo, a ja od razu się rozpłynęłam. Ten chłopak tak dziwnie na mnie działa. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jestem pewna, że gdybym zaprzeczyła to on by mnie wyśmiał. 
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami i przegryzłam wnętrze policzka. On się uśmiechnął i zdjął swoją koszulkę ukazując swoją umięśnioną sylwetkę. Wiedziałam o jego tatuażach na rękach, ale teraz zobaczyłam też te na jego torsie. Patrzyłam na wytatuowany pistolet na jego biodrze, który kończył się gdzieś pod spodniami. 
- Zrobię ci zdjęcie mała. Powiesisz sobie nad łóżkiem i będziesz mogła się patrzeć - zaśmiał się i zaczął rozpinać spodnie. 
 - Co ty robisz? - Szykuję się do spania maleńka. Zwykle śpię nago, ale nie będę ciebie aż tak podniecał - rzucił koszulkę i spodnie na krzesło stojące przy biurku. 
- Jesteś za bardzo pewny siebie Malik. 
 - I to się właśnie podoba dziewczynom słonko - powoli oblizał usta. - No przebieraj się w coś do spania, no chyba, że zostaniesz w bieliźnie. 
- Nie masz na co liczyć Zayn - warknęłam. Wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju szukając mojej torby. - Gdzie jest moja torba? 
- Pozwoliłem sobie na rozpakowanie jej. Wszystko masz w szafie. 
- Ummm ok? Dzięki - podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej luźną koszulkę i szorty. - Gdzie łazienka?
- Jak wyjdziesz z pokoju to od razu pierwsze drzwi po prawo - powiedział rzucając się na łóżko. - Nie każ mi zbyt długo na siebie czekać złotko - puścił do mnie oczko, gdy wychodziłam.
Fuknęłam pod nosem i weszłam do łazienki. Woooow sauna? Serio? Tu jest jak w jakimś spa. Niby nic dzisiaj nie robiłam i spałam pół dnia, ale nadal jestem bardzo zmęczona. Odeśpię te wszystkie nieprzespane noce. Nie miałam siły na nic, nawet ledwo stałam. Rozebrałam się i założyłam na siebie "piżamę". Swoje dzisiejsze ubrania ułożyłam i położyłam na pralce. Podeszłam do umywalki i obmyłam twarz zimną wodą. Wytarłam buzię i wróciłam do pokoju. Zayn leżał na łóżku przykryty do pasa kołdrą. Jedną rękę miał położoną pod głową, a w drugiej trzymał telefon. 
- Oj króliczku w bieliźnie ci znacznie lepiej - powiedział, gdy tylko mnie zobaczył. Przewróciłam oczami i usiadłam na skraju łóżka.
- Jeśli w nocy cię skopię to sorry - podrapałam się po karku, a chłopak się zaśmiał. 
- Spokojnie twoje rączki i nóżki nic mi nie zrobią. Bardziej bałbym się o to co ja mogę ci zrobić.
- Co możesz mi zrobić? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Jestem króliczku większy i cięższy, mogę cię w nocy przygnieść, albo inne takie - znacząco poruszył brwiami. 
- Skopię cię wtedy Malik.
- Oj maleńka. Mam silniejsze ręce i nogi. Z łatwością mocno cię do siebie przycisnę, tak że nie będziesz mogła się ruszyć - uśmiechnął się szeroko.
- Nie masz prawa mnie dotykać - warknęłam.
- Czyżby? - usiadł i dźgnął mnie palcem w brzuch. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy. Uśmiechnął się zadziornie i nie przestawał mnie dźgać. Chwyciłam poduszkę i zaczęłam go nią bić. Zaczęliśmy się śmiać. Przewróciłam go tak by leżał na łóżku na plecach i dalej okładałam go poduszką. 
- Aua! To boli - zaśmiał się i zabrał moją "broń". - I co teraz maleńka? - rzucił się na mnie przygniatając do materaca. 
Chwycił moje nadgarstki w jedną dłoń i przeniósł je nad moją głowę. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Dla mnie czas w tym momencie się zatrzymał. Miał takie piękne oczy, on cały był piękny. Bardzo, bardzo piękny. Mulat zbliżył swoją twarz do mojej. Był blisko, niebezpiecznie blisko. Czekałam na jakikolwiek ruch z jego strony. Sama nie wiem co chciałam by zrobił. On jest nieprzewidywalny, więc wszystkiego mogłam się po nim spodziewać. 
- I co ja mam teraz z tobą zrobić maleńka? - wyszeptał zmysłowo i wolną dłonią dotknął mojego policzka.
- Nie wiem - szepnęłam płytko oddychając. Cały czas jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego brązowe oczy. 
- Nie podniecaj się tak mała - uśmiechnął się tajemniczo i wzmocnił uścisk na moich nadgarstkach. - Masz łaskotki króliczku?
- Nie - jęknęłam. Skłamałam, bo wiedziałam jak bardzo piszczę, krzyczę i się rzucam, gdy ktoś mnie łaskocze.  
- Zaraz to sprawdzimy - zaśmiał się i od razu zaczął mnie łaskotać.  Gdy tylko jego palce zaczęły drażnić mój brzuch piszczeć i mu się wyrywać. 
- Zayn! Błagam! Przestań... - wyjąkałam przez śmiech. 
- Kłamczucha - zszedł ze mnie i uwolnił moje ręce. Położył się obok mnie i przeciągnął. - Kładź się spać. 
- Nie chcę - jęknęłam.
- Tak jasne, jasne, a oczy zamykają ci się z nudów. 
- UGH no ok.
- Chodź - rozłożył ramiona. - Nie będziesz miała koszmarów, zaopiekuję się tobą - spojrzałam na niego.
- Okay?
- Chodź się przytul i idź spać - niepewnie przytuliłam się do niego. Malik podniósł mnie i położył na swoim torsie. Mocniej docisnął mnie do siebie.
- Zayn? - powiedziałam ledwo słyszalnie.  
- Hm? - mruknął.
- Chcę jechać do Liam'a.
- Nie możesz. Ja też nie mogę - powiedział cicho. 
- On od samego początku się mną opiekował i był miły. Chcę się nim teraz zająć.
- Jess to niemożliwe. Tam jest niebezpiecznie, nie puszczę ciebie tam.
- Nie martwisz się o własnego brata?! - podniosłam zirytowana głos. 
- Nie krzycz kurwa na mnie! - warknął, a ja momentalnie się spięłam i pożałowałam swojego wybuchu. - Boję się kurwa o niego, kurewsko się boję, bo to do chuja mój brat! Nic kurwa nie mogę zrobić. Nic. Gdybym mógł to już bym tam był, dopadł tego kutasiarza, który go postrzelił i zajebał skurwiela. Nieważne śpij - burknął. 
Kurdę zdenerwowałam go i to bardzo. Nie chciałam by był na mnie jeszcze bardziej wkurwiony. Od razu zamknęłam mocno oczy. Chciałam z niego zejść, ale bałam się jego reakcji. Malik ostrożnie objął mnie ramieniem i przykrył nas kołdrą. 
- Przepraszam Jess. Idź spać. Dobranoc maleńka - szepnął. 
- Dobranoc Zayn - mruknęłam półprzytomna. Wtuliłam się w niego i po krótszej chwili zasnęłam...

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 6

Rozejrzałam się po domku. Był dosyć mały, drewniany i oczywiście dobrze urządzony. Te wszystkie drogie rzeczy, które mnie otaczały są takie przytłaczające. Kiedyś marzyłam o życiu, gdzie będzie mnie stać na wszystko czego zapragnę. No i się spełniło, tylko, że te pieniądze nie są moje i są zarobione w jakiś nielegalny sposób.
W salonie stał niewielki stolik, dwa fotele i sofa. Zayn siedział na podłodze przed palącym się kominkiem, a obok niego masa poduszek w jedwabnych poszewkach... 
 
- Jestem - wyjąkałam, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Chodź - poklepał miejsce obok siebie. Niepewnym krokiem podeszłam i usiadłam trochę trochę dalej niż on pokazał. Wpatrywałam się w ogień i nerwowo bawiłam się swoimi palcami.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytałam cicho po jakimś czasie.
- Tak słodko spałaś, że aż było mi cię szkoda budzić. Zaniosłem cię do pokoju i tak spałaś jeszcze z siedem godzin - spojrzałam przez okno. Było ciemno. Bardzo ciemno.
- Co będziemy tu robić?
- Coś się znajdzie - uśmiechnął się zadziornie.
- Jesteśmy w środku lasu?
- Dokładnie. Nikt jeszcze mnie, ani dziewczyn, które tu ukrywaliśmy nie znalazł. Nawet chłopaki mają spory problem by tu trafić. Tylko tu jesteś bezpieczna.
- UGH! Kilka dni, w lesie, z dala od wszystkiego, z tobą... To przerażające!
- Spokojnie króliczku będzie ci się podobało.
- Nie sądzę - usłyszałam dzwoniący telefon i po chwili zorientowałam się, że to mój. Chwyciłam urządzenie i odebrałam. - Halo?
- Jess! - usłyszałam radosny głos po drugiej stronie.
- Harry! Hej.
- No hej maleńka. Jak się czujesz?
- Nawet dobrze.
- A jak z Zayn'em?
- Nie wiem. Nie chcę tu być.
- Oj mała dasz radę. Jeszcze trochę.
- A jak u was? Co się dzieje?
- No wiesz... Fajnie... - powiedział zdenerwowany.
- Harry co się stało?! - powiedziałam głośniej, a Zayn spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jess muszę kończyć. Zadzwonię kiedyś. Pa.
- Harry! - po drugiej stronie usłyszałam krótkie sygnały sygnalizujące, że osoba po drugiej stronie się rozłączyła.
- Co się stało? - zapytał Mulat.
- Właściwie to nie wiem. Harry był jakiś dziwny...
- Kurwa! - przerwał mi i wyszedł szybko z domku trzaskając drzwiami.
Gdzie on poszedł? Nie lubię go, ale nie chcę być tutaj sama. Sama w domku w środku lasu nocą. Podeszłam do drzwi wejściowych i usłyszałam kawałek jego rozmowy. "Jak to kurwa postrzelony?!" usłyszałam jego warknięcie za drzwi i zesztywniałam. Ktoś został postrzelony? Żyje? Czy to tylko mała rana, nie niebezpieczna dla tamtej osoby? Minęły dwa dni, a tu tyle się dzieje, to nie dla mnie. To mnie przeraża. Usiadłam na podłodze, skuliłam się i zaczęłam płakać. Chcę do rodziców. Wyrwać się z tego bagna. Z dala od Lou i reszty jego znajomych.
Nagle poczułam czyjąś na swoim ramieniu. Podniosłam wzrok i ujrzałam wielkie oczy Malik'a.
- Co się stało mała? - zapytał cicho.
- Chcę do domu Zayn - wyjąkałam.
- Jesteś w domu, Jess - powiedział łagodnym, spokojnym tonem, który wcale do niego nie pasował.
- Nie rozumiesz. Chcę do mojego domu, do rodziców - zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Nie możesz. Nie pozwolę ci umrzeć Jess. Dopóki jesteś pod naszą opieką będziesz żyła - jego głos był spokojny, ale wyczuwałam w nim dominację.
- Nie chcę tu być - wychlipałam. Chłopak chwilę się wachał, aż w końcu mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w jego pierś mocząc mu koszulkę łzami.
- Cichutko już maleńka, jestem przy tobie - wyszeptał zmysłowo do mojego ucha, a po moim ciele od razu przeszły przyjemne dreszcze. Jeszcze dzisiaj rano byliśmy dla siebie wredni, a teraz? Teraz jest miło, bardzo miło. Próbowałam się uspokoić, ale mi to zbytnio nie wychodziło. Silne ramiona Mulata cały czas mnie do niego przyciskały. Zayn delikatnie głaskał mnie po plecach. Nagle wstał biorąc mnie na ręce i zaniósł na sofę.
- Nie będziesz siedziała na podłodze, bo jeszcze mi się przeziębisz - położył mnie i się odsunął.
- Zayn? - podniosłam się na łokciach.
- Tak Jess? - zatrzymał się w pół kroku i się odwrócił w moją stronę.
- Nie zostawiaj mnie, proszę - wyszeptałam i spuściłam wzrok.
- Nie zostawię, idę tylko do kuchni zrobić nam coś ciepłego do picia. Lubisz gorącą czekoladę?
- Mhm.
- Oczywiście to ja jestem najsmaczniejszą, gorącą, mleczną czekoladą, no ale taką do picia też robię świetną - puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam. - Zaraz wracam maleńka - odwrócił się i poszedł.
Usiadłam po turecku na sofie i przytuliłam się do jednej z poduszek. Co się stało, że Zayn jest dla mnie taki miły? Nie sądziłam by był do tego zdolny. Jeszcze dzisiaj rano chciałam go zabić, a teraz mam ochotę go przytulić. Boże Jess o czym ty myślisz?! Chcesz idiotko przytulić gangstera?! Aż tak hormony ci buzują?! Wariatko on jest cholernie niebezpieczny, a się nim podniecasz?! Skarciłam się w myślach. Po chwili obok mnie usiadł Zayn z dwoma kubkami gorącej czekolady. Wręczył mi jeden z nich.
- Już ci lepiej? - zapytał z taką troską w oczach?
- Mhm dziękuję.
- Ciepło ci? Tu zawsze jest trochę chłodno.
- Jest dobrze - napiłam się czekolady.
- Smakuje?
- Tak, jest pyszna.
- Wszystko w porządku? - przechylił głowę i uważnie mi się przyglądał.
- Umm... Zayn, bo ja... - zaczęłam jąkając się.
- Bo ty co?
- Bo ja słyszałam twoja rozmowę... - wyjąkałam i spuściłam wzrok.
- Co ty kurwa zrobiłaś?! - krzyknął i odstawił, a właściwie to rzucił kubek na stół. Cała się spięłam, a oczy zaszły mi łzami. Zawsze tak miałam, gdy ktoś na mnie krzyczał.
- Ja... Ja... Ja ppprzepraszam - wyjąkałam przez łzy.
- Jak kurwa podsłuchiwałaś?! - wrzasnął i złapał mocno mnie za ramiona i potrząsnął mną bardzo mocno kilka razy cały czas krzycząc na mnie. Z oczu spływały mi łzy. Siedziałam sparaliżowana.
- Wypierdalaj mi teraz do swojego pokoju! Nie chcę ciebie kurwa widzieć na oczy! - podniósł mnie ściskając moje ramiona i popchnął w stronę drzwi.
Szybko weszłam do pokoju. Zsunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. Co mu odbiło? Lekko dotknęłam swoich ramion i syknęłam z bólu. Aż tak można się zdenerwować z takiego błachego powodu? Wystraszyłam się, gdy usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Wstałam i niepewnie wychyliłam głowę z pokoju. Ujrzałam Zayn'a z kieliszkiem w dłoni, a na podłodze przy jego nogach leżała rozbita butelka jakiegoś alkoholu. Chłopak upuścił kieliszek, który też od razu się rozbił. Mulat podniósł na mnie wzrok, a ja spięłam się ze strachu.
- Jess... - zaczął spokojnie, a ja tylko lekko pokręciłam przecząco głową i schowałam się w pokoju zamykając za sobą drzwi. Usiadłam i oparłam się o nie. Usłyszałam jego kroki, które zbliżały się w moją stronę. Znowu sparaliżował mnie strach. Malik zapukał cicho do drzwi.
- Jessi proszę odtwórz. Musimy porozmawiać. Nic ci nie zrobię - powiedział cicho. Mocno zamknęłam oczy i podciągnęłam kolana pod brodę. - Mała proszę porozmawiajmy - wiedziałam, że on tak łatwo nie odpuści, a ja w końcu kiedyś będę musiała stąd wyjść. Nawet nie wiem jak stąd dojść do domu. - Jess ja stąd nie odejdę dopóki nie porozmawiamy - sama miałam już mętlik w głowie.
Powoli wstałam i trzęsącą się ręką sięgnęłam po klamkę. Otworzyć? A jeśli znowu mi coś zrobi? Stałam tak przed tymi drzwiami z klamką w dłoni i przez cały czas się wahałam. W końcu nacisnęłam klamkę i lekko za nią pociągnęłam. Do pokoju powoli wszedł Zayn i oparł się o ścianę obok mnie. Patrzyłam prosto w jego oczy i starałam się zachować spokój i nie pokazywać mu jak bardzo się boję. Nie wiedziałam co mam zrobić. Powiedzieć coś? Ruszyć się? Płakać? Milion myśli, żadna nie była na tyle dobra by mi pomóc.
- Jess... - zaczął w końcu. - Przepraszam poniosło mnie. Po prostu... - podrapał się po karku i spuścił głowę. - Postrzelili Liam'a - powiedział ledwo słyszalnie.

Przepraszam, że tak długo czekaliście i że rozdział jest trochę krótszy niż poprzednie. Jak wam się podoba? Co sądzicie? Jest jakikolwiek sens pisania tego dalej? Cały czas czekam na wasze opinie, komentarze i nazwy waszych TT żebym mogła was na bieżąco informować. Kolejny rozdział jakoś w środku tygodnia umówmy się, że w sobotę :)  
KOCHAM WAS BARDZO, BARDZO, BARDZO MOCNO ANIOŁKI ♥ 
DO NASTĘPNEGO RAZU XX